Alkoholizm w rodzinie to dramat wszystkich jej członków i choć tego nie widać z zewnątrz w równej mierze uderza we wszystkich. Jednak każde przeżywa swój ból w samotności i ukryciu. Są razem, są rodziną, ale nie wiele wiedzą o sobie nawzajem. Przeżywając swoje cierpienie, nie rozumieją zachowań i stojącego za nimi bólu, pozostałych.
Kiedy w trakcie terapii rozmawiamy o tym, co może przeżywać żona, mąż, dzieci okazuje się, że to zrozumienie jest oczyszczające i ważne.
Chcę przedstawić Ci serię opowiadań, pokazujących przeżycia każdej ze stron dramatu, jakim jest alkoholizm w rodzinie.

Te teksty są takim otwarciem drzwi i pokazaniem, co takiego się właściwie dzieje w przeżyciach każdej z tych osób. Na początek zacznijmy od relacji on – ona. Jeśli w jakiś sposób te teksty będą dla Ciebie poruszające, jeśli pojawią się jakieś emocje lub refleksje, które chciałbyś, chciałabyś wyrazić – możesz to zrobić w komentarzach do tekstu, na pewno na nie odpowiem.

ONA – Ciągle szuka odpowiedzi “…Co robię źle?….Na czym polega mój błąd, że on ciągle pije?”. Ona wierzy, że gdy znajdzie odpowiedź zmieni coś, a on przestanie pić… A potem? Potem będą żyć długo i szczęśliwie. Marzy o tym dniu, kiedy kieliszek zniknie z ich życia. Marzy tak, jak marzy się o wygranej w totolotka, nie wypełniając nawet kuponu. Marzy, ale tak naprawdę w to nie wierzy.

ON – “…Zostaw mnie w spokoju, to moja sprawa, mój problem, Tobie nic do tego…” Odpowiada w złości. Sam przed sobą się nie przyzna, ale boi się życia bez alkoholu. Przeraża go, że bezbronny będzie musiał stanąć wobec codzienności. Alkohol daje mu bezpieczną kurtynę, oddzielającą od rzeczywistości. Jak miękki płaszcz otula go i czyni bezpiecznym – przynajmniej przez chwilę? Przynajmniej przez chwilę życie nie boli.

ONA – To dzielna kobieta, wszyscy podziwiają jej wytrwałość i cierpliwość. “Ta kobieta to anioł” – tak mówią. Ona sama właściwie nie wie, kim jest, niewiele wie o sobie:, co lubi, czego potrzebuje, jakie ma marzenia. Wszystkie jej pragnienia zaczynają się od słowa “on”- “żeby on nie pił”. Wydaje jej się to oczywiste, bo czy w ogóle można mieć marzenia zaczynające się od słowa “ja”?

ON – “Właściwie, czego jej brakuje?” On nie rozumie tego ciągłego mówienia. Ona mówi, mówi, mówi albo milczy – ma pretensje. No cóż – już taka jest ta jego ona. On nawet jest..Zadowolony – dobra z niej gospodyni, wszystkim się zajmie, dobrze gotuje, taka zaradna, tylko żeby trochę spokojniejsza była i nie mówiła tyle. Przeszkadza mu jak ona tak dźwięczy – nie ma siły, aby nawet skupić się na tym, o co jej chodzi. Tylko trzasnąć drzwiami i iść, byle dalej od tego gadania, od tego milczenia, od tego ciągłego napięcia. Iść jak najdalej, do pierwszego sklepu a potem to niech już gada milczy, krzyczy, cokolwiek.

ONA – Pragnienia, marzenia, potrzeby, ona sama – może kiedyś się tym zajmie, teraz ma ważniejsze sprawy na głowie. On właśnie wyszedł, trzasnął drzwiami i co będzie: wróci czy nie, kiedy wróci, w jakim stanie, co ona wtedy powie, co zrobi, co będzie lepsze. Krzyczeć – a jak się rozgniewa i pójdzie znowu, czy milczeć – a jak uzna, że nic się nie stało, wyrzucić z domu, – co pomyślą sąsiedzi, jaka z niej żona, że jej mąż jak menel chodzi. To może lepiej wpuścić, wódkę wylać, kieszenie i teczkę przeszukać, Córcie prosić, może ona tatę przekona, żeby nie pił. Dziecka usłucha

ON – Nie bardzo rozumie, o co ona się tak ciągle gniewa, – że popił z kolegami? No, popił, ale do domu wrócił, w łóżku się obudził, nie tak jak, menele co gdzieś po rowach śpią. Wrócił… Jak to było? Jak wracał? Nie pamięta. Myśli rozpierzchają się jak spłoszone wróble. Może by je łatwiej zebrał gdyby się tak nie trząsł. Cały się rozpada na tysiąc kawałków, żeby ktoś wyłączył, chociaż to światło i przestał tak krzyczeć. CISZA!!! Ciało krzyczy, ale usta wydają tylko jęk. Zaraz umrze – lęk. Gdzieś tu była zbawienna butelka… Znikła, panika dusi w gardle. Apteczka, tam jest lekarstwo, i cóż z tego, ze na etykietce napisali do “użytku zewnętrznego”, on nie ma wyboru. Czołga się do łazienki. Jest… Ulga, ukojenie. Rozbite ciało staje się całością, zaczyna widzieć i słyszeć, myśli stają się jasne, klarowne czuje się szczęśliwy, udało się wrócić do krainy żywych. Szczęśliwy może powitać swoją rodzinę. Teraz im wszystko wynagrodzi, już nie będzie pił, już nie będzie więcej umierał. Uwierzcie kochani to już był naprawdę ostatni raz. Teraz już będą żyli długo i szczęśliwie. Wierzy w to całym sobą, jest pewien tak będzie. Szczerym sercem może to obiecać zmartwionej córci, która coś tam nieśmiało mówi o wódce. “Dziecko kochane wierz mi już nigdy więcej”.

ONA, – “co ja mam teraz zrobić?”, To zdanie jak refren, tłucze się w jej głowie. Co robić? On znowu obiecuje, znowu i znowu. Ile to już razy…. Kiedyś wierzyła, unosiła się szczęściem, starała się być lepszą żoną, skoro obiecał. Troszczyła się o niego, rosół gotowała, żeby doszedł do siebie. Teraz wie, że to tak na chwilę. Ma przed sobą dwa tygodnie spokoju, może miesiąc…Dobre i to… Dzieciaki trzeba uciszyć, obiad zrobić… Cząstka jej duszy wierzy, że może tym razem…

ON – “Zbiorę siły, wezmę się za siebie, jak mogłem tak żyć”. Tyle razy już próbował, tym razem wie, że się nie podda. Będzie dbał o siebie o swoją rodzinę, jeszcze ich zadziwi… CDN

Chcę porozmawiać z psychologiem on-line