Jestem dość sceptyczna jeśli chodzi o możliwość stworzenia prawdziwej intymnej i trwałej relacji w wyniku poznania drugiej osoby na portalu randkowym. Jednak spotykam coraz więcej osób, które korzystają z tego rodzaju stron i mają nadzieję, na spotkanie w tym miejscu swojej „drugiej połówki”.
Odruchowo chciałabym tym osobom odradzać taką ścieżkę, jednak wiem, że często są to osoby, którym bardzo zależy na poznaniu „kogoś interesującego” a ich codzienność nie daje okazji do zbyt wielu nowych kontaktów. Internet wydaje się więc dobrym rozwiązaniem, tym bardziej, że zawsze istnieje możliwość spotkania się off-line
Zastanawiałam się więc, na tym na ile mój sceptycyzm bierze się z przyzwyczajenia i wychowania w czasach bez internetu. Pewnie dlatego z wielką ciekawością otworzyłam książkę, która niedawno wpadła mi w ręce, wydaną przez wyd. Impuls, Kraków 2013, K. Kacprzak i R. Leppert „Związki miłosne w sieci. Poszukiwanie partnera życiowego na portalach randkowych”
Nie jest to książka, którą by się czytało łatwo przyjemnie i szybko, jednak jeśli celem jest odpowiedź na pytanie „jak to właściwie jest z randkowaniem przez internet”, warto ją przeczytać. Oczywiście jest też dobrym źródłem, jeśli ktoś prowadzi badania nad tego rodzaju zjawiskami. Książka jest naukowym podejściem do tematu, zawiera przegląd literatury i raport z własnego badania przeprowadzonego przez autorów.
Autorzy zebrali dane z literatury i analizy dotyczące trzech obszarów:
- komunikacji on-line jako sposobu na nawiązywanie relacji
- sposobów poszukiwania partnerów życiowych na przestrzeni wieków
- sposobów wykorzystywania portali randkowych przez różnych użytkowników – odpowiedź na pytania jakie potrzeby zaspokajają, jakie cele realizują i w jaki sposób
Badaniem objęto 5 osób w wieku 18-29 lat, które korzystały z portali randkowych dłużej niż pół roku (0,5 oku do 8 lat). W wyniku standaryzowanych wywiadów z tymi osobami sformułowano odpowiedzi na pytania dotyczące procesu podejmowania decyzji o zarejestrowaniu się, długości i częstotliwości korzystania z portalu, strategii budowania profilu, doświadczeń związanych z nawiązywaniem relacji z innymi użytkownikami. To co wydaje się istotne, to fakt, że pomimo bardzo dużej „bazy” potencjalnych kandydatów na partnera życiowego, większość nawiązanych na portalu relacji nie miała charakteru stałego związku w realnym życiu.
Muszę przyznać, że wnioski z tej lektury są dla mnie dość przygnębiające. Z jednej strony uświadamiam sobie nieuchronność rozwoju w tym obszarze. Przypuszczalnie będzie to coraz bardziej powszechny sposób na poszukiwanie bliskich relacji przy prawdopodobnie rosnącym poczuciu samotności w relacjach.
Mogę powiedzieć, że warto było przeczytać tę książkę, ponieważ mój wstępny sceptycyzm zyskał naukowe podstawy :-)
A tak poważniej – myślę, że dzięki tej publikacji osoby, pragnące nawiązać w ten sposób bliską relację, mogą realniej spojrzeć na możliwości jakie niesie ze sobą aktywność na portalu randkowym.
Dokładnie tak, internet już jest na tyle rozwinięty że na prawdę ja wierzę w te relacje internetowe które mogą zostać nawiązane nie tyle co na portalach randkowych jak i na portalach społecznościowych, na prawdę spotyka się tam masę osób i można znaleźć osobę która pasuje do nas bardzo i związać się z nią na długo mam wśród swoich znajomych takie osoby które nawiązały znajomość przez internet i są ze sobą po dzień dzisiejszy. Książka wydaje się ciekawa na pewno sięgnę po te pozycje.
5 osób, to najpewniej czeski bład? Bo trzeba przyznać, że to byłoby niewiele.
Ja sama korzystam z takiego portalu i wiem jedno. Większość osób w taki sposób spędza swoj czas. Zabierajac go obiecankami drugiej stronie. Nigdy z tego nic nie wynika, procz wlaśnie milego spedzania czasu. Po drugie – wiele osob na ych portalach po prostu kłamie. Niestety, to pospolite podejscie do innych.
Niestety, trwałych relacji jest niewiele. Tych, ktore w realnym życiu zamieniły sie w stabilną, długotrwała relację.
Ale mimo wszystko wierzę, że warto na portalu, czyli w internecie niz NIGDZIE.
Czy można “wyklikać” sobie drugą połówkę? Z praktyki powiem: można… Choć moja praktyka sięga czasów internetowo zamierzchłych i dawno została przeniesiona do realnego życia.
Ale, panie dzieju, kiedy internet był młodszy było to, jak sądzę, dużo łatwiejsze. Po pierwsze – było to przed epoką “plug and play” – wiec sami odsiewali się ci, którzy nie ogarniali technicznie spraw komputerowych. Po drugie, łącze internetowe było drogie, więc odpadali goście, którzy nie mieli forsy… Taka “automatyczna preselekcja”
Obecnie “każdy głupi” nosi przy sobie urządzenie z dostępem do Sieci. Więc równie dobrze można szukać na uczelni, w pracy, na dyskotece, czy gdziekolwiek indziej…