Kiedy życie życie przyciska nas problemami do ziemi, oczekujemy od naszych najbliższych wsparcia i pocieszenia. W końcu, po to mamy siebie nawzajem, żeby się wspierać.
Niestety, to nie zawsze działa tak jakbyśmy chcieli i nasza druga połowa zdaje się robić coś wprost przeciwnego do tego, co (jakby się wydawało) powinna.
Wtedy zmagamy się nie tylko z problemem ale też z negatywnymi reakcjami naszych najbliższych, co robić?
Taką sytuację opisała mi Majka
od dłuższego czasu borykam się z problemem bezrobocia przez co w konsekwencji pojawiają się problemy w związku, wielokrotnie słyszę, że nie jestem wystarczająco ambitna dla swojego partnera a moja postawa jest żałosna. Nie wiem czy to forma motywacji (za pewne tak twierdzi), niestety moje odczucia są negatywne
Poczucie własnej wartości Majki jest w tym momencie wystawione na wielką próbę – z jednej strony obniża je brak pracy z drugiej strony komentarze męża. Im ono było wyjściowo niższe tym trudniej sobie poradzić z taką sytuacją.
A poczucie wartości jest w tym momencie bardzo potrzebne, bo od niego w pewnej mierze zależy, czy Majka znajdzie pracę.
Co zrobić w takiej sytuacji?
Warto zacząć od tego, żeby sprawdzić jak te komentarze działają, skupić się na tym co dzieje z własną energią, w wyniku takich rozmów – czy jest jej więcej czy mniej. Sam fakt, że komentarze są przykre jeszcze nie oznacza, że są one złe. Komentarz, który budzi złość, może być dobrym źródłem motywacji, choć nie zawsze i nie dla każdego.
Jeśli mąż mówi, że to jest forma motywacji, to być może należy do osób, które motywuje krytyka. Tak na marginesie, może Majka powinna tę informację uwzględnić w sytuacjach, kiedy sama wspiera męża i zamiast go głaskać, może powinna skrytykować.
To, co działa dla męża, nie musi działać dla Majki. Dla niej krytyka może działać demotywująco. Może to poznać właśnie po swojej energii i woli działania, jeśli te obniżają się pod wpływem krytyki męża, powinna zacząć się przed nią bronić. Można to zrobić na klika sposobów,wybierając te które w danej sytuacji wydają się najtrafniejsze:
Nie słuchaj ocen, pytaj o informacje
Jeśli ktoś mówi:
– „jesteś mało ambitna”
albo
– „twoja postawa jest żałosna”,
to właściwie jeszcze nic nie powiedział. To są takie bardzo ogólne oceny, których właściwie do niczego sensownego nie można wykorzystać, poza może użyciem ich przeciwko sobie i powtórzenia sobie tych słów w swojej głowie „jestem mało ambitna, jestem żałosna”.
Jeśli naszym celem w tej sytuacji jest ochrona własnego poczucia wartości, nie możemy sobie pozwolić na powtarzanie tych słów w swoim monologu wewnętrznym. Dlatego warto, słysząc takie ogólne określenia dążyć do tego aby osoba, która je wypowiada, doprecyzowała co ma na myśli i co wg niej powinno się w tej sytuacji zrobić.
W tym wypadku Majka może zapytać swojego męża:
– Co wg Ciebie powinnam zrobić?
– Co dokładnie chcesz przez to powiedzieć, kiedy wg Ciebie nie byłam ambitna?
– Co to znaczy, że moja postawa jest żałosna- jakie konkretnie sytuacje masz na myśli?
Na ogół tego rodzaju pytania, prowadzą do tego, że osoba krytykująca zaczyna głębiej się zastanawiać nad tym co właściwie ma do powiedzenia i udziela bardziej konstruktywnych rad albo wycofuje się z tego co powiedziała wcześniej.
Ludzie czasem rzucają jakieś swoje opinie bez zastanowienia, czasem używając ich raczej do wyładowania swoich emocji niż do dialogu z drugą osobą. Podejmując dyskusję w takich momentach uczymy drugą stronę, większej uważności i chronimy siebie przed tego rodzaju krytyką w tym momencie i w przyszłości.
Pytaj o cel krytyki
W podanym przykładzie słowa „jesteś mało ambitna” nie muszą w ogóle oznaczać krytyki – są one bolesne wyłącznie wtedy kiedy ktoś, do kogo jest skierowane takie zdanie ceni sobie ambicję i chce być kimś „bardzo ambitnym”. Tu można się zastanawiać na ile „mój ból” jest w tym momencie uzasadniony a na ile jest efektem jakiejś nadwrażliwości.
Jednak już słowa „twoja postawa jest żałosna” są zdaniem agresywnym. Kiedy ktoś swoja agresją przekracza nasze granice, bardzo ważną kwestią jest nagłośnienie tego faktu i obrona siebie.
Tego rodzaju ataki nie zawsze są powodowane złą intencją z drugiej strony, czasem ludzie się zapędzają i robią przykrość swoim bliskim na fali jakiś własnych emocji. Warto, zatem zaczynać obronę od prostych pytań lub informacji na temat swoich odczuć :
– Dlaczego mówisz do mnie w ten sposób?
– Do czego dążysz mówiąc do mnie tak agresywnie?
– Czy chcesz mnie obrazić?
– Kiedy mówisz w ten sposób jest mi bardzo przykro i nie mam ochoty na dalszą rozmowę z Tobą
Majka prawdopodobnie zadała mężowi tego rodzaju pytanie i uzyskała odpowiedź w rodzaju „chcę Cię zmotywować do działania”. Dalszy ciąg tej rozmowy powinien więc prowadzić do tego, jak Majka odbiera tego rodzaju motywację, co ją motywuje i w jaki sposób mąż mógłby ją wspierać.
Zrezygnuj z tego, co nie działa
Bywa też i tak, w związkach czy innych bliskich relacjach, że osoba, od której potrzebujemy wsparcia nie jest w stanie w ogóle nam go dać. Dzieje się tak w sytuacjach kiedy nasz problem uruchamia silne emocje u tej osoby i nie potrafi ona nad nimi zapanować.
Może być tak, że brak pracy Majki staje się poważnym problemem jej męża. Może on czuć się w tym momencie jedyną osobą utrzymującą rodzinę i w związku z tym, może się bać, że sobie nie poradzi, albo że sam straci pracę i będą bardzo duże kłopoty.
Może być też tak, że na zaradności Majki budował swoje poczucie własnej wartości na zasadzie „moja żona jest kimś” albo ona sama wydawała mu się atrakcyjniejsza kiedy była mniej dostępna, bo miała swoje sprawy, swój zawód i nie zawsze czekała na niego w domu. Trudno powiedzieć co może być osobistym problemem męża, którego żona nie pracuje. Jednak jeśli tego rodzaju problem zostanie uruchomiony, będzie on źródłem wielu emocji i oczekiwań, które z kolei utrudnią mu skupienie się na potrzebach żony w tej sytuacji.
Zatem może się zdarzyć, że każda rozmowa o problemie Majki wywoła jakieś agresywne komentarze z strony jej męża, nie dlatego, że jej nie kocha, ale dlatego, że za bardzo osobiście przeżywa jej kłopoty.
Jeśli rozmowy o problemie uruchamiają agresję bliskiej osoby, może to być znak, że nie jest to temat do omawiania właśnie z nią. Wbrew obiegowym opiniom nie zawsze i nie o wszystkim możemy pomówić z najbliższymi.
Jeśli ktoś nie ma w sobie siły do tego aby poradzić sobie z emocjami jakie dany problem w nim wywołuje to trudno też oczekiwać, że będzie potrafił skutecznie w czymś wspierać drugą osobę.
Ja wiem, ze ten komentarz bedzie niekonstruktywny, ale jak ktos krytykuje nagminnie, bez opamietania, duzo to czy to on nie powinien sie zmienic?
Może i powinien taki ktoś się zmienić, tylko co z tego, skoro jego zmiana nie zależy od nas?
Tu zawsze mamy dwie strony – czyjąś skłonność do krytyki i swoją własną odporność. Im większa nasza własna odporność tym lepiej dla nas. Lepiej też dla tej osoby, bo mając własną odporność łatwiej pokażemy tej drugiej osobie, że jej zachowanie, jej krytyka tworzy problemy.
Sposoby reagowania na krytykę które podaję w artykule, bardzo dobrze nadają się do tego aby móc odpierać każdą niekonstruktywną krytykę i odróżnić ją od takiej, dzięki której możemy sie rozwijać.
Ja wiem, ze ten komentarz bedzie niekonstruktywny, ale jak ktos krytykuje nagminnie, bez opamietanie duzo to czy to onnie powinien sie zmienic?
Czy reagowanie złością lub olaniem na depresję i depresyjne stany i mysli to dobry sposob na te problemy?
Stany i myśli depresyjne biorą się nie z relacji z jakąś osobą tylko z konstrukcji psychicznej doświadczającej tych stanów. Zatem żaden sposób reagowania na osobę z takim problemem nie ma mocy uzdrawiania.
Reagowanie pogardą w stosunku do kogokolwiek jest raniące i nie powinno się tego robić. Reagowanie tzw. “olaniem” może wyglądać różnie – może przybierać formę zachowania agresywnego i wtedy nie powinno się tego robić w stosunku do nikogo, może też przybierać formę asertywną i wtedy warto to robić. Nie każdą rzeczą, którą ktoś przeżywa powinniśmy się przejmować czasem nie przejmowanie się pozwala budować dobrą relację.
Zachowania z drugiego bieguna też w zależności od formy mogą być pozytywne albo negatywne. Mogą budować relację i osoby w nią zaangażowane albo je niszczyć.
Jednak nadal żadne zachowanie drugiej osoby nie zmieni skłonności do bycia depresyjnym.
wiec jak sie pogodzic z tym, ze sie kogos nie zmieni? kiedy w ogole mozna to zrobic, przeciez nigdy nie wiadomo, kiedy jest ten moment..
Na własne myśli mamy 100% wpływ bo one są nasze. Na myśli drugiej osoby nie mamy wpływu, chyba że ta osoba, zgodzi się zrobić ze swoimi myślami to co my chcemy aby zrobiła.
Czyli cokolwiek chcemy zrobić w czyjejś głowie, będziemy to robić “jego rękami” a więc potrzebujemy jego współpracy i zaangażowania w nasz pomysł. Żeby uzyskać współpracę potrzebujemy po pierwsze mieć dobrą relację z tą osobą, po drugie potrzebujemy ją przekonać do naszych pomysłów.
Przekonać możemy w oparciu o wartości, potrzeby i sposób myślenia tej osoby a nie swoje. To jest taka najtrudniejsza część skutecznego wpływania na innych. Trzeba wejść w buty tej osoby a nie próbować ją włożyć w nasze. Zrozumieć ją a nie oczekiwać zrozumienia dla siebie. To dość skomplikowane bo zawsze też pozostaje jakiś margines niezgody. Tzn. możemy zrobić wszystko wg, zasad sztuki a i tak na końcu może się okazać, że druga osoba odrzuci nasze pomysły i się nie zmieni, tylko dlatego, że na jakimś poziomie, niekoniecznie świadomym, po prostu tego nie chce.
Nie ma na świecie takiej zmiany, która by miała tylko pozytywne konsekwencje. Wyjście z depresji na przykład, z jednej strony jest wielką ulgą ale z drugiej strony stawia człowieka wobec kolejnych wyzwań i problemów. Ludzie czasem czują podskórnie to, że potem też nie będzie lekko i wolą znane problemy od tych które dopiero przeczuwają.
Na temat pomagania innych możesz poczytać też komentarzach i w artykule “Jak pomóc komuś, kto ma problemy”
Dobry artykuł. Mam tylko pytanie skad wiedziec czy odczowany bol “jest w tym momencie uzasadniony czy jest efektem jakiejś nadwrażliwości”?
Jedyna weryfikacja jaka mi sie nasuwa, to by rozroznic czy nie chodzi o nasz image, fakt w ogole, ze ktos mnie zle ocenia. Z tym, ze w tym wypadku moze chodzic po czesci o jakies idealizowane wyobrazenie siebie, ktore wskutek krytyki zostaje nadszarpniete, jak i o sam fakt, ze ktos jest zle nastawiony do mnie i to jest to ktos bliski, ktos kto powinien byc dobrze nastawiony, kto nie rzuca slow na wiatr inie zostawia czlowieka w wątpliwości co do znaczenia jego slow, szczegolnie slow krytyki.
Tak naprawdę to bardzo trudno oceniać różne swoje odczucia. Urażona duma boli a kiedy boli to w pierwszym odruchu przyjmujemy za pewnik, że zostaliśmy zranieni. Trzeba wtedy wziąć głęboki wdech i sprawdzić co boli, jakie słowa bolą. Następnie trzeba zadać sobie pytanie, co druga osoba rzeczywiście powiedziała. Czy rzeczywiście wypowiedziała słowa, które bolą. Co dokładnie ostało powiedziane a co my sami dodaliśmy w swojej głowie.
Np. ktoś może powiedzieć “jesteś głupia” to jest raniąca krytyka, z którą warto podjąć dyskusję. Ale często jest tak, że słowo “głupia” w ogóle nie pada a człowiek je słyszy w swojej głowie, bo jest ono elementem swojego własnego krytycznego monologu. Zostaje ono dodane, do tego co ktoś powiedział.
Np. ten ktoś wcale nie mówi “jesteś głupia” tylko coś w rodzaju “nie zgadzam się z Tobą” albo “nie masz racji”, albo “źle to zrobiłaś”.
Nadwrażliwość właśnie polega na tym, że się dodaje do tego co ktoś powiedział słowa które są elementem naszego własnego monologu krytycznego ale reagujemy tak jakby ktoś to rzeczywiście powiedział.
ale czasem ktos powie cos lzejszego w slowach, a ma na mysli cos glebszego i to czuc w nastawieniu, tonie glosu, sily pretensji i jak sie zapyta czlowiek, to sie okazuje, ze chodzi o cos wiekszego.
Jak reagowac jak ktos rzeczywiscie chcial nas zranic? sa tego rozne powody, zawsze mozna zrozumiec, sami nie jestesmy bez skazy, ale to boli i jak sie z tego czlowiek nie wydostanie to jest coraz gorzej..
Niby trzeba uciekac od poczucia krzywdy, roli ofiary, ale jesli angazujemy sie w jakiekolwiek relacje to to chyba jest nieuniknione
Witam nazywam się malwina mam 30 lat jestem z mezem para od 12 lat a malzenstwem od 3 lat przez 10 lat naszej znajomosci dogadywalismy sie swietnie rozumielismy siejakbysmy byli jednym cialem od kiedy wzielismy slub wszystko sie zmienilo siedze z dzieckiem w domu nie rozmawiamy z mezemna portalu spolecznosciowym fb zmienil haslo rozmawia tam zdziewczynami probowalam z nnim rozmawiac kilka razy wracalam do rozmow o tym co sie miedzy nami dzieje i odnosze wrazenie ze gdybym zginela z tejplanety mialby spokoj a mnie to juz siada na psychike bo nie przytulamy sie do siebie od 3 lat i od tylu nie uprawiamy sexu nie skonsumowalismy swojego malzenstwa wszystkie jego problemy rozwiazuje z innymi ludzmi tylko nie ze mna nadmienie jeszcze ze nie nawidzi mojej rodziny jest mi bardzo zle co mam robic tylko prosze nie pisac mi ze mam z nim porozmawiac bo to nie dziala dodam ze moj maz bardzo duzo czasu poswieca w zaglebianie sie w koniec swiata oraz wiare
Jejku, jak Pani mądrze pisze!
Niesamowicie podobają mi się Pani rady, przydałoby się więcej tak wartościowych artykułów w Internecie! :D
PS. W pierwsze zdanie wkradł się błąd – napisała Pani o “życiu życiu” zamiast życiu ;)
Aleksandra,
Nie można mieć dobrych relacji ze wszystkimi ludźmi, bo nie wszyscy na to zasługują. Nie traktuj grupy jako jedności, bo nigdy nią nie będzie – to tylko pozory. Jesteś indywidualną jednostką i założę się, że dobrze się czujesz z garstką ludzi – nie trzeba na siłę szukać relacji.
Na pewno trzeba się udać do specjalisty (psychologa) i nie ma się czegoś wstydzić, bo chowanie głowy w piasek niczego nie zmieni. Psychiatra zwykle faszeruje człowieka lekami – o tej opcji myśli się raczej na końcu.
Tego rodzaju problemy – z najbliższymi, w domu – są typowe dla patologicznych związków czy rodzin – nie widzę sensu owijania w bawełnę – gdzie brakuje empatii z drugiej strony.
Od nieempatycznych osób – dom, rodzina, praca – trzeba się szybko izolować, bo w pewnej mierze one bywają źródłem naszych problemów.
Pomyśl o otaczaniu siebie normalnymi, empatycznymi, uśmiechniętymi ludźmi, którzy zarażają innych uśmiechem.
Pozdrawiam, Maciek
Witam,
przeczytałam, że na każdy post Pani nie odpowiada, ale warto próbować. Koleżanka doradziła mi abym poszukała pomocy przez internet korzystając z takiego właśnie forum zanim sięgnę rady psychologa stając z nim oko w oko. Mam 17 lat i do nie dawna byłam zwykłą dziewczyną. Teraz zaczęło się coś dziać. Ogółem chodzi o szkołę. Uczę się w miarę dobrze, ale…. chodzę wiecznie nerwowa nie mogę sobie z tym poradzić. Denerwuję się gdy widzę nauczycieli, gdy z nimi rozmawiam. Najbardziej denerwuje mnie pewność nauczycieli, ciągle wmawiają nam, że jesteśmy “wyrzutkami społecznymi” i że nigdy im nie dorównamy, bo nigdy nie będziemy tak mądrzy jak oni. Strasznie mnie to denerwuje staram się z tym walczyć, ale nie potrafię. Przez to staję się trochę agresywna, nie potrafię panować nad emocjami, nie hamuję słów. Przez co nauczyciele po raz kolejny na mnie krzyczą, że jestem chamska. Moim zdaniem nie zachowuję się chamsko. Gdy wyraźnie się uśmiechnęłam na lekcji nauczyciel zwrócił mi uwagę dlaczego się śmieje, odpowiedziałam, że nie jest to przecież zabronione i poleciał kolejny tekst, że jestem bezczelna. Jeden z nauczycieli wmówił mi, że sprowadzam całą swoją klasę na czarną stronę mocy i że wszystkich nakłaniam na pesymizm, ale to nie prawda, gdy powiedziałam o tym swoim koleżankom wyśmiały nauczyciela. Sporo mam jeszcze takich przykrych sytuacji z nauczycielami. Jest coraz gorzej. Niestety, mama nie rozumie moich problemów i sądzi, że to normalne, bo ona też przez to przeszła i żyje. Może jakieś rady, zajęcia w domu, cokolwiek co mogło by mi choć trochę pomóc. Zależy mi na Pani odpowiedzi, z góry dziękuję.
Bardzo dobry tekst! Pozdrowienia :)
Cenne rady.. Oby takich więcej w sieci.
świetny artykuł, pozdrawiam :)
Bardzo trafne porady. Wymagają ogromnej siły, świadomości.