Zwracam się do Pani z wielkim (dla mnie) problemem. Dotyczy on rodziców mojego chłopaka, który jest niestety jedynakiem. Otóż od samego początku były z nimi jakieś problemy. Mój chłopak ma 22 lata, studiuje i mieszka z rodzicami. Jest przez nich strasznie kontrolowany.

Potrafią dzwonić do niego po 5x dziennie, kiedy jest ze mną, z pretensjami, “że ciągle go nie ma w domu” (co jest absolutną nieprawdą, gdyż towarzyski on nie jest, i widuje się głownie ze mną), i że “natychmiast ma wracać”. A widujemy się i tak tylko ok 2,3 dni w tygodniu.

Na domiar złego, nie uważają go za dorosłego, karcą jak małe dziecko. Robią straszne awantury o to, kiedy ma zostać u mnie na noc (mieszkam sama w akademiku), jego mama wymusza to wręcz płaczem, żeby do mnie nie szedł. Ciągle podkreśla, że on mnie nie szanuje i swoim zachowaniem (czyt. tym, że mnie odwiedza i zostaje na noc) doprowadzi do tego, że nie będzie mnie lubić.

Nie daje mu konkretnych argumentów, czemu jest taka przeciwna temu wszystkiemu. O tym, żebym ja została u niego na noc nawet mowy nie ma. On ma przecież 22 lata! Żadne tłumaczenia, że jest dorosły i odpowiedzialny nie pomagają.

Dodam, że jestem spokojną dziewczyną, bez nałogów. Gdy go odwiedzam, jego rodzice wydają się być w stosunku do mnie mili, zwłaszcza jego ojciec. Naskakuje mi, robi herbaty, znosi ciasta i inne rarytasy. A matka.. cóż, w zależności od tego jaki ma humor. Jak dobry to potrafi ze mną pogadać, pośmiać się. Boję się, że ta sytuacja się nigdy nie zmieni. Że jak zamieszkamy w przyszłości razem, jego mamusia będzie do niego wydzwaniać z byle piedołą i codziennie nawiedzać.

Tłumaczyłam mu tysiące razy, że tak być nie może, żeby z nimi pogadał, ale te jego rozmowy z nimi zawsze kończą się kłótnią i wielkim obrażaniem (na mnie). Cierpi na tym nasz związek, ja jestem obrażona, że on co rusz odmawia przyjścia na noc, bo “nie może z powodu rodziców, bo nie chce sie z nimi kłócić”. Ostatnio mieliśmy straszną awanturę, chciałam go już zostawić, bo nie zamierzam się męczyć z jego rodzicami całe życie, ale naprawdę go kocham i tego nie chcę. Proszę o pomoc, bo jestem załamana ;(

01/06/2009 @ 23:25 kalinowska

Witaj Milla,
Chciałabyś spędzać ze swoim chłopakiem więcej czasu, aby on częściej się z Tobą spotykał, ale napotykasz ograniczenia, wynikające z jego relacji z mamą. Denerwuje Cię, że on nie jest dorosły, że w tej relacji ciągle jest jeszcze w roli dziecka. Mam wrażenie, że w tym poście złościsz się na jego mamę, ale weź pod uwagę, że uniezależnianie się jest procesem, który dotyczy ich obojga. Tzn. z jednej strony mama powinna zacząć godzić się z tym, że jej dziecko dorasta, a z drugiej strony dziecko powinno zacząć wychodzić ze swojej dziecięcej zależności.

On ma przecież 22 lata! Żadne tłumaczenia, że jest dorosły i odpowiedzialny nie pomagają.

Widzisz w tym rzecz, że o dorosłości nie świadczy to, że się o niej mówi. Dorosłość jest czymś, co się dzieje. Rodzicom może być bardzo trudno zobaczyć, że ich dziecko dorosło, jeśli ono jest na ich utrzymaniu i pozostaje w roli dziecka.
Mówisz, że mama dzwoni do niego na komórkę, ale zauważ, że większość nastolatków potrafi jakoś sobie poradzić z “komórkową kontrolą rodziców”.
W którymś momencie rodzice doświadczając trudności w kontrolowaniu swojego dziecka, zaczynają widzieć, że ono dorasta.

Zupełnie inną kwestią jest nocowanie w domu jego rodziców. Tu nie tylko chodzi o zależność syna od matki, ale również o to, że nocowanie obcej osoby w domu, zawsze wiąże się z jakimś ograniczeniem i niewygodą. To, że Wy razem czujecie się w swoim towarzystwie swobodnie, nie znaczy, że jego rodzice, będą czuli się podobnie.
To może być po prostu krępujące dla nich.
Gdy twój chłopak będzie miał swój dom (nawet w postaci wynajętego pokoju) będzie mógł decydować o tym, kogo zaprosi, a tak decydują rodzice.

Do tego rodzice najwyraźniej uważają “nocowania” za niestosowne i nie tylko nie chcą abyś Ty nocowała u nich, ale również żeby on był u Ciebie na noc. To jest najwyraźniej kwestia, wyznawanych przez nich wartości

Ciągle podkreśla, że on mnie nie szanuje i swoim zachowaniem (czyt. tym, że mnie odwiedza i zostaje na noc)

Ona ma takie przekonania, że nie powinniście razem nocować. Ale jeśli chodzi o akademik, to jest to Twoje terytorium i Ty decydujesz, choć jego mamie może się to nie podobać. Na tym właśnie polega dorosłość i  niezależność, że człowiek nie potrzebuje już akceptacji i zgody rodziców i robi coś, co uważa za słuszne i dobre dla siebie, nawet, jeśli oni wyrażają swoją dezaprobatę. Oni mają prawo do swojego zadnia na ten temat, a dorosłe dziecko ma prawo do tego, że nie zgadzając się z nimi, robi po swojemu. To może być trudne dla rodziców:-).
Ty martwisz się o przyszłość, że mama będzie się wtrącać. To, że może chcieć się wtrącać nie znaczy jeszcze, że będzie mogła to robić. To już będzie zależało od Was, od Ciebie i Twojego chłopaka, na co pozwolicie mamie, w Waszym domu.

02/06/2009 @ 05:48 Milla

Dziękuję za odpowiedź.
Rozumiem, że jego mama może się czuć skrępowana, kiedy miałabym zostac u niego na noc i to szanuję. Tutaj już nie chodzi o żadne nocowanie (a innego wyjścia, żebyśmy się widywali nie ma,bo rozkład zajęć na uczelni nam w tym przeszkadza – on kończy w południe, ja w południe zaczynam). Ona poprostu chce go zatrzymać przy sobie, mieć pod stałą obserwacją. Gdy wraca do domu poźniej niż 19, zaczynają się telefony, krzyki. To samo dotyczy KAŻDEGO jego wyjścia z domu, czy to na zakupy, czy do kogoś. Jego znajomi się jej boją. Chyba nawet niechętnie patrzy na to, że ktoś go odwiedza i marnuje jego czas, bo “on musi się uczyć”. Przegląda jego plecak, kieszenie, sprawdza zeszyty a potem robi awantury jak znajdzie coś, co się jej nie spodoba. Co do nauki, jest na ambitnym kierunku, a jego rodzice i tak stale krzyczą, że jest leniem, że się nie uczy itd. Co on powinien zrobić, żeby zmienić swoje relacje z rodzicami? Jak ma ustalić pewną granicę? Bardzo proszę o konkretne przykłady. Przecież ma prawo zarówno i do życia prywatnego jak i odpoczynku. Bo widzę, że to męczy zarówno mnie jak i jego

02/06/2009 @ 08:53 kalinowska

@Milla

“. Co on powinien zrobić, żeby zmienić swoje relacje z rodzicami? Jak ma ustalić pewną
granicę?”

Ciekawe pytanie zadajesz. Ciekawe jest w nim to, że to Ty robisz, a nie on. Dlaczego tak się dzieje, że on nie szuka odpowiedzi na te pytania? Widzisz, jak łatwo zacząć brać odpowiedzialność za kogoś.

Nie wiesz do końca, czego chce jego mama i właściwie nie potrzebujesz tego wiedzieć, ważne jest to, czego Ty chcesz od niego.
Ty chcesz widzieć się z nim, częściej i to jest w porządku. To jest trudne, ponieważ macie taki a nie inny rozkład zajęć.
Jeśli twój chłopak chce być z Tobą, musi coś zmienić w swoich relacjach z mamą. To jest jego zadanie i Ty tego za niego nie zrobisz. Jeśli on chce być z Tobą, musi znaleźć jakiś sposób, aby móc się spotykać. Ty nie musisz wnikać w to jak on ma to zrobić, bo nie zrobisz tego za niego. Żebyście się mogli spotkać Ty musisz jakoś poukładać swoje sprawy a on swoje. Jeśli masz wrażenie, że on nie bardzo potrafi sobie poradzić ze swoimi zależnościami to możesz podsunąć mu pomysł szukania pomocy, ale nie robić tego za niego. Bo jeśli to robisz zaczynać wchodzi w rolę mamy i jednocześnie zaczynasz z nią rywalizować “o wpływy”.
Pisałaś, że jeśli Wasz związek się rozpadnie to będzie to “wina jego mamy” – tak stawiając sprawy zdejmujesz ze swojego chłopaka odpowiedzialność za to czy jesteście razem czy nie. A przecież to nie mama ma walczyć o ten związek tylko on.

 

02/06/2009 @ 12:18 Milla

Mam wrażenie, że on faktycznie nie umie sobie poradzić ze swoimi rodzicami. Próbowałam mu już kilkakrotnie podsunąć pomysły co ma zrobić, ale uważa że pozjadałam wszystkie rozumy (oczywiście nie powie tego wprost) i kwituje, że “to jak zawsze jego wina”. Potem tłumaczy, że już próbować coś w tym kierunku zrobić, ale to i tak nic nie daje, że jego rodzice się i tak nigdy nie zmienią itp. A moim zdaniem chyba nic nie robi, albo przynajmniej za słabo się stara. Np. dzwoni jego mama (albo tata) odbiera (zawsze) telefon, spokojnie wysłuchuje ich pretensji, krzyków, tak jakby faktycznie czuł się winny, że coś nabroił, nigdy nie słyszę żadnego słowa sprzeciwu. Wiem, że go ich zachowanie strasznie denerwuje, i chciałby to zmienić,ale z drugiej strony jakoś brak mu brak uporu i konsekwencji ;-(

03/06/2009 @ 12:36 kalinowska

Nie zmieni ICH zachowania, może jedynie zadbać o siebie w tej sytuacji i zastanowić się jak ON może zaznaczyć swoje granice. To, że ktoś chce rozmawiać nie znaczy jeszcze, że rozmowa musi się toczyć. To, że rodzice chcą w tym momencie z nim rozmawiać nie oznacza, że on musi to robić. On wybiera odebranie telefonu i rozmowę z rodzicami. Wybiera taką a nie inną postawę, w tej rozmowie.
Może on chciałby i nie chciałby zmienić sytuacji, w jakiej jest, z jednej strony znoszenie “takich rodziców” może być irytujące, ale z drugiej może być całkiem przydane – można np. nie brać odpowiedzialności za swoje decyzje.

Prywatna rozmowa z psychologiem on-line