Mówimy “myśli przychodzą nam do głowy” i wdaje nam się, że nasze myśli, żyją swoim życiem, nad którym nie mamy kontroli. Jeśli byłaby to prawda, nie było by, żadnego sposobu aby nad swoim myśleniem zapanować, szczęśliwie, tak nie jest.
Myśli nie żyją, oddzielnym życiem. Nie ma ich poza naszymi głowami. Jeśli jest jakaś myśl, to jest i osoba, która ją pomyślała. Osoba ta może mieć wpływ na to, jakim torem puści swoje myśli. Tą osobą, jesteś TY
To, że pewne myśli wydają się nam automatyczne, wynika stąd, że mamy nawyk myślenia w taki, a nie inny sposób.
Jeśli przez lata powtarzasz pewną czynność, to z czasem już nie musisz poświęcać uwagi na to, jak ją wykonujesz – samo się robi. Sprawdź jak piszesz, czy myślisz, tak jak to robi siedmio-letnie dziecko, nad kształtem liter, czy też “samo ci się pisze”?
Tak samo jest z myślami.
Jeśli chcesz zmienić swój nawyk myślenia, w określony sposób, to musisz zacząć na nowo być świadomym, tego jak to robisz i zacząć świadomi to zmieniać. Musisz uświadomić sobie JAK myślisz.
-
Edytuj w dniu 26/06/2009 @ 14:54 Andrzej
Witam, chcialem sie spytac w jakis sposob zapobiec złym myslom i obrazom w mojej głowie.Mam w głowie nie przyjemne myśli, a przez to czuje się bardzo źle, tak jak by meczyło mnie sumienie za te mysli ktorych nie chce. Pozdrawiam i licze na zrozumienie
Edytuj w dniu 27/06/2009 @ 21:25 kalinowskaAndrzeju,
Jest bardzo dobra, skuteczna metoda, pozwalająca zapanować nad myślami – wywodzi się z nurtu NLP (neurolingwistyczne programowanie). Działa to w taki sposób, że określa się jaką formę przyjmują myśli danej osoby i zmienia się tę formę. Zmiana formy myśli powoduje zmiany w przeżywanych emocjach.
Np. piszesz, że Twoje myśli mają formę obrazów – pewnie jest coś więcej niż sam obraz, bo mówisz o myślach i obrazach. Być może są to obrazy połączone np. z jakimś dźwiękiem. Tak jakby ktoś mówił jakieś zdania. Teraz sprawdza się, czy np. te obrazy są raczej jak zdjęcie, czy raczej jak film. Czy oglądasz ten film jak widz w kinie, czy jesteś uczestnikiem zdarzeń jakie oglądasz, czy jest kolorowy, czy jest obramowany itd.
Sprawdza się bardzo dokładnie, w najdrobniejszych szczegółach formę tej myśli. Następnie zmienia się ją. Np. jeśli widzisz coś jakby film w swojej głowie, to zamienia się go na zdjęcie, jeśli jest kolorowy, to robi się z niego czarno-biały itp…
Okazuje się, że obrazy czarno-białe, oglądane z pozycji obserwatora, małe i z boku pola widzenia zmniejszają siłę emocji wywoływanej przez taką myśl. Natomiast jeśli ogląda się “film” w głowie, z pozycji bohatera, kolorowy, szczegółowy i bez ram wówczas siła emocji jest większa.
Teraz w zależności czy potrzeba zmniejszyć emocję czy zwiększyć to odpowiednio zmienia się obrazy w głowie. Osoby po wypadku, które mają bardzo żywe obrazy, trenuje się w przekształcaniu ich na “małe czarno-białe zdjęcia”, a gdy chcemy wzmocnić np. stan przyjemnego odprężenia tworzy się żywe, barwne filmy.
Jeśli chcesz jakiś myśli się pozbyć, to możesz albo zmienić obrazy w swojej głowie, tak, żeby nie poruszały Cię emocjonalnie lub/i znaleźć inne obrazy, którymi chciałbyś zastąpić te niechciane.
Błędem natomiast byłoby zakazywanie sobie myślenia o tej rzeczy, lub widzenia danego obrazu.
Nasz mózg, aby móc sprawdzić czy nie myślimy o tym, o czym nie chcemy myśleć, musi o tym pomyśleć.
Książkowy przykład jest o “różowym słoniu”. Spróbuj nie myśleć o różowym słoniu. Da się? Skąd się wziął różowy słoń w Twojej głowie, przecież masz o nim nie myśleć… Nie myśl już o różowym słoniu… sprawdź czy na pewno o nim nie myślisz…
Witam… Zrobiłam straszne gluptastwa mam złe myśli.. Zacznę od tego Jestem strasznie zazdrosna o mojego męża.. On miał mieć imprezę wigilijna w firmie cała firma miała być w hotelu i zostać tam na noc… Nie mogłam tego znieść, że on będzie tam beze mnie bo już raz zawiódł moje zaufanie.. Noni Pojechal a ja tego dnia miałam również imprezę z koleżankami..byl alkohol wypiłam o jedną lampkę wina za dużo poprosiłam kolegę żeby mnie podrzucił do tego hotelu chciałam zobaczyć co on tam robił i tak się stało…. Weszłam zrobiłam rabnu z niczego… Mój mąż grzecznie spał w pokoju a co najgorsze ja zrobiłam z siebie debilke przy całej jego firmie… Ogólnie nawet nie chce tego opisywać bo mi wstyd.. Wrócił na drugi dzień do domu wyzwal mnie powiedział, że nie chce mnie widzieć, że zrobiłam z niego posmiewisko w firmie… Tak wiem ma rację.. Mam wyrzuty sumienia nie mogę sobie z tym poradzić.. Nie wiem czy zapisać się do 0sychologa ogólnie jestem słaba psychicznie… Pomocy…
Hi there Dear, are you truly visiting this web page on a regular basis, if so afterward you will absolutely obtain good know-how.
This site certainly has all the information I needed concerning this subject and didn’t know who to ask.
Nie korzystac z wrozek , tarota, horsokow , innych modlitw niz do Boga Swietego, zlozeczenia .
Bo jak sie z takich zeczy korzysta to sie bierze od diabla a potem on wiecej czlowieka kontroluje.
Ja bylam opetana i wiem co to znaczy
Mialam wiele zlych mysli nawet samobujczych .
Trzeba sie modlic , spowiadac, komunie swieta przyjmowac i nie grzeszyc ,czytac pismo swiete
Modlic sie do Jezusa milosiernego i wszystko pomalu zaznaczam POMALU – odejdzie .
Ja tak mnialami bez lekow zadnych pomalu odchodzi.
Witam. Mam problem z natrętnymi, złymi myślami. W maju tego roku strasznie się poklocilam z rodziną mojego narzeczonego. Z ich strony lecialy straszne epitety o mnie. Teraz mamy listopad a ja od tamtej pory codziennie przeżywam tą sytuację na nowo. Nie jestem w stanie o tym nie myśleć chociaż bardzo bym tego chciała. Z rodziną narzeczonego nie mam zadnego kontaktu, nawet jak się spotkamy gdzieś przypadkiem to udajemy że się nie znamy. Jak pozbyć się tych myśli? Jak wyrzucić tych ludzi i tą sytuację z głowy?
It’s difficult to find educated people on this subject, however, you sound like you know what you’re talking about!
Thanks
Pretty section of content. I just stumbled upon your weblog and in accession capital to assert that I get in fact
enjoyed account your blog posts. Any way I’ll be subscribing to
your feeds and even I achievement you access consistently quickly.
Attractive portion of content. I just stumbled upon your web site and in accession capital to assert
that I get in fact loved account your weblog posts.
Any way I will be subscribing to your feeds and even I success you get entry to constantly
fast.
Hello are using WordPress for your blog platform? I’m new to the blog world but I’m trying to
get started and create my own. Do you need any html coding knowledge to
make your own blog? Any help would be greatly appreciated!
Witam, ostatnimi czasy obserwuję różne strony internetowe, widzę, iż bardzo dużo ludzi miewa problemy, boryka się z nimi, zapewne są gorsze niż moje.
Mam 26 lat, ukończyłam studia magisterskie, byłam szczęśliwym człowiekiem, jak każdy popełniałam błędy różnego rodzaju.
Rok temu poznałam mężczyznę, w którym zauroczyłam się bardzo szybko. Po 4 miesiącach zamieszkaliśmy razem, jestem świadoma, iż stało się to znacznie za szybko, lecz czułam, że to jest ten czas by się usamodzielnić.
Przed poznaniem D. mieszkałam i pracowałam w Norwegii, lecz coś mnie tknęło i wróciłam do kraju. Jestem z nim ponad rok.
Oto moja historia:
Jestem typem osoby, która lubi wręcz uwielbia imprezy, dusza towarzystwa. Minimum raz w tygodniu musiałam/muszę (pracuję nad sobą) wyjść ze znajomymi do baru, zaczynało się od piwa kończyło na wódce, oczywiście wychodziłam bez mojego partnera. Zawsze byłam osobą wierną, lecz po zakrapianych imprezach zdarzyło się kilka incydentów. W pierwszych tygodniach mojego związku pocałował mnie kolega, chwilowo odwzajemniłam póki nie zrozumiałam, że robię źle, był mną zauroczony, lecz odsunęłam się, wiedziałam, że mi nie wolno bo jestem w związku. 2/3 miesiące później pojechałam do Warszawy na szkolenie, gdzie wraz z koleżanką poznałyśmy pewnego mężczyznę/chłopaka (żonaty), oczywiście w Hotelu piliśmy piwo, byłam bardzo zmęczona, wypita, zasnęłam na kancie łóżka, on siedział z koleżanką, później przysunął się do mnie i zaczął mi wkładać ręce w spodnie, odrzuciłam go od razu i znów zasnęłam. Kilka razy, może nawet więcej niż kilka, po “mega imprezie” ktoś odprowadzał mnie do domu (wtedy już mieszkałam z nim), słyszałam teksty typu, pocałuj mnie, ale bym cię z***ął, chodź do mnie, oczywiście jeszcze w miarę przytomności odmawiałam i bardzo delikatnie tłumaczyłam, że ja nie mogę, zachowywałam resztki zdrowego rozsądku. Po imprezie nad ranem, ok. 3/4 potrafiłam pójść ze znajomym/kolegą gdzieś na ławkę i wypić po piwie, porozmawiać, ale zawsze kończyło się to dobieraniem do mojej osoby, jeden raz zdarzyło się, iż chłopak/mężczyzna, z którym kiedyś miałam chwilę słabości pocałował mnie w szyję, wiedziałam, że to okropne, dlatego też odsunęłam się i poprosiłam by odprowadził mnie do domu i nigdy więcej tego nie robił bo kocham mojego partnera.
Wracałam z imprez zakrapianych alkoholem naprawdę późno, widziałam, wiedziałam, że D. bardzo to męczy, gniewał się na mnie, ale nigdy nie krzyczał. Wyrzuty sumienia po opisanych sytuacjach zżerały mnie niemiłosiernie, na kacu alkoholowym, moralnym, wymiotowałam, nie mogłam jeść, czułam się parszywie (nadal tak jest). Zrozumiałam, że to złe, okropne, żenujące, jako kobieta powinnam dbać o niego, gotować, sprzątać, owszem staram się, ale zawsze mnie kusiło żeby wyjść, zabawić się, potańczyć, pośpiewać, nigdy nie miałam w zamiarze zrobić czegokolwiek złego, ale robiłam i nic mnie nie usprawiedliwia.
Pewnego ranka wstałam i poczułam jakby coś z góry uderzyło mnie w głowę, otworzyłam oczy, szukałam żyletki, nie było, podeszłam do okna, chciałam wyskoczyć, odwróciłam się chwyciłam za telefon zadzwoniłam do D. który był w pracy, nie odbierał, zadzwoniłam do rodziców, zabrali mnie do siebie, o wszystkim im opowiedziałam, zaczęłam od tego, iż D. jest osobą, która nie okazuje mi uczuć, bądź robi to bardzo rzadko (faktycznie tak jest), rzadko mnie przytula, całuje, rzadko ze mną rozmawia o przyszłości, wspólnych planach, o czymkolwiek, zawsze gdy rozpoczynam rozmowę odwraca się i mówi, że jest zmęczony bądź coś go boli, próbowałam “zwalić” winę na niego, później przyznałam się do wszystkich błędów opisanych powyżej.
Partnerowi powiedziałam o wszystkim, już wcześniej próbowałam lecz nie chciał mnie słuchać, bo zawsze robiłam to w płaczu i histerii, chciałam być szczera opowiedzieć mu o wszystkim, nie dało rady. Przeprowadziłam się na tydzień do rodziców, którzy otoczyli mnie opieką, wsparciem, zrozumieniem, zabrali do kościoła, miałam pójść do spowiedzi, lecz niestety nie było okazji, ale chcę to zrobić, jestem Chrześcijanką, lecz odsunęłam się od kościoła.
Wiedziałam, że D. mnie nie wysłucha dlatego napisałam do niego e-mail, opisałam mu wszystko, każdy mój wybryk, bezczelne zachowanie w stosunku do niego. Przyjechał po mnie, wróciłam do niego, zapytałam czy przeczytał co napisałam powiedział, że tak, że wolałby nie wiedzieć, ale docenia szczerość, dodał, iż da mi szansę, ale jak nawalę, znów gdzieś wyjdę, upiję się to będzie koniec naszego związku, oczywiście ma rację.
Bardzo się męczę, nawet nie wiecie jak bardzo, nie wiem czy dobrze postąpiłam, czy źle, każdy fakt, sytuacja, którą popełniłam pod wpływem alkoholu zadręcza moją duszę i umysł, boję się mojego życia, tym kim będę, jaka będę, chcę być dobrym i uczciwym człowiekiem.
Pierwszą rzeczą, którą chcę zmienić to imprezy i alkohol, zamiast tego karnet na siłownię i ćwiczenia, uwielbiam sport.
Każdego dnia płaczę, czuję się beznadziejna, niepotrzebna i jest mi wstyd.
Planuję wizytę u Psychologa, mam nadzieję, że pomoże mi uporać się z moim problemem, którym może być nawet alkoholizm i jestem tego świadoma.
Możecie komentować, oceniać, niekiedy dobrze jest przeczytać opinię osób, których nie znam, nie widziałam.
Każdego dnia powtarzam sobie, że trzeba walczyć i iść do przodu, nie patrzeć wstecz, lecz ja niestety jeszcze nie potrafię zadręczam się, poniżam, krytykuję, sądzę, że na to sobie zasłużyłam.
Cześć Magda. Zainteresował mnie Twój post. Związałem się z osobą która właśnie miała problem z alkoholem i w dniu w którym się poznaliśmy skończyliśmy w sumie w łóżku. Było bardzo magicznie i wolałem przyjąć że było to przeznaczenie tak jak i ona stwierdziła. Interesuje mnie jak to się skończyło w Twoim przypadku. Dodam że często nachodzą mnie myśli i tzw filmy, obrazy tego jak się zachowywała względem mnie na początku dlatego że jestem bardzo świadomą osobą. Sądzę że mam większą świadomość tego co się dzieje wokół mnie niż co niektórzy ludzie. Od początku w sumie mi zależało na niej i nigdy nie okazałem jej jakichkolwiek powodów do tego by miała mi cokolwiek do zarzucenia. Na trzeciej takiej imprezie z rzędu postąpiła bardzo niezrozumiale dla mnie. Całowała się z dwoma lub trzema facetami jak później stwierdziła przestraszyła się tego co zaczęła do mnie czuć i chciała mnie w ten sposób odepchnąć od siebie. Cały czas twierdzi że wszystko co źle myślę o niej to jest kłamstwo i jestem jej 4 facetem z którym spała. Przysięgała mi na swoją mamę zmarłą (święć Panie nad jej duszą) i na córkę swojej siostry. Staram się z nią normalnie rozmawiać, mówię o planach i bardzo się poświęcam i to wszystko boli właśnie. Twierdzi że zależy jej, że chce mieć ze mną dzieci i że chce wyjść za mąż za mnie ale wg mnie nie zawsze się to pokrywa. Czasami czuję się jak głupi bo wydaje mi się że takiego ze mnie robi właśnie twierdząc że jest święta. Może i czasami mój umysł sam dobiera obrazy które pasują do sytuacji ale tak jak mówiłem wcześniej. Mam wielką świadomość tego co się dzieje wokół mnie i twardo stąpam po ziemi oraz ostrożnie kroczę. Oczy zawsze mam szeroko otwarte i wiele analizuje swoich sytuacji z życia poza tym wiele przeżyłem i zawsze jestem obiektywny. Patrzę jak 3 osoba. Pozdrawiam proszę o jakieś info
Daj se z nia spokoj rogi ci przyprawi
Mam 25 lat. Mój problem od zawsze polega na tym że obawiam się sukcesu, że coś mi się uda bo od razu
pojawia się obawa i niepokój że zaraz za tym przyjdzie sytuacja która zablokuje mi dalsze udane życie,
że cokolwiek zrobię to pewnie i tak coś złego się stanie (wypadki, choroby, jakaś ogólna wizja katastrofy życiowej)
Nawet nie do końca rozumiem schemat pojawiania się tych myśli… i pewnie dlatego nie mogę tego okiełznać.
Zupełnie nie wiem “jak to ugryźć”.
To są bardziej obawy i odczucia niż jakieś konkretne myśli.
Może uważam że mnie się nie może nic udać, że nie jestem godna, że mi się nie należy…
Jak przekonać samą siebie że jednak mi się też szczęście należy mimo że zostawił mnie ojciec, od dziecka
musiałam pracować, zawsze z stresie, musiałam dorosnąć w wielu 5 lat, a może wcześniej.
Teraz jestem dorosłą kobietą a odczucie że ja nie mogę być szczęśliwa nadal pozostało.
Staram się to sobie ułożyć w głowie ale obawy pozostają, a jeśli moja firma wypali… to pewnie potem coś się tak zawali że koniec! ;)
g
o
Witam mam 18 lat miesiac przed wakacjami dostalem nerwicy lekowej codziennie mialem napady leku wiec udalem sie do psychjatry psychjatra przepisala mi lek ktury mialem urzywac miesiac i odstawic na wakacje po odstawieniu napady leku mi przeszly ale zrodzil sie jeszcze wiekszy problem oturz zaczely mnie nachodzic zle mysli ze moge skrzywdzic a nawed zabic kogos bliskiego hodz tak na prawde kocham swoja rodzine i bardzo tego nie chce jestem osoba wrarzliwa na krzywde innych jak sie pojawia te zle mysli to czesto dostaje napadu leku i wtedy gdzies ide i prubuje przestac o tym myslec i po czasie jak sie czyms zajme to jurz nie mam takich mysli i rzyje normalnie chcialbym jurz wogule nie miec takich mysli
Witam
Mam 21 lat i od dwóch lat ,borykam sie z problemem natury nerwicowej,otóż na pierwszy rzut oka ,moze wydawac sie to smieszne ale tak nie jest.Opisze po krotce o co chodzi.Dwa lata temu przeczytałem o zjawisku występującym w ludzkim oku, które jest mało znane i praktycznie w ogole nie zuwazalne nosi nazwe z ang.Blue Field Entopic Phenomenhttp://en.wikipedia.org/wiki/Blue_field_entoptic_phenomenon
http://www.medhelp.org/posts/Eye-Care/Blue-Field-entoptic-Phenomenon/show/491190
Zjawiko to polega na tym ze w ciele szklistym oka sa leukocyty ktore odbijając sie w oku sa zauwazalne na jasniejszych powierzchniach np niebo,sciana.Cały problem polega na tym ze zuwazam to praktycznie wszędzie i wywołuje to u mnie okropny dykomfort psychiczny oraz mam objawy somatyczne:bole głowy,pulsowanie zył na skroniach ,kołatanie serca,tiki nerwowe.Byłem z tym problemem u neurologa,okulisty,2 psychologow ale kompletnie nie potrafili mi pomoc,skupiali sie całkowice na czym innym i w ogole mnie nie słuchali.Zuwazylem tez ze widzę to tylko wtedy gdy o tym mysle i dzieje się to pod wpływem mysli,ale im bardziej chce przestac o tym mylslec tym bardziej napięcie wzrasta a ja widzę to dalej.Jak potraktowac ten problem ,pewien terapeuta na jednej rozmowie pow mi aby potraktowac to jako mysl,ale ja nie wiem jak mam to zrobic,to naprawde strasznie frustrujące i trudne.Mam juz tego dosc.Co moge zrobic z tą myslą o tym zjawisku.Dodam ze przedtem tego nie dotrzegałem i nawet nie przechodziło mi przez mysl o czyms takim.
Bardzo proszę o pomoc
Ludzie troche wiecej optymizmu i uśmiechu. Tego wszystim zycze
Pani Psycholog!juz od kiklku lat mecza mnie te mysli..naprawde bardzo zle mysli… ostatnio jest coraz lepiej ale sa dni tragiczne….juz nie wiem ja sobie radzic!wydaje mi sie ze te mysli weszly w nawyk i dlatego nie mge przestac o nich myslec i codziennie od rana do nocy chodze przygnebiona i zestresowana…kiedys cieszylam sie zyciem bylam inna osoba..Pomocy!
Pani Psycholog! juz od kilku lat mecze sie z myslami naprawde juz mam ich dosc..ostatnio naszczescie jest coraz lepiej ale weszlo mi to w nawyk i sie stresuje codziennie a wiec jesli moge zapanowac i nie myslec to jak mam to zrobic ..Pomocy bo moje zycie jest straszne kiedys cieszylam sie zyciem a teraz nonstop chodze przygnebiona bo nekaja mnie te mysli!!
dziękuję bardzo za odpowiedź. pomyślę nad tym co Pani napisała. Pozdrawiam
Witam. mam 18 lat chodzę do liceum, w tym roku zdaję maturę. nie wiem zupełnie jaki wybrać zawód boję się przyszłości, nachodzą mnie złe myśli z którymi nie umiem sobie poradzić najgorzej jest gry rano budzę się do szkoły wtedy wszystko wraca choć wieczorem wydawało mi się że wszystko sobie w głowie poukładałam. wtedy zamartwiam się jak to będzie w przyszłości. w dodatku mam bardzo słaba psychikę nawet najmniejszy problem odbiera mi siłę do działania, jestem też bardzo ambitna przez co mam właśnie takie problemy z radzeniem sobie ze sobą. mam chłopaka i jestem szczęśliwa chciałabym wybrać taki zawód aby móc się utrzymać z niego . czasami myślę że powinnam iść na studia gdyż dobrze się uczę wybrać jakiś zawód (myślę obecnie o pedagogice wczesnoszkolnej) i mieć święty spokój a potem gdy już uzyskam wykształcenie wyższe pracować gdzie tylko się na nie muszę nawet w zawodzie byleby mieć wykształcenie wyższe i żeby nikt mi nie zarzucił ze zmarnowałam swoją szansę.wiem że to niedorzeczne co mówię ale nie mam żadnych zainteresowań ani predyspozycji do wykonywania jakiegoś określonego zawodu . zazdroszczę tym którzy od dziecka wiedzieli co chcą w życiu robić i są na tyle silni że osiągnęli to. ale znów gdy słyszę że moje koleżanki mają takie a nie inne plany na przyszłość to im zazdroszczę chociaż uczę sie lepiej od nich wiem że sie do tego nie nadaję. moja wypowiedź jest bardzo haotyczna przepraszam za to. wiem że gdybym wybrała jakieś prestiżowe studia gdzieś gzie będzie ode mnie dużo wymagane załamałabym się na samym początku dlatego czasami mslę ze zawód jaki mam nadzieję że mogla bym wykonywać czyli opieka nad dziećmi w przedszkolu jest poniżej moich możliwości a z drugiej strony chciałabym robić cokolwiek byle by się z tego móc utrzymać. sama siebie nie rozumiem do tego jak juz nadmieniłam nie mam zadnych predyspozycji i żadna praca nie wydaje mi sie pasjonująca. jeżeli zgodzi się Pani odpowiedzieć na moj post będę bardzo wdzięczna
Witam…
Moj problem scisle zwiazany jest z moja praca…Pracuje 6 razy w tygodniu po 10 godz, a moja praca polega w gruncie rzeczy, na staniu. I wlasnie w tym tkwi moj problem. Praca nie wymaga ode mnie praktycznie zadnych czynnosci, ktore mogly by mnie zajac. Jestem zmuszony caly ten czas poswiecac na myslenie. Na poczatku jakos dawalem sobie rade, myslalem o wszystkim o czym nie mialem czasu myslec nie pracujac, czyli glownie o moim zyciu. Jednak moje myslenie zaczelo wybiegac spod kontroli, zaczalem sie zastanawiac nad sesem zycia, istnieniem Boga, smiercia itp. Te wszystkie watki po pewnym czasie zaczely doprowadzac do mojego zlego samopoczucia. Zaczalem nawet myslec o mojej smierci, czy jezeli to zrobie ktos bedzie po mnie plakal i czy nie jest to dobrym rozwiazaniem w moim przypadku. Wiem, ze nie powinienem tak myslec, ale to naprawde zaczyna mnie przerastac. Zaowazylem, ze ogolnie pojmowanie przeze mnie swiata, zmienilo sie. Zaczalem zastanawiac sie nad takimi rzeczami, nad ktorymi nigdy wczesniej sie nie zastanawialem. Ogolnie jestem przygnebiony i chyba przestaje widziec sens mojego zycia.
Jeszcze na koniec dodam, ze pracuje za granica i nie mam swojej rodziny. A rzucenie pracy nie wchodzi w gre.
Domyslam sie, ze na moj problem ciezko bedzie znalezc rozwiazanie, nawet przez tak madrego czlowieka jak psycholog “kalinowska” :(
Dziekuję bardzo za pomoc. Uspokoił mnie Pani i mam nadzieje,że dam radę!
Jeszcze raz dziękuję!
witam,
mam 18 lat, 19 czerwca mój przyjaciel sie utopił…
od tego czasu nie mogę spać, mam natłok mysli, przed snem myslę dosłowie o wszystkim ( tym o dzis jadłam,o szkole, zajomych, problemach w rodzianie). nie moge usnąc, a jesli mi się to uda to budze się w nocy i mam leki(boje się,że ktoś jest w pokoju, za mna stio. Boje się że to Dawid stoi a ja nic na to nie moge poradzić,że On nie zyje i jest tu tylko duchowo) i nie dopuszczam mysli,że Go nie ma. i juz niegdy nie bedzie z nami.
Wykancza mnie to. teraz sa wakacje,a le boje sie powrotu do szkoły i że przez to mogę zawalić naukę…
serdecznie pozdrawiam