– „Jestem silna baba i powinnam sama sobie radzić… ale przyszedł teraz czas, że chyba muszę sięgnąć po pomoc” – Takie słowa usłyszałam w tym tygodniu od klientki na indywidualnej sesji.

Silna – zdecydowanie tak. Widzę, przed sobą kobietę pełną energii i determinacji. W życiu musiała sobie radzić z wieloma trudnymi sytuacjami. Zaczynając od dzieciństwa, ucieczki z domu, nieudane małżeństwo, samotne macierzyństwo, różne komplikacje losu.
Fakt, że po tylu różnych przejściach jest nadal taka pełna energii, pokazuje mi jej siłę.
Widzę też, że pracowała nad sobą. Ma sporo świetnych pomysłów i intuicji. Na przykład, mówi mi o tym, że ma problemy, bo tłumi emocje, że nie powinna tak ciągle ustępować innym, że powinna zadbać o siebie. Nawet już zaczęła praktykę medytacji. To ją uspokaja i pomaga przezwyciężyć skłonność destrukcyjnych nawyków. Zdecydowanie jest to osoba, która sporo już wie na temat rozwoju osobistego i radzenia sobie z emocjami.

A jednak siedzi tu ze mną i jest gotowa podjąć współpracę.
Uśmiecham się, gdy słyszę, gdy opowiada o sobie i o tym, że nie korzystała do tej pory z pomocy psychologa. Tłumaczy, że zawsze myślała, że skoro „taka silna baba jestem, to powinnam sobie radzić sama”
Uśmiecham się, bo w mojej głowie natychmiast pojawia się taki komiksowy obrazek:
Siedzi baba na kamieniu i rwie sobie zęby obcęgami. Nad głową dymek z myślą „jestem silna baba, to radzę sobie sama”.

Moja silna baba śmieje się, gdy opowiadam jej o tym obrazku. To, jej nie przyszło do głowy.
Tak, często korzysta z pomocy innych – chodzi do dentysty, do lekarza, na paznokcie, do fryzjera, jeździ autobusem, kupuje już upieczony chleb itd…
Czy mogłaby sobie poradzić sama i nie korzystać z pomocy w tych sytuacjach – oczywiście, że tak.
Korzystanie z pomocy nie oznacza automatycznie przyznania się do słabości, to jest po prostu wybór.
Bo w życiu jest coś za coś. Nie zawsze robienie wszystkiego samemu się sprawdza. Z pewnością można mieć radość z tego, co się samemu zrobiło. To jest bardzo budujące kiedy, sami dochodzimy do pewnych efektów, ale nie zawsze to się sprawdza. Czasem po prostu nie warto tracić czasu i energii na coś, co można zrobić z pomocą łatwej, szybciej i lepszym efektem.

Kiedy wybierasz jazdę autobusem zamiast pójścia na piechotę, to z pewnością nie myślisz, że właśnie udowadniasz swoją słabość. Po prostu podejmujesz decyzję, ze względu na jakieś swoje cele. Jeśli celem jest szybkie i względnie wygodne dotarcie do pracy, to jedziesz autobusem. Natomiast jeśli właśnie chcesz dbać o swoje zdrowie, a praca nie jest daleko, może wybierzesz pójście na piechotę. Istotny jest cel, jaki realizujesz i nie łączysz tej decyzji ze swoim poczuciem własnej wartości.

Do decyzji o skorzystaniu z pomocy psychologa, warto podejść w podobny sposób. Rozmowa z psychologiem nie jest dowodem na Twoją słabość. Pewnych problemów nie da się rozwiązać, opierając się na samym sobie. Tak jak, trudno sobie samemu wyrwać zęba lub zrobić operację, tak samo trudno samemu u siebie dostrzec powtarzalne schematy, które generują problemy.

Psycholog może pomóc w lepszym zrozumieniu samego siebie, nie dlatego, że jest mądrzejszy czy silniejszy od swojego klienta, tylko dlatego, że patrzy na niego z dystansu i wie na, co zwrócić uwagę. Wie gdzie szukać przyczyn bólu psychicznego, więc może pomóc też znajdować skuteczne rozwiązania.

Dam Ci przykład jak to wygląda w praktyce. Moja klientka jest świadoma tego, że powinna akceptować samą siebie. Sporo już czytała o emocjach, oglądała filmiki na YouTube i przez lata pracy nad sobą, udało jej się pewne rzeczy zmienić. Np. nie przejmuje się tak, jak kiedyś opiniami innych. Niemniej jednak nadal złości się na siebie, że nie umie odmawiać, nie jest asertywna, choć wie, że powinna. Powinna czasem powiedzieć NIE. Jednak kiedy przychodzi co do czego, zgadza się na coś, na co nie powinna. Potem w zaciszu domowym wścieka się na siebie, że głupio robi. Zastanawia się, co jest z nią nie tak, że problem wraca, choć dokładnie wie, co powinna robić.

Mówi do mnie „jestem chyba głupia albo nienormalna, powinnam być bardziej asertywna”.
Jeśli jesteś psychologiem, to nie puścisz takiego zdania luzem, bo to jest świetny początek pracy z tą klientką. Takie proste zdanie, które ona wypowiada automatycznie. Nie zastanawia się nad tym, co właśnie mówi. A jeśli się nie zastanawia, jeśli siebie sama nie słyszy, to z pewnością mówi to nawykowo tysiące razy w ciągu dnia. I to jest właśnie coś, co sprawia, że jej praca nad akceptacją siebie nie działa.

Bo jeśli sobie mówisz odruchowo „głupia i nienormalna” to trudno powiedzieć, że akceptujesz siebie. Jeśli moja klientka chce akceptować siebie, to powinna zacząć od zaakceptowania tej swojej trudności.

Akceptacja nie ma nastąpić, kiedy ona się już ponaprawia i będzie umiała wszystko zastosować w życiu. Akceptacja zaczyna się tu i teraz, w sposobie jak siebie traktujesz. Jeśli wściekasz się na siebie o to, że masz problemy, to z pewnością się nie akceptujesz i to jest dobry początek to zmiany.

Moja klientka nie jest w stanie sama wyłapać automatycznych nieakceptujących komentarzy, jakie sobie mówi. Tak samo, jak bez pomocy lustra nie zobaczy kropki na swoim nosie czy policzku.
Bez kogoś, kto ją zatrzyma i pokaże „zobacz, co robisz”; „zobacz, tu jest moment, w którym nie akceptujesz siebie” będzie bardzo długo dochodzić do tego, jak się zmienić.

Wiedzę można zdobyć łatwo, bo w dobie internetu to jest prosta sprawa, ale jak tę wiedzę przekuć na swoje życie, to już nie jest takie oczywiste. Trzeba szukać trochę po omacku metoda prób i błędów, analizując siebie uważnie. To może dać efekt i w końcu zyskasz wewnętrzny spokój i odporność psychiczną, pytanie tylko, jak szybko chcesz to mieć.
Tak jak z autobusem – możesz jechać, a możesz iść na piechotę. Jeśli chcesz być gdzieś szybciej, skorzystaj z pomocy.

Możesz porozmawiać ze mną lub innym psychologiem z zespołu, co w Twojej sytuacji można zrobić, aby mieć szybciej efekty. Porozmawiajmy o twoich celach, pragnieniach i trudnościach. Kliknij przycisk poniżej aby umówić się na bezpłatną rozmowę wstępną z psychologiem online