Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/users/klienter-ekalinowska/public_html/www.ekalinowska.pl/wp-content/plugins/woothemes-shortcodes-1.0/functions/admin-shortcodes.php on line 1750
W zaburzeniach odżywiania centralną sprawą, dominującą nad wszystkim innym, jest jedzenie. A właściwie panowanie nad jedzeniem.
O ile w anoreksji kontrola ta udaje się aż „za dobrze” prowadząc do wycieńczenia organizmu, o tyle w bulimii, raz na jakiś czas hamulce puszczają i dochodzi do obżarstwa, okupionego silnym poczuciem złości i nienawiści do siebie. Aby poczuć się trochę lepiej sama ze sobą, osoba ta prowokuje wymioty, co przynosi na chwilę ulgę.
Życie emocjonalne tej osoby krąży pomiędzy pięcioma podstawowymi stanami emocjonalnymi:
1. Zadowoleniem z siebie , gdy kontroluje jedzenie (np. utrzymuje dietę, je mało, głodzi się) i chudnie
2. Chwilową przyjemnością, gdy je bez kontroli
3. Szybko następującą po niej nienawiścią do siebie z powodu swojego obżarstwa,
4. Chwilową ulgą po zwymiotowaniu zjedzonych (a raczej wrzuconych w siebie) pokarmów
5. Poczuciem winy za cały ten „napad jedzeniowy”
Jak widać bulimia to problem emocjonalny – powiązanie doznawanych emocji z jedzeniem. Cała uwaga tej osoby jest skierowana na sprawy jedzeniowe – utrzymywanie diety, zapewnianie sobie jedzenia, planowanie jedzenia, złoszczenie się na siebie z powodu jezdnia itd…
Jedzenie jest na pierwszym planie, ale tylko, dlatego, że jest ono powiązane z emocjami i stosunkiem do samej siebie.
Osobie takiej wydaje się, ze nie może być szczęśliwa dopóki nie zapanuje nad jedzeniem, więc na jedzeniu się skupia.
Również uwaga bliskich osób skupia się na jedzeniu tej osoby, jeśli już wiedzą, że jest taki problem. Na ogół jednak dowiadują się późno albo wcale, ponieważ bulimia jest łatwa do ukrycia. Nie dochodzi w niej ani do specjalnego utycia (ze względu na wymioty), ani wychudzenia (ze względu na to, że nie da się zwymiotować wszystkiego i osoba ta jednak się odżywia).
Oczywiście, osoba cierpiąca na bulimię czuję się monstrualnie gruba i przez to nie warta miłości i akceptacji.
Niestety droga do szczęścia, jaką obiera ta osoba, wiodąca poprzez odchudzenie ciała i zapanowanie nad jedzeniem, prowadzi na manowce. Raczej oddala niż przybliża do celu. Dzieje się tak, ponieważ to, co jest rzeczywistym problemem to nie jest jedzenie tylko emocje.
Objaw, jakim jest objadanie się i wymiotowanie jest wywołany przez to, że dana osoba nie radzi sobie ze swoimi emocjami i z samą sobą. Źle myśli o sobie, nie lubi się i nie akceptuje, co wywołuje szereg różnych przykrych stanów emocjonalnych i kłopotów w relacjach z ludźmi – np. lęk przed oceną, odrzuceniem.
Osoba taka, ponieważ nie akceptuje sama siebie, tego samego spodziewa się po innych ludziach. Spodziewa się, że odrzucenia.
Uważa, ze na akceptację musi sobie, w szczególny sposób zasłużyć, że musi być taka jak jej się wydaje, ze inni chcieliby ją widzieć.
To sprawia, ze w relacjach z ludźmi nie odważa się na bycie autentyczną. Stara się dopasować do wymagań innych.
Często wymagania te są czymś, co jej się wydaje, a nie tym, co jest rzeczywiście. Tzn. inni wcale nie oczekują od niej tego wszystkiego, co ona sama zakłada, że powinna spełnić.
Sprostanie cudzym oczekiwaniom chroni przed poczuciem odrzucenia, ma zapewnić akceptacje innych i wynikające z niej dobre samopoczucie. Osoba ta może akceptować siebie dopiero jak otrzyma tę akceptację z zewnątrz. Działa to jednak na bardzo krótko, bo już za chwilę znowu pojawia się niepewność i pragnienie potwierdzenia własnej wartości. To trochę jakby wlewać wodę w dziurawy garnek, szybko wycieka.
Zdobywanie poczucia wartości poprzez akceptację innych osób jednocześnie uaktywnia lęk. Akceptacja innych staje się niezwykle ważną sprawą a więc uruchamia lęk przed jej utratą. Trudno, więc sobie pozwolić na ryzyko własnego zdania, (bo może doprowadzi do konfliktu i odetnie od źródła akceptacji). Zahamowaniu ulega swobodna ekspresja siebie, pojawia się obawa przed robieniem czegoś zgodnie z własnym pragnieniem, bo może to będzie przeciwne temu, czego ktoś oczekuje.
Taka rezygnacja z siebie po jakimś czasie wywołuje frustrację i złość na innych za to, że mają wymagania, rodzą się pretensje do innych.
Tak, więc relacje z innymi ludźmi przepełnione są z jednej strony lękiem, a z drugiej złością i oczekiwaniami.
Ucieczką przed tymi emocjami staje się objadanie i wymiotowanie w samotności.
Objadanie i wymiotowanie dają ulgę i zapomnienie na chwilę, w dalszej kolejności powodują jednak pogarszanie się samopoczucia, obniżenie nastroju i samooceny. Czyli coś, co ma być sposobem na poradzenie sobie z trudnością, pogłębia ją.
Osoby z tym problemem potrzebują przede wszystkim leczenia psychoterapią, które pomoże im zacząć lepiej czuć i rozumieć siebie i swoje emocje. Psychoterapia pozwala uruchomić ekspresję własnego ja, poznanie go i w dalszej kolejności zaakceptowanie
To z kolei prowadzi do lepszego radzenia sobie z emocjami, wzmocnienia poczucia własnej wartości i zmiany w relacjach z innymi ludźmi. Te zmiany sprawiają, ze dana osoba łatwiej zaczyna sobie radzić z impulsami pchającymi ją do jedzenia.
Nie musi już stosować restrykcyjnych zasad, aby kontrolować swoje odżywanie, zjedzenie większej ilości czegoś nie powoduje już takiego napięcia i nienawiści do siebie, więc wymiotowanie przestają być konieczne. Rozluźnia się związek obrazu siebie i jedzenia.
Na własną rękę (bez pomocy z zewnątrz) nie wiele się da zrobić, tak samo bliscy nie wiele mogą zrobić, aby naprawdę pomóc.
Dzieje się tak, dlatego, że zarówno osoba cierpiąca na to zaburzenie, jak i jej bliscy, próbując rozwiązać ten problem koncentrują na powstrzymywaniu objawu, czyli na jedzeniu. Czymś, co właśnie jest przykrywką dla prawdziwej trudności. Koncentracja na jedzeniu jest właśnie tym, co utrwala problem, bo odżywanie się jest tutaj „tematem zastępczym”. Jest ucieczką od siebie i swoich emocji. Skupienie na tym, aby jeść mniej, aby opanowywać jedzenie, stosować jakąś dietę, nie wymiotować jest dalej tym samym. Dalej ta osoba nie kontaktuje się ze sobą samą i swoimi emocjami, tyko „walczy z jedzeniem”. Walczy sama ze sobą, a w takiej walce nie można zwyciężyć.
prosze o pomoc, gdzie moge szukac pomocy ??? juz teraz wiem, ze mam bulimie i nie moge sie wiecej tak oszukiwac… nie wiem gdzie zwrocic sie o pomoc… juz nie moge tak zyc ;(
Mam nadzieje,że ta strona jest nadal przez Panią monitorowana, bo nie bardzo wiem gdzie szukac pomocy. Od dziecka była osobą otyłą, w końcu,dopiero na studiach moja waga zaczeła oscylowac w granicach normy. Niestety wpakowałam się w paskudni 7letni zwiazek z przemocowcem, co zaowocowało kolejnym problemami z jedzeniem i napadami wymiotów.Kiedy zdązyłam się uwolnić z tej relacji,związałam się ze swoim długoletnim przyjacielm,planujemy szybki ślub…niestety jest to „typowy” facet,który nie potrafi rozmawiać o swoich problemach. A tym problemem zaczyna być impotencja.Mimo,ze jeszcze nie czas na takie problemy-ma 38 lat…nie kochalismy sie o 3 miesiecy. I nie rozmawiamy o tym… to mnie załamało…Poniewaz mamy inny grafik pracy,praktycznie raz w tygodniu znajduje chwile,zeby zrobic sobie „przyjemnosc” jedzeniem. Po dizsiejszej sesnji czuję się jednak już taka obolała i zmęczona,że z ledwoscią piszę. Czytajac list powyzej mam wrazenie,ze bulimiczki wiążą się same z osobami „po przejsciach” a potem mają problem,bo ani sobie nie pomogą ani tej drugiej osobie.Tak jak ja teraz.Zawodowo zajmuję się „odrzuconymi” upośledzonymi dziećmi, więc i mnie i całemu środowisku wydawało się,ze powinnam być równie silna.Nagorsze jest to,ze nie potrafiłam z partnerem otwarcie porozmawiac, i od kilku tygodni toczę z nim wojne na głupie pretensje.Nie wiem od czego zacząć,czy od uleczenia relacji czy od uleczenia siebie. Z góry dziękuję za udzieloną poradę
@ Saskja
pewnie nie da się leczyć relacji będąc samemu chorym, jak człowiek dobrze stoi na swoich nogach to i relacje się same układają więc nie trzeba leczyć dwóch rzeczy tylko jedną. Najchętniej to zapraszam Cię na nasze forum – jest tam przyjazne grono ludzi, którzy się wspierają i inspirują do zmian a też do akceptacji siebie. Też tam czasem zaglądam i włączam się w rozmowy – zapraszam forum
[EDIT: funkcję forum pełni obecnie fanpage na Facebooku
witam bardzo fajny arty,,, Mam male zapytanie mam kobiete bul… od gdzies okolo roku nie wymiotuje i od tamtego czasu nas zwiazek zaczol isc nie tam gdzie mial .Jej uwaga jest caly czas na mnie ,caly czas chce miec wszystko pod kontrola wszelkie odpowiedzi ktore jej daje a nie sa takie jakie chce uslyszec koncza sie meczarnio i podkrecaniem mnie do potyczek slownych jestem zalamany tym wszystkim jestem po glebokiej terapii bo jestem osobom uzalezninom od narkotykow ale od 4 lat nie biore ukonczylem oserodek uczeszczam na sesje i grupy terapeltyczne . Wiele zachowan ktore widze u moej kobiety wiem ze sa zaburzeniami tkore sam mialem i znam te mechanizmy .Ciesze sie z tego ze zaczela chodzic na sesje ale tez sam nie wiem ile wytrzymam te walke nie tyle z nia bo to dobra kobieta a z jej choroba a wiem ze to dluga droga.wiem jak mam postepowac aby nie wejsc w toksyczny zwiazek ale moja kobieta mysli ze sie jej stawiam i robie cos je nazlosc a ja poprostu nie mam zamiaru zmieniac realnosci tak aby ona ej odpowiadala. Problemem jest tez to ze wiecznie jest nie zadowolona z tego co robie bo to nie jest zroione po jej mysli .wiem ze do tanga trzeba dwojg ze moze odczowc przy mojej osobie brak stabilnosci ale ja pracuje caly czas nad tym aby samemu to poczuc i nie jet w stanie zrozumiec ze to jeszcze potewa ale ze chce znia byc i wszystko to co robie to robie dla nie i naszaj corki.jestem zalamany
@arek
Problemem w zaburzeniach jedzenia nie jest jedzenie tylko emocje – przede wszystkim ogromny lęk – lęk przed tym co nieprzewidywalne, przed oceną; także złość na siebie za swoją niedoskonałość, brak akceptacji siebie.
Jedzenie i wymiotowanie jest jedynie sposobem na to, aby te emocje od siebie oddalić. Jedzenie powiązane jest z poczuciem bezpieczeństwa – kiedy je, uspokaja się. Kiedy wymiotuje odzyskuje kontrolę nad swoim życiem. To jest pozorne i dlatego, jeśli odrzucić objadanie się i wymiotowanie, to z całą siłą odezwie się jej lęk i pragnienie kontroli nad swoim otoczeniem (odzyskanie poczucia bezpieczeństwa). Dlatego potrzebna jest terapia, aby nie tylko rzecz rozwiązać na poziomie jedzenia ale też głębiej.
To samo zresztą dotyczy uzależnienia.
Myślę, że Pan dobrze rozpoznaje, że pretensje i próby wywierania wpływu są związane z jej bulimią. Zadanie terapeutyczne jakie stoi przed Panem, to nauczenie się, akceptowania faktu, że ona może być niezadowolona z różnych rzeczy. Warto być w regularnym kontakcie z terapeutą, ponieważ ta sytuacja jeszcze potrwa a jest to zdecydowanie duże obciążenie dla osoby uzależnionej.