Co zrobić z Wewnętrznym Krytykiem

Wykorzystaj energię wewnętrznych postaci

Wewnętrzny Krytyk potrafi utrudniać życie, ale też jest siłą która może napędzać nasz rozwój. Jak znaleźć równowagę pomiędzy dążeniem do doskonałości a akceptacją tego co jest?

O tym jest właśnie moja rozmowa z Olą Muller – psychologiem z mojego zespołu.

  • Skąd się bierze postać krytyka wewnętrznego, która nie daje spokoju, utrudnia działanie i sprawia, że trudno docenić swoje osiągnięcia?
  • Na ile wysokie wymagania wobec siebie i perfekcjonizm to coś, co można zmienić – czy to nie jest jakaś stała cecha charakteru?
  • Czy odpuszczenie sobie wysokich wymagań nie niesie ryzyka, że człowiek spocznie na laurach, wpadnie w samo-zachwyt i pogodzi się z czymś, z czym nie powinien?
  • Na czym dokładnie polega praca nad zmianą ograniczających myśli – jak pracować z Krytykiem Wewnętrznym?
  • Jak wykorzystać energię, która tkwi w Krytyku Wewnętrznym?

      krytyk wewnetrzny
      Rozmawiają Ola Muller i Elżbieta Kalinowska
      z zespołu Psycholog Online eKalinowska

      25 komentarzy

      1. Dzień dobry, przez przypadek trafiłam na ten filmik i zastanawiałam się jak mogłabym zacząć rozmowę z moim wewnętrznym krytykiem. Obecnie mieszkam za granicą, bardzo lubię miejsce gdzie mieszkam jednak od pewnego czasu zauważyłam, że mam pewien problem który do mnie wraca co pewien czas. Kilka miesięcy temu zerwaliśmy z moim chłopakiem. Podowodem zerwania, jak sam powiedział było wypalenie emocjonalne. Przez kilka miesięcy jedyne co robiłam w rozmowie z nim bylo narzekanie na wszystko i wszystkich. Wydaje mi się, że dalej mu na mnie zależy, na pewno jako na przyjacielu- raz lub dwa razy w tygodniu spotykamy się, na pewno chciałabym z nim pozostać w kontakcie jednak nie wiem co z tym zrobić. Pochodzę z domu, gdzie rodzicie nie okazywali sobie żadnych uczuć, tak naprawdę to już dawno by się rozstali jednak jestem ze wsi, tam trudno o rozwód – wspólne gospodarstwo, ślub kościelny, może w jakimś stopniu wygoda? Sama nie wiem. Moja mama często ma depresje, bardzo lubi wyolbrzymiać różne rzeczy, a mój tata ma problem z okazywaniem uczuć. Chciałabym się zmienić, właśnie szukam dobrego psychologa, z którym mogłabym zacząć terapię (pewnie na razie bezpłatną z powodu braku funduszów). Czuje się, jakbym nie żyłam tak naprawdę swoim życiem, jakbym je w jakimś stopniu przegrała, choć tak naprawdę jestem młoda osobą, mam dopiero 25 lat, jednak szczególnie utrata osoby, na której mi najbardziej zależy chyba pogarsza ten stan. Często chciałabym wyjsc do ludzi, spotkać nowych, bardziej pozytywnych ludzi jednak czegoś sie boje, cos mnie powstrzymuje… Bardzo chciałabym sie zmienić bo czuje, że mam depresje i często płaczę, chciałabym bardziej cieszyć sie z życia. Zaczęłam nawet czytać książki psychologiczne (np “Inteligencja emocjonalna”), nie wiem jak mam sobie pomoc. Co mnie trochę przeraża, spotkania z moim byłym chłopkiem wydają mi się pomocne, nie rozmawiamy o tych moich problemach, ale jego pozytywna osobowość dość dobrze na mnie wpływa (pochodzi z Ameryki Łacińskiej). Czy mogłabym prosić o poradę?

        Odpowiedz
      2. A co jeśli ten wewnętrzny krytyk jest mocno wspierany przez zewnętrznego, w dodatku tego najbliższego, bo przez Mamę? Przyznaję, że chyba nawet krytykiem nie mogę Jej mianować, bo nie mogę zrobić niczego a już jestem blokowana. Ciągle słyszę – to ci się nie uda, w tym będziesz beznajdziejna, będę się modlić żebyś nie zdała egzaminu na prawo jazdy, krzywo stawiasz stopy, masz garba… Moja Mama nie jest złym człowiekiem, jest dobrą Matką, ale nie da jej się zwrócić uwagi w tym temacie w żaden sposób, bo odwraca wtedy sytuację, staje się ofiarę i w gruncie rzeczy muszę ją przepraszać za to, że zmieszała mnie z błotem. Chyba nawet nie jest świadoma tego, że to robi. W stosunku do innych osób ( jest nauczycielką ) natomiast, jest niesamowicie motywująca, czasem żałuję, ze jestem jej córką a nie uczniem. Mam 31 lat, nie założyłam rodziny, bo przy każdym męzczyźnie zastanawiam się, jak Mamie z nim będzie, nie jak będzie z nim mnie. Boję się nawet wspomnieć jej o własnych pomysłach, bo wiem, że jedno jej słowo wystarczy, żebym nawet nie podjęła prób realizacji. Tak, jak wspomniałam, żadne rozmowy nie przynoszą efektu, propozycja wspólnej terapii jest wyśmiewana. Mój wewnętrzny krytyk jest we mnie i w niej… i z nią.

        Odpowiedz
      3. Dobry wieczór,
        przede wszystkim bardzo dziękuję za wszystkie materiały,które otrzymuję po zalogowaniu się na Pani stronę.Kilka lat temu otrzymałam w prezencie od znajomych Pani książkę Jak ruszyć z miejsca,ale wtedy przeczytałam kilka kartek i odłożyłam na półkę.Utkwiła mi jednak w pamięci ładna zielona okładka z drogą,lasem a właściwie drzewami,labiryntem,znakami zapytania no i oczywiście człowiekiem na początku tej drogi.Zapamiętałam również szkic drogi ze zwalonym drzewem.Parę tygodni temu wrócił am do książki.Czytam ,zrobiłam mapę marzeń i celów….no i właśnie odezwał się mój wewnętrzny krytyk,czy to jest na pewno to czego chcę.Mojego krytyka nazwałam Skrzacikiem,chcę ,żeby on był kimś przyjaznym dla mnie i dobrze mi radzil..Wiem,że żeby coś osiągnąc to jest labirynt,droga z przeszkodami,schody ,tylko skąd wiedzieć,że to jest właśnie ta droga,która da mi przede wszystkim radość i zadowolenie z tego co robię.A mój Skrzacik raz mówi tak a raz nie,będę więc jeszcze z nim rozmawiać,pozdrawiam

        Odpowiedz
        • @ Wiesia
          Trzymam kciuki za dogadanie się ze Skrzacikiem :-)
          Po zapisaniu sobie celów, pojawia się pytanie “czy ja rzeczywiście tego chcę” – to jest super, ekstra pytanie. Jeśli pojawiło się już na etapie planowania, może oszczędzić Ci sporo czasu i krążenia w te i z powrotem.
          Kiedy się człowiek napracował nad wyznaczeniem celów, może nie mieć już ochoty na weryfikację czy to co wymyślił ma sens. Chciałoby się już przejść do działania i poczuć że rzeczywiście się coś zmienia. Taki Skrzacik, tym swoim pytaniem zatrzymuje Cię i to może denerwować.
          Jednak tak, czy inaczej, to pytanie już w Tobie jest i będzie do Ciebie wracać. Jeśli na nie nie odpowiesz twoja motywacja do działania będzie spadać. Prędzej czy później zrobi się ciężko i wtedy odpowiedź na pytanie “czy ja tego naprawdę chcę” jest kluczowa. Bez niej może być bardzo trudno wytrwać.
          Sprawdź skąd płyną obiekcje “Skrzacika”, dlaczego mogłabyś tego nie chcieć. Być może okaże się, że są jakieś negatywne konsekwencje osiągnięcia Twoich celów?
          Np. ktoś może postawić sobie że będzie lepiej wykorzystywać swój czas i zmiast obijać sie po pracy po domu, zacznie uczyć się języka. Jednak z jakiś powodów nie pała entuzjazem do takiego dobrego celu. Ma wątpliwość czy rzeczywiście chce to robić. Analizując swoje wątpliwośći może odkryć, że czas po pracy jest mało efektywny do uczenia się, bo jest bardzo zmęczony a dodatkowo nie wierzy w powodzenie samodzielniej nauki. Skupienie na tych obekcjach może doprowadzić do odkrycia lepszego sposobu uczenia sie języka. Zamiast walczyć ze sobą o realizację swojego celu, przeformułowuje go tak aby lepiej wykorzystać swoją energię. w efekcie nauczy się języka w prostszy, mniej obciążający sposób.
          Życzę powodzenia.

          Ps. w Książce “Jak ruszyć z miejsca” w jednym z ostatnich rodziałów jest sporo podpowiedzi jak pracować ze swoją niechęcią do realizacji celów – polecam :-)

          Odpowiedz
      4. Witam.Bardzo sobie cenie wszystkie te materiały które dostaje od Pani.Zaczełam działać i na to wychodzi że kazałam swojemu krytykowi całkowicie się zamknąć ,bo mnie po prostu obezwładniał.Czy mogę z nim na razie nie rozmawiać.Najpierw wybuchła we mnie ogromna złość ,wykrzyczałam wszystkie swoje bolączki.Zostałam wysłuchana i wprowadziłam zmiany.Mam więcej energii i chce mi się chcieć.Ale czy wytrwam w postanowieniach.Oj chyba mój krytyk jednak się pojawia.Czy mogę mu powiedzieć że pogadamy jutro teraz nie mam czasu na gatki szmatyki ,teraz idę spać .A jak rano wstanę to ruszam do pracy bez komentarzy.Wiem że w końcu bedę musiała z nim pogadać i najtrudniej mi będzie o pracy -jest zależna od warunków atmosferycznych /susza ,nadmiar wody,upał.mróz .grad/i mój krytyk mówi tak pracuj sobie pracuj a efekcik bedzie znowu marny.Trudnym tematem jest też rozmowa i o komunikowaniu się z innymi bardzo szybko ulegam sugestiom innych a potem jestem zła na siebie że nie umiem im odpowiedzieć stanowczo nie.Jak ktoś się zwraca do mnie o coś to lubię być pomocna ,a inni w stosunku do mnie nie koniecznie i jak ja o coś proszę to jest wielka łaska.Dziękuję i pozdrawiam.

        Odpowiedz
        • @Jolanta
          Bardzo się cieszę, że te warsztaty dają Ci realne efekty (mam nadzieję, że mogę zwracać się na Ty – zapraszam też do takiego zwracania się do mnie).
          Pamiętaj nie jest celem to, żeby Krytyk się przestał odzywać w ogóle. To co mówi ma sens, choć może chowa się on pod przykrą formą.
          To jest ogromnie ważny moment – oto uzyskałaś współpracę Krytyka – uciszył się, gdy tego potrzebowałaś. Jednak jest pytanie, czy Ty również jesteś gotowa z nim współpracować.
          Czy to Twoje uciszanie jest rzeczywiście na chwilę i czy rzeczywiście dasz mu uwagę, gdy będzie odpowiedniejsza chwila.
          Kiedy zastanowisz się nad tym, co on chce Ci przekazać?
          A może masz nadzieję, móc trzymać go za pysk już na zawsze…?
          To nie jest dobry pomysł. To się nie uda.
          Jeśli nie dasz uwagi krytykowi to on przestanie się oglądać na to czy to jest dobry czy zły moment i wywali krytyką, właśnie wtedy gdy będziesz słabsza. Np. gdy wrócisz zmęczona po pracy a na dodatek ktoś Ci zrobi przykrość. To jest najlepszy moment dla trzymanego za pysk krytyka.
          Jeśli nie chcesz tego, potrzebujesz znaleźć świadomie najlepszy moment na spotkanie z Krytykiem.
          Zaplanuj to na jakiś wolny dzień, w ciągu dnia. Idź na piękny samotny spacer i pogadaj z Krytykiem w sobie.
          Co Krytyk ma do Twojej pracy…?
          “pracuj sobie pracuj a efekcik będzie znowu marny”

          – mówisz marny efekt..? Hmm? co dokładnie masz na myśli… Jaki efekt byłby dobry wg. Ciebie? O co ważnego chcesz zadbać mówiąc mi że mam marne efekty…? dlaczego mówisz, że znów będę mieć marny efekt, kiedy miałam marne efekty…? Co wg. Ciebie doprowadziło do takich efektów? jak mogłam uniknąć tego wtedy…? Jak mogę wykorzystać tamto doświadczenie aby nie popełnić tamtych błędów..?

          Zobacz Jolanto jak wiele istotnych kwestii tu się może pojawić, jak ważny jest Twój namysł nad swoją pracą, jej sezonowością i efektami. Z tego co napisałaś, to efekty Twojej pracy tylko w części zależą od Twojej pracowitości a w dużej części od czynników na które nie masz wpływu. To może być źródłem istotnych problemów. Może to powodować sporą nieprzewidywalność w Twoim życiu. Problemem można się zdołować, a problem można rozwiązać. Powstaje pytanie co Ty możesz zrobić aby w jakimś stopniu ograniczyć wpływ czynników pogodowych na Twoje życie. Czy możesz coś dodać do swojej pracy, co by choć trochę zwiększyło Twój wpływ na efekty. To są bardzo ważne kwestie. Jeśli nie pozwolisz sobie na rozmawianie z Krytykiem, nie dotkniesz problemów a tym samym pozbawisz się możliwości ich rozwiązania.
          Te problemy nadal będą w Tobie żyć, choć poza Twoją świadomością. A takie zepchnięte nierozwiązane problemy są źródłem niesprecyzowanych lęków, napięcia, spadku motywacji, braku energii.
          Tak mi wygląda, że intencją Krytyka może być u Ciebie pobudzenie Cię do zyskania większego wpływu na swoją sytuację.

          Odpowiedz
      5. Najważniejsze, że teraz mam świadomość – co to jest – i możliwość zmiany. To takie pozytywne uczucie:) Urządzam właśnie nowe mieszkanie i wciąż wszystko jest nie tak – wszystko ma być perfekcyjne – a nie jest – mój krytyk wciąż krzyczy!!! Postaraj się, znowu źle wybrałaś, znowu złą decyzję podjęłaś, podkopuje moją wiarę w siebie, wszystko zaczyna mi ciążyć, nic mnie nie cieszy, żaden wybór nie jest radością, a koniecznością. A na końcu jest strach – bo i tak będzie źle – nieidealnie… Uczucie zmęczenia jest wszechogarniające, nieustająca krytyka odbiera siłę i radość.

        Odpowiedz
        • Przyszedł mi do głowy taki eksperyment myślowy:
          wyobraźmy sobie świat… np.. jakieś bajkowe królestwo, w którym nie istnieją takie pojęcia jak „idealnie” czy „perfekcyjnie”. Nikt o nich nigdy nie słyszał… nikt nie rozumie o co w nich chodzi. Nikt się też nimi nie zajmuje… Ludzie po prostu żyją i zajmują się swoimi sprawami.

          W tym świecie – wszystko jest po prostu „jakieś”, jedyne w swoim rodzaju i to właśnie jest OK.
          Jakby to było być w takim świecie?

          Odpowiedz
        • @Aga
          Jeśli Twój krytyk krzyczy, to możesz go ściszyć. To jest twoja własna głowa i Ty w niej rządzisz. Wyobraź sobie, że to co się dzieje w Twojej głowie, to jest jakby film, który oglądasz i nagle dźwięk stał się w nim za głośny. Weź w wyobraźni pilota i ścisz dźwięk w swojej głowie.
          Innym sposobem jest prośba do Krytyka w takim wewnętrznym dialogu – “wysłucham wszystkiego co masz do powiedzenia ale proszę mów troszkę ciszej, bo gdy krzyczysz nic nie rozumiem”. Możesz też postanowić wysłuchać wszystkiego a nawet zanotować to co mówi krytyk.
          Tym co napędza krytyków jest często podejmowanie dyskusji z nimi w trakcie gdy dzielą się z nami swoimi spostrzeżeniami.
          Zapisz wszystkie zastrzeżenia krytyka do tego remontu. Spisz listę usterek a potem dopiero zastanawiaj się co z tym zrobisz.
          Powodzenia

          Odpowiedz
      6. Dzień dobry, bardzo dziękuję za ten film. Otworzył mi oczy na wiele spraw, które mnie trapią. Ciekawe, że bez uświadomienia sobie postaci krytyka – można się czuć jak we mgle… nieustającego niezadowolenia, smutku, frustracji i antypatii do swoich poczynań. Dni mijają i mimo podejmowanych działań – nie ma zadowalającego uczucia – uczucia dobrze wykonanej pracy, czymkolwiek by to było…

        Odpowiedz
      7. To znowu ja. Chyba pierwszy raz w życiu postarałam się dogadać z moim krytykiem, ale było ciężko. Rano już usłyszałam -Widzisz jest niedziela, a ty znowu sama, nikt się tobą nie interesuje, i najważniejsze,SAMA JESTEŚ SOBIE WINNA, a praca od jutra to też znak zapytania, nikt nie dzwoni, więc nic z tego, Nie wiem skąd wzięłam siłę, może świadomość że przynajmniej psycholodzy wiedzą o co tu chodzi, ale odpowiedziałam że mam plan B, Tak jakby mój krytyk stracił grunt pod nogami, w każdym razie zadzwoniłam ja , jutro idę do pracy, Dzięki, nie sądziłam że to krytyk wewnętrzny zawładnął moimi myślami że (akurat w moim przypadku) kierował moim życiem, świadomość tego to już dużo.Trochę może to chaotyczne co piszę, ale widzę światełko w tunelu i może dam radę, może jeszcze uwierzę że warto żyć Wiem że to są małe kroczki, ja to wiem .Ok na razie dzięki

        Odpowiedz
        • Gratuluję! :-)
          Początki rozmowy z Krytykiem mogą być trudne. Dobrze o tym pamiętać i traktować to jako dłuższy proces, przydaje się tu cierpliwość, ale i konsekwencja.
          Tobie udało się zadziałać niezależnie od osłabiających komunikatów Krytyka i pokazać, że jest też w Tobie twórcza i proaktywna część, która wymyśla plan B i go realizuje. Często takie działanie sprawia, że Krytyk nabiera dla nas szacunku i traktuje bardziej partnersko.

          Największe podróże zaczynają się od małych kroków właśnie… a wiara to ten element, który powoduje, że zmiany stają się możliwe…

          Odpowiedz
        • @ali
          cieszę się, że odezwałaś się powtórnie, po tym, jak udało Ci się wejść w dialog z Krytykiem Wewnętrznym. To jest mały krok do przodu, skoro potrafiłaś wytrącić swojego krytyka z agresywnego monologu. Warto bardzo dokładnie zapamiętać to doświadczenie.
          Ono jest dowodem na to, że nawet z taką agresywną postacią w sobie możesz sobie radzić, że możesz utrzymać kontrolę nad tym, co się dzieje w Twoim umyśle.
          Może nie zawsze będzie się to udawało, ale spróbuj powtórzyć tę sytuację.
          Jednocześnie w ten sposób uczysz się też radzić sobie z krytyką płynącą z zewnątrz. Jak będziesz już umieć tak rozmawiać ze swoim krytykiem, że on będzie wybijany ze swojej agresywnej postaci, to będziesz to umiała też zrobić z agresywnymi osobami na zewnątrz. Trzymam kciuki za Twoją wytrwałość, bo o to najczęściej rozbija się praca nad sobą.
          Małymi krokami zajdziesz daleko. Zobacz, kiedy chcesz wejść na piętro, idziesz schodek, po schodku i bez wysiłku docierasz do celu. Gdybyś chciała tam wskoczyć za jednym zamachem nie udało by Ci się, nawet byś nie spróbowała

          Odpowiedz
      8. Dziękuję za ciekawy film. Lubię pozytywne komunikaty typu: da się poprawić, naprawić, wyprostować – oczywiście przy odrobinie wysiłku i złapaniu prawidłowego kierunku. O kierunek się nie martwię, bo z każdym nowym materiałem intuicyjnie czuję, jakby był skierowany właśnie do mnie i z każdego dużo się uczę.
        O krytyku słyszałam wcześniej. Mój jest silny, konkretny, wie jak uszczypnąć. Jakiś czas temu nadałam mu imię Dupek. Dzisiaj zmieniam. Spróbuję się z nim dogadać, posłuchać, wykorzystać jego energię
        . Zastanowię się jak go nazwać, na pewno nie obraźliwie. Może on w sumie chce dobrze, a wychodzi jak zwykle…
        Dziękuję i pozdrawiam.
        Zakładam dzienniczek komunikatów mojego krytyka. Do miłego następnego!

        Odpowiedz
        • Myślę, że to bardzo dobry pomysł ze zmianą imienia Krytyka – skoro chcesz budować z Nim relację
          i zacząć się dogadywać. Łatwiej jest to zrobić z kimś, kogo imię przyjaźniej się nam kojarzy.
          Wygląda na to, jakby imię „Dupek” – nadane było jeszcze przez inną postać, która też lubi „uszczypnąć” :-)

          Jak Krytyk jest konkretny i silny – to często dobrze – bo komunikuje się bardziej wprost, a to z kolei pozwala łatwiej dojść do poznania Jego intencji i celów.
          Cieszę się, że znajdujesz tu inspirację. Trzymam kciuki za dzienniczek i Twoje dalsze działania.

          Odpowiedz
      9. Po ćwiczeniu zauważyłam, że mój krytyk wewnętrzny zachowuje się różnie. Z tym, który posiada jakiś głos, to jeszcze pół biedy. Nie mam większego problemu, by odpowiedzieć, gdy rzeczowo (choć bardzo nieraz impulsywnie) wskazuje mi błędy, jakie popełniłam, albo przezywa mnie, używa ironicznych, lekceważących słów itp. Nawet wtedy, gdy zarzuca mnie tyloma słowami, takim krzykiem, że mało co rozumiem. Z tym wszystkim lepiej, czy gorzej jakoś sobie radzę. Ten rodzaj krytyka czasem daje się uspokoić słowami, albo jakimiś osiągnięciami, dobrze wykonaną pracą.
        Najtrudniejszy jest krytyk milczący. Nawet nie bardzo umiem ująć to zjawisko w słowa… Chodzi o to, że zarzuty nie padają w sposób otwarty, jest tylko niejasna, ciężka atmosfera niezadowolenia. Nie wiadomo, o co chodzi. Trochę jak w szkole na lekcji “Siadaj!…(w domyśle – siadaj, pała!)… i cisza, żadnego więcej kontaktu. Albo jak wybuch śmiechu, który nie wiadomo, co oznacza, ale na pewno nic pochlebnego. Albo wzruszenie ramion. To są takie nieuchwytne sposoby okazywania dezaprobaty. Wtedy rzeczywiście odechciewa się wszelkich starań.

        Odpowiedz
        • Ciekawe jest to co piszesz. Twoje doświadczenie pokazuje, że Krytyk nie zawsze musi przyjąć formę postaci czy głosu – ale że może też być odczuwany czy skojarzony z gestem.
          Pojawia się pytanie czy Krytyk, który mówi i ta jakość odczuwana jako ciężka atmosfera – to jest to samo źródło? Jeśli to ten sam Krytyk tylko w milczącej wersji – to warto dowiedzieć się, co oznacza dla niego ten rodzaj okazywania niezadowolenia? W jakim celu i z jakiego powodu zmienia formę komunikowania się? W jakich sytuacjach pojawiają się różne reakcje Krytyka? Gdzie i kiedy pojawia się ten nieuchwytny rodzaj dezaprobaty…?
          Gdzie odczuwasz to w swoim ciele…? Na czym mogłaby polegać odpowiedź na takie doświadczenie?

          Poprzez tego typu pytania – można eksplorować i badać pojawiające się reakcje i sprawdzać co za nimi stoi… Praca z Krytykiem może polegać nie tylko na dialogu, ale także np. na pracy z ciałem czy ruchem…

          Odpowiedz
          • Dziękuję bardzo i za nagranie, i odpowiedź. Jakoś dużo przyjaźniej patrzę już na wewnętrznego krytyka, lubię go w gruncie rzeczy.

            Olu, po przeanalizowaniu pytań, jakie zaproponowałaś i po przyglądaniu się sobie doszłam do takich wniosków: wydaje mi się, że ten mówiący krytyk działa “w akcji”, tzn, gdy coś zamierzam zrobić, albo właśnie robię, on krzyczy. Zresztą już wcześniej nazwałam go Komandosem, mówi bez ogródek, szybko, bezwzględnie, trafnie, jest bardzo skuteczny. Milczący krytyk występuje po porażce, po przykrości. Czuję zaciśnięte szczęki, usta, napięcie w karku. Złość, ale chyba nie tylko, trochę żałobnie…
            Mam takie przekonania, że nie warto dokopywać leżącemu, że co się stało to nie odstanie, po co o tym mówić, już nie ma o czym mówić… Myślę, może jednak ze względu na to napięcie warto coś zrobić, usłyszeć jednak, może podzielić z kimś? Takie wnioski.
            Dziękuję bardzo :)

            Odpowiedz
            • Witaj Barbaro, przyjazny stosunek do Krytyka – to dobry znak. Krytyk – poprzez swoja niewdzięczną rolę – zwykle jest przez nas nie lubiany i odrzucany. Czasem właśnie z tego powodu krzyczy coraz głośniej, używa coraz bardziej ostrych słów. Jak damy mu więcej uwagi, przyjaznej uwagi – jest szansa, że nie będzie musiał krzyczeć.
              Twój Krytyk jest aktywny „w akcji” – to prawdopodobnie sygnał, że jest zaangażowany i bardzo mu zależy. Póki ma wpływ na przebieg zdarzeń – stara się na nie wpłynąć. Nasuwa się pytanie – jak chciałabyś żeby wtedy do Ciebie mówił? Czy krzyk to dobre rozwiązanie? Czasem można wynegocjować z Krytykiem spokojniejszy ton, przy założeniu, że wysłuchamy co ma do powiedzenia.

              Cisza po porażce – ma różne konsekwencje: z jednej strony lepiej jak piszesz „nie kopać leżącego”, ale taka milcząca dezaprobata – często powoduje równie silne, a czasem silniejsze emocje. Coś wiszącego w powietrzu i tak powoduje napięcie.

              A propos „porażki” – proponuję przyjąć tutaj takie założenie, że NIE MA BŁĘDÓW czy PORAŻEK – są INFORMACJE ZWROTNE. Jeśli rezultat działania, nie jest zgodny z oczekiwaniami – to dla nas informacja, że trzeba coś zmienić w sposobie działania.

              Krytyk – jak mówiłyśmy ma swoje intencje i ma też swoje emocje. Warto, żebyś poznała intencje Krytyka w obydwu wydaniach. Z jakiego powodu robi to, co robi? Jak się czuje w sytuacji gdy działasz i piłka jest w grze… a jak wtedy, kiedy coś już zostało zrobione? Na czym mu zależy? Czego się boi? Co chce przekazać? Czego oczekuje od Ciebie ?
              To także ważne, żebyś zastanowiła się czego Ty potrzebujesz od Krytyka w sytuacji, gdy działasz i wtedy, kiedy coś poszło nie po Twojej myśli? Żebyś pogadała z Nim o tym.

              To też kwestia zastanowienia się – co sama możesz zrobić, żeby konstruktywnie przygotować się do dalszych działań?
              Co pozwoliłoby Tobie rozładować napięcie w ciele, albo – jeszcze wcześniej- nie tworzyć go?
              Jak sama piszesz – może warto to przegadać z kimś jeszcze, może przeanalizować sytuację i z nowymi wnioskami iść dalej… może zrobić dla siebie coś miłego, żeby nabrać sił… a może coś jeszcze innego?
              Powodzenia w dalszej eksploracji… :-)

              Odpowiedz
      10. Bardzo cenne nagranie. Mój krytyk często dochodzi do głosu. Ostatnio w pracy, że jestem beznadziejna, że po tylu latach pracy powinnam być bardziej zdecydowana, albo prosić o pomoc. W domu za to, gdy się złoszczę, a potem wyrzucam sobie, że jestem okropna, że się czepiam. A może w jakiś sposób pilnuje moich granic, by nikt ich nie przekraczał. Trudne to zadanie, taka dyskusja z krytykiem wewnętrznym, ale warto chociażby spróbować.

        Odpowiedz
        • @Ela
          Masz dobre intuicje jeśli chodzi o złoszczenie się. Złość jest sygnałem, że nasze granice zostały przekroczone, jest także energią do obrony tych granic. Bez złości nie umielibyśmy się bronić i nie wiedzielibyśmy kiedy działanie obronne jest potrzebne. Jednak złość, jak każda broń ma też siłę niszczącą. Łatwo niezauważenie przejść od obrony do ataku. Broniąc się sami możemy zacząć przekraczać granice innych ludzi. A to z kolei może napędzać konflikty i niszczyć relacje.
          Dlatego potrzebujemy nauczyć się panowania nad złością tak aby móc chronić siebie, jasno komunikować ludziom gdzie są nasze granice (aby mogli je szanować) a z drugiej strony umieć wyhamować siebie aby nie niszczyć innych. To dość trudna sztuka.
          Z tego co piszesz, Twój krytyk boi się o Ciebie, że pracując za słabo pokazujesz granice i próbuje Cię namówić do większej otwartości w tym względzie. Z drugiej strony troszczy się też o Twoje relacje z bliskimi żeby Twoja złość ich nie zniszczyła.
          warto by więc zapytać krytyka w sobie, co dokładnie miałabyś zrobić, co by było dla niego takim małym sygnałem że jesteś odrobinę bardziej zdecydowana. A następnie zacząć się ćwiczyć w robieniu tego. Drugie pytanie do krytyka, to co byś miała robić, żeby w domu, kiedy jesteś bardziej zdecydowana, nie być posądzaną przez niego o czepianie.
          Wygląda na to, że Twój krytyk pracuje nad tym, abyś złapała równowagę pomiędzy wycofaniem i uległością a czepialstwem.

          Odpowiedz
      11. Witam.

        Fajny,mądry filmik,od dawna zastanawiałam się jak to nazwać,to coś,ten głos, który słyszę 24/h.Dawniej,głos bardziej przychylny, był bogiem (dobrym i miłosiernym, bo jakże by inaczej),a teraz jest to jakieś monstrum , rządzące światem , złe i mściwe.
        Wiem jak to coś wygląda,tzn wyobrażam go sobie,próbuję zacząć rozmowę,ale o dogadaniu się nie ma mowy, bo ja go nie znoszę, a on znalazł nowy sposób ,żeby mi dokopać, ma na mnie haka, przypomina mi błędy młodości,z których nie jestem raczej dumna. Muszę przyznać odnosi sukcesy.Gdyby nie on……o wielu rzeczach już dawno zapomniałam,ale mój krytyk bardzo się stara i widzę fakty z mojego życia,np. sprzed 25 lat, jakby to było wczoraj, a mam lat 50.Fakty,które on nazwał błędami i tak już zostało. Chyba jestem przykładem na to, że z krytykiem wewnętrznym,jak go ładnie nazwano,nie zawsze opłaca się wdawać w dyskusję, z góry zakładając że ci żle życzy.

        Odpowiedz
        • @ali
          Krytyk Wewnętrzny to jest część naszego JA i z tego powodu warto z nim wchodzić w dialog, choć może to być trudne, kiedy ta część jest wyjątkowo silna i agresywna. Z tego co napisałaś wynika, że Twój Krytyk bardzo duże znaczenie nadaje tym błędom z przeszłości. Mówisz, że dawano byś już o tym zapomniała. A może jest jakiś powód, żeby o tym nie zapomnieć… Czasem jest tak, że pamiętanie o swoich błędach, choć nieprzyjemne i niepokojące, bywa naprawdę ważne jeśli chodzi o kierowanie sobą w chwili obecnej i przyszłej. Zapomnienie o błędach jest jedną z głównych przyczyn powtarzania tych błędów ciągle i ciągle. Bywa że ludzie nie uczą się na błędach właśnie dlatego, że potrafią o nich zapomnieć.
          Może warto spytać swojego krytyka o to dlaczego jest dla Ciebie jest ciągle ważne, aby pamiętać o tych błędach. Co w związku z tym doświadczeniem miałabyś zrobić dziś i co by się złego mogło stać gdybyś o nich zapomniała.
          Zachęcam do poeksperymentowania z takimi pytaniami.

          Odpowiedz
        • Bardzo przydatny filmik.Pomogl mi w znacznym stopniu.Wczesniej nie wiedzialam nawet ,ze ten wewnetrzny glos to MOJ krytyk. Bylam przekonana ,ze mam schizofrenie ;) W momencie kiedy z nim porozmawialam napięcie ustąpilo i w dodatku udzielilam mu odpowiedzi na wiekszosc z pytan.

          Odpowiedz

      Odpowiedz ali Anuluj pisanie odpowiedzi

      Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

      Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

      .