Czy wiesz ile niepokoju wzbudza pozytywny wynik badania lekarskiego, po tym jak człowiek miał uczucie, że za chwilę umrze. Uczycie duszności, kołatanie serca, zachwiania równowagi, pocenie się, mrowienie w rękach i nogach, a zaraz potem wynik badania “wszystko w normie” żadnych powodów do niepokoju!
To jest dopiero powód do niepokoju.
Bo jak wszystko w porządku, to skąd ten straszny stan?Może wariuję – takie myśli zazwyczaj przychodzą do głowy tym, którzy słyszą od lekarza słowa ” to zaburzenie jest na podłożu emocjonalnym”
Takie wyjaśnienie nie wiele wyjaśnia i na ogół pozostawia daną osobę w poczuciu kompletnego zagubienia. Zazwyczaj też stanowi początek wędrówki po różnych lekarzach, w poszukiwaniu przyczyn tak złego samopoczucia, bo czy jest możliwe, aby umierać ze zdenerwowania, z powodu małej dawki stresu. Tak, to jest możliwe.
Nasza emocjonalność i cielesność są ze sobą ściśle związane
Będzie Ci łatwiej radzić sobie ze stresem i uciążliwymi objawami somatycznymi, jeśli zrozumiesz, jak to wszystko działa. Będzie Ci łatwiej rozeznać na co możesz a na co nie możesz mieć wpływu i nie będziesz, nie potrzebnie tracić energii
Kliknij, jeśli chcesz teraz porozmawiać z psychologiem on-line
Żeby dobrze zrozumieć jak emocje tworzą objawy fizyczne, warto przyjrzeć się budowie układu nerwowego. Składa się on z dwóch części – ośrodkowego układu nerwowego i wegetatywnego układu nerwowego.
Ta druga część – wegetatywna, to nasza wewnętrzna maszyneria, która jest sterowana bez udziału świadomości przez hormony i inne substancje chemiczne. Całe szczęście, że nie musimy być świadomi wszystkich procesów, jakimi zawiaduje układ wegetatywny, bo w przeciwnym razie musielibyśmy podejmować świadome decyzje o tym, jaki ma być w danej chwili poziom ciśnienia krwi, stężenie cukru we krwi, jej krzepliwość itd. Strach pomyśleć, co by było, gdybyśmy zapomnieli na chwilę o oddychaniu.
Szczęśliwie nie musimy tego robić, bo dzieje się to wszystko zupełnie automatycznie i jest sterowane przez wegetatywną część układu nerwowego.
Układ ten, z kolei składa się z dwóch gałęzi:
1. Jedna odpowiedzialna za reakcje organizmu w stresie – “mobilizująca” – fachowo nazywa się sympatyczna lub współczulna
2. Druga ma funkcję regenerującą i nazywa się parasympatyczna lub przywspółczulna
Mają ona tę właściwość, że działanie jednej wyłącza drugą i na odwrót (w pewnym uproszczeniu). Tzn. nie możesz być zestresowany i rozluźniony jednocześnie, a przejście z jednego stanu w drugi wymaga czasu.
Gdy gałąź “stresowa” (sympatyczna, współczulna) jest aktywna w Twoim organizmie krążą hormony stresu i przygotowują Twój organizm do walki lub ucieczki. Nasz organizm nie nadążył za zmianami cywilizacyjnymi i ciągle na sygnał stresowy, przygotowuje się do wysiłku fizycznego i możliwości zranienia. To było bardzo przydatne dla człowieka prehistorycznego, który spędzał swój czas na pogoni za mamutem lub ucieczce przed dzikim zwierzem, ale w naszych czasach rzadko mamy do czynienia z tego rodzaju koniecznością.
Nasze stresy związane z np. tłokiem na ulicy czy urzędem, wymagają innych reakcji.
Ale jeśli widok szefa wywoła w naszym umyśle sygnał “zagrożenie” układ sympatyczny zaczynie pracować tak, jakby oczom naszym ukazał się tygrys szablo-zębny. W ruch pójdzie cała maszyneria, której celem jest: dotlenić mięśnie (przyspieszony oddech), zapobiec wykrwawieniu (zagęszczenie krwi), zwiększyć ciśnienie krwi żeby szybciej dostarczała tlen do mięśni (zwężenie naczyń krwionośnych, przyspieszenie pracy serca), całą energię skierować do mięśni ( przerwanie trawienia, opróżnienie żołądka i jelit, czyli biegunka), zmniejszenie wrażliwości na ból i zwiększenie wytrzymałości fizycznej (wyrzut adrenaliny i noradrenaliny do krwi) – ten ostatni mechanizm jest odpowiedzialny za uzależniające właściwości złości i stresu.
Jak widać totalna mobilizacja.
Świetna gdyby chodziło o wyzwanie szefa do walki na śmierć i życie.
Jednakże, jeśli nie możesz sobie na to pozwolić, musisz zrobić dobrą minę i dzielnie znieść zupełnie nie przydatną w tej chwili biegunkę, pocące się dłonie, rumieńce na twarzy, dudniące serce i przyśpieszony oddech.
To, że nie wykorzystasz przygotowania swojego organizmu do walki nie zmienia postaci rzeczy, że taka mobilizacja zużywa rezerwy i energię organizmu. Na dłuższą metę ta mobilizacja zabija. Jeśli nie zadbasz o regenerację sił, a będziesz cały czas poddawał swój organizm działaniu reakcji stresowej, zacznie on szwankować i odmówi współpracy np. poprzez układu krwionośnego (zawał, arytmia, nadciśnienie) lub układu pokarmowego (np. zespół jelita wrażliwego).
Kliknij, jeśli potrzebujesz rozmowy z psychologiem
Żeby człowiek mógł dobrze funkcjonować musi mieć możliwość regeneracji i za to odpowiedzialna jest druga gałąź układu wegetatywnego, czyli układ parasympatyczny (przywspółczulny).
Ten układ aktywizowany jest podczas relaksu, medytacji, świadomego oddychania, aktywności fizycznej typu jazda na rowerze, bieganie, pływanie, spacer
Aktywność tego układu obniża ciśnienie, oczyszcza organizm, wspiera procesy regeneracji i budowy organizmu.
Innym sposobem na stres jest zmiana sposobu “myślenia i swoich przekonań.
Na początku powiedziałam, że układ wegetatywny działa automatycznie, poza świadomością, ale punktem łączącym te automatyczne mechanizmy ze świadomym umysłem, jest moment oceny sytuacji. Reakcja stresowa jest “odpalana” na sygnał zagrożenia. A to, co uznasz za zagrożenie jest już zależne od tego, co myślisz o sobie i o świecie.
Często słyszę od ludzi “to, co mnie wkurza najbardziej to głupota ludzka” albo “nigdy nie składam reklamacji, to dla mnie za duży stres” – a właściwie, dlaczego ludzka głupota i konieczność złożenia reklamacji mają uruchamiać reakcję stresową, co jest zagrażającego dla każdej z tych osób, w tych sytuacjach? To jest coś, co może się zmienić, coś, na co możesz mieć wpływ. Możesz w znacznym stopniu zmniejszyć ilość sytuacji, które wywołują twój stres, jeśli tak zmienisz myślenie, że przestaną być dla Ciebie zagrażające. Samemu może być trudno dokonać tej zmiany i przydaje się do tego pomoc kogoś z zewnątrz. To jest właśnie obszar psychoterapii i pomocy psychologicznej (również on-line).
Witam mam 29 lat po raz 4 jestem na lekach przeciwdepresyjnych,zawsze po dluzszym stosowaniu,pogarsza sie mi stan,staje sie nerwowa placzliwa,probuje wszystko na sile zmieniac,umiem sie bronic na tych lekach,ale z czasem robie to juz bezustannie,co mnie bardzo meczy,kiedys poprostu bylo zle ale jakos zylam,mam strasznie stresujaca prace ktora nawet lubie ale pochlania mnie cala,czasem juz co tydzien bralabym wolnego 1 dzien,czuje sennosc I zmeczenie nie wiem czy to dzialanie leku czy tez fakt tego ze mam zmiany 12 godzinne czasem dzien po dniu,mecze sie,choc przynajmniej ze wzgledu na samopoczucie jest lepiej,ale ile mozna smiac sie I zartowac,czasem bym chciala dac ujscie emocjom ale mam zakodowane trzymac sie w kazdej sytuacji .
Dzien dobry nazywam sie anita i mam 28 lat. OBecnie przebywam zza granica od 3 miesiecy,bardzo mi sie tutaj podoba,waruunki nieporownalne do polskich.Jedyna rzecz ktora nie daje mi spokoju to mentalnosc niektorych ludzi,pracuje w restauracji ja sama i 14 muzulmanow,czasem jest bardzo ciezko i zlosc mnie bierze poniewaz ich mentalnosc to praca i jeszcze raz praca,jakby byli z innego materialu ulepieni,pracuja po 7 dni w tyg po 12h i chodza wiecznie usmiechnieci,ja mam 28 lat i 48 kilo jestem od 2 miesiecy bez tabletek przeciwdepresyjnych zdarzylo sie ze juz pracowalam 5 dni pod rzad po 12h,czasem brak mi sil a muzulmaninie sie smieja i docinaja ze jestes juz skonczona,ze nie dajesz rady,ja walcze co dzien o usmiech wytrwalosc,ucze sie jezyka dodatkowo,czasem nie mam juz czasu na nic,dzis tez ide na 18 i jutro 12h i pojutrze jestem dumna ale juz zmeczona.
To prawda, stres możemy ograniczać – na szczęście.