Czy zazdrość jest złym uczuciem, uczuciem, którego trzeba się pozbyć?
Skoro zazdrość jest w repertuarze ludzkich emocji jest potrzebna, bo jak każde uczucie jest sygnałem informującym nas o czymś. Jeśli emocje podążają za tym co dzieje się w rzeczywistości wówczas zazdrość może ochronić związek.
Problem jest wtedy, gdy zagrażające fakty rodzą się głowie, a nie opierają się na czymś co się dzieje naprawdę.
Zazdrość może powstawać, gdy dana osoba czuje się w związku niepewnie, wywołują ją przekonanie “to nie możliwe, aby ta osoba chciała być ze mną” Jeśli pozwolimy takiej zazdrości działać w związku, doprowadzi ona do sytuacji, w której to przekonanie stanie się prawdą i związek może się rozpaść.
27/05/2009 @ 14:04 Izabela
Witam Panią.Bardzo bym prosila aby Pani mi odpisala na moj list.Jestem bardzo zdolowana ,nie wiem jak mam z ty sobie poradzic,otoz chodze z chlopakiem,ponad 3 lata.naprawde jest wspianialym,i teraz dopiero wiem ze cierpliwym co do mojej osoby,obecnie jestesmy na miesiac zawieszeni,a choidzi o moja zazdrosc,po zwierzeniu kolezance,stwierdzila ze jeste chora na zazdrosc,i przez to stale sie z nim kloce,przytocze pani pare przykladow,idac z nim na spacer,widzac z daleka dziewczyne np,juz patrze w jego strone czy on sie na nia patry,a gdy ona przechodzi czy przejezdza,a on oczyiwiscie sie popatrzy odruchowo,za kazdym razem mam o to pretensje,e wyaje mi sie ze zaraz on do niej poleci,i moglabym duzo opowiadac takich przykladow,bo chodzi o wsyztsko o sklepy,rodzine,pryjaciol.spacer,basen,a nastepnym problem,Telewizor-nie moge tego zniesc jezeli w telewizj leci jakis film i tam jakas fajna dziewczyna jesty,i ze az mam ochote sprawdzic czy on sie nia nie podniecil tak czasem.lubn na plazy jest to samo,patrzalam mu tam…czy sie nie podniecil,jak ida laski w bikini albo leza albo co kolwiek zrobia,zdalam sobie sprawe ze to niszczy moj zwiazek,.czy moglam bym pania prosic jak z tym poradzic sobie,Bardzo bym pania prosila o odpowiedz,bo jzu nie wiem co mam zrobic:(
Nie ma złych emocji, wszystkie są potrzebne, bo są sygnałami czegoś ważnego, co dzieje się w naszym życiu. Pomagają nam dbać o siebie.
Pytanie, czego sygnałem jest twoja zazdrość?
Otóż zazdrość tego typu jak opisujesz ma za zadanie sygnalizować nam, że nasza uczuciowa pomyślność, nasza relacja z bliską i ważną osobą, jest zagrożona.
Emocja ta dostarcza energii do obrony przed zewnętrznym zagrożeniem dla związku.
Może ona pojawiać się trzech sytuacjach:
1. Związek jest rzeczywiście zagrożony, – czyli uczucie zazdrości jest uzasadnione, tak się dzieje np. w sytuacji, w której twój chłopak uwodzi jakąś inną dziewczynę. Uczucie zazdrości jest uzasadnione w jakiś konkretnych sytuacjach.
2. Jesteś przekonana, że “łatwo można Cię zastąpić” tzn., że chłopak łatwo znajdzie kogoś bardziej atrakcyjnego do Ciebie. Wówczas każde jego spojrzenie w na inną dziewczynę stanowi zagrożeni i wywołuje uczucia zazdrości. Odbierasz te spojrzenia jak flirt, ponieważ nie wierzysz we własną atrakcyjność
3. Masz takie przekonanie, że prawdziwa miłość i dobry związek jest tylko wtedy, gdy partnerzy są cały czas na skoncentrowani na sobie nawzajem i świat zewnętrzny dla nich nie istnieje. Wszystko robią razem i są cały czas pozytywnie do siebie nastawieni. Każdy ruch partnera poza wspólną przestrzeń wydaje się być zagrażający i wywołuje zazdrość
W pierwszej sytuacji źródłem emocji jest sytuacja (coś, co rzeczywiście robi partner), w drugim niska samoocena w trzecim przekonania nt. związku.
Interwencja wobec partnera ma sens jedynie w pierwszym przypadku. Tu sensowna jest rozmowa o tym, co się dzieje i czy bycie razem ma dalej sens, nacisk na deklarację, czego on chce w tym związku i czy jest gotowy zrezygnować z rozwijania innych relacji, które mogą związkowi zagrażać.
W pozostałych dwóch sytuacjach, praca powinna iść w kierunku zmiany czegoś w sobie – podwyższeniu poczucia wartości lub zmiany przekonań, a nie nacisku na partnera. Próby kontroli partnera, ograniczenie jego aktywności, wywoływanie awantur będzie tylko szkodzić związkowi i może doprowadzić do jego rozpadu.
Jestem od 6 lat w szczęśliwym związku, przynajmniej tak do tej pory myślałem. Moim problem jak myślę jest niska samoocena i zazdrość o partnera. Tydzień temu moja narzeczona pojechała na imprezę, na której jak mnie zapewniała wszystko było ok. Po tygodniu wysłała mi sms, że poznała tam kogoś i w związku z tym chce zakończyć nasz związek, bo nie ma już siły mnie ranić. Spotkaliśmy się i wyjaśniła mi, że zerwała ze mną bo meczy ją moja zazdrość o innych, a chłopaka faktycznie poznała, ale nic ją z nim nie łączy i wymyśliła całą historię, aby było łatwiej jej zerwać i mnie przekonać do zerwania. Nie wiem ile w tym prawdy, bo wiem, że ona pisze z tym chłopakiem na gg, ale obiecałem jej, że nie będę już ją ograniczał i że muszę jej po prostu zaufać. Chcę też coś zrobić ze swoją zazdrością, bo ta dziewczyna jest dla mnie całym światem. Problem polega na tym, że ona w ogóle nie chce ze mną o tym rozmawiać. Jak wychodzi ze znajomymi opowiada mi, że było nudnie, że były same dziewczyny, a ja potem dowiaduję się, że było trochę inaczej. Nie wiem dlaczego ona nie potrafi mi powiedzieć po prostu: “tak byli tam inni chłopcy, ale do niczego nie doszło”. A w ten sposób tylko bardziej się nakręcam i wyobrażam sobie Bóg wie co przy każdej następnej imprezie, na której jest beze mnie. Gdy zapytałem dlaczego nie mówi mi tego odpowiedziała, że nie chciała mi sprawiać bólu, bo wie jaki jestem zazdrosny. Obiecaliśmy sobie, że od tego momentu ona mówi mi wszystko, a ja postaram się jej zaufać i zapanować nad swoją zazdrością. Czy mogła by pani mi jakoś pomóc?
-
Panie Jarku,
zachęcam do rozeznania na ile Pana zazdrość jest przejawem przewrażliwienia, a na ile sygnałem jakiś zagrożeń dla związku, jakie są w tej sytuacji.Dla mnie, po przeczytaniu Pana posta nie jest to jasne.
Napisał Pan, że jesteście razem od 6 lat i dla Pana był to udany związek, a dopiero niedawno coś się zdarzyło.
To, “COŚ” to była informacja o tym, że narzeczona odchodzi, bo spotkała kogoś. Potem narzeczona, wyjaśniła, że “KTOŚ” był wymyślony, żeby było łatwiej odejść. Potem jednak postanowiliście dalej być razem, ale Pan ma coś zrobić ze swoją zazdrością.Z tego, co Pan napisał wcale nie wynika, że przez te 6 wcześniejszych lat, Pan był zazdrosny. Jeśli Pana zazdrość pojawiła się teraz, po tym, jak narzeczona chciała odejść, to jest ona zrozumiała i wcale nie “pachnie patologią”.
Coś w Waszym związku sprawiło, że narzeczona podjęła taką próbę rozstania się.
Ona jasno dała do zrozumienia, że już nie chce być razem, a potem zmieniła zdanie.
To tworzy niejasną, niepokojącą sytuację.
Dlaczego chciała odejść, co sprawiło, że zmieniła zdanie, jak powinien zmienić się Wasz związek aby sytuacja się nie pojawiła ponownie.
To na co się umówiliście dotyczy Pana zazdrości – czy dlatego ona chciała odejść?
Jeśli zazdrości nie było wcześniej to coś innego jest w Waszym związku “siłą odśrodkową” – co takiego? To są kwestie do wyjaśnienia.
Pani psycholog. Byłem wcześniej zazdrosny. Przesadzałem, każde jej wyjście gdziekolwiek to była dla mnie męczarnia. Myślę, że ona to czuła. Dlaczego chciała skończyć ten związek – tak naprawdę nie wiem. Poznała innego chłopaka, porównała go ze mną i wypadłem pewnie dość blado:) Sama mi powiedziała, że on jej się podoba i piszą dalej ze sobą na gg. Tłumaczy, że zerwała ze mną bo miała już dość naszych kłótni o byle co. Nasz problem polega na tym, że ostatnio rzadko się widujemy. Ona studiuje w Warszawie, ja pracuję w innym mieście. Kiedyś spędzaliśmy więcej weekendów razem i wszystko było ok, teraz ona tłumaczy się ogromem nauki i ja próbuję to zrozumieć. Kiedy jesteśmy razem jest super, zero kłótni. Wynikają one wówczas, gdy długo się nie widzimy. Dzień po zerwaniu spotkaliśmy się oboje i ona powiedziała mi, że nie potrafi przekreślić tych 6 lat, że sama nie wiedziała, że to jest dla mnie tak ważne. Ja obiecałem popracować nad sobą i swoją zazdrością. Od tamtego dnia staram się zapomnieć o tym nowym koledze i nie wypominać jej jakichkolwiek wyjść ze znajomymi. Teraz jedziemy razem na 2 tygodnie do Turcji może sobie przypomnimy jak dobrze jest nam ze sobą. Pewnie w tym wszystkim sporo mojej winy i dlatego postanowiłem do pani napisać:( Dziękuję za odp.
@Jarek
każde jej wyjście gdziekolwiek to była dla mnie męczarnia/…/Poznała innego chłopaka, porównała go ze mną i wypadłem pewnie dość blado:)
Wygląda na to, że rzeczywiście sensownym pomysłem byłoby popracowanie nad swoją samooceną i pewnością siebie. Zazdrość może wynikać z braku wiary, że “taka osoba, może się mną zainteresować”
Od tamtego dnia staram się zapomnieć o tym nowym koledze i nie wypominać jej jakichkolwiek wyjść ze znajomymi
Nie da się zrealizować celu, takiego celu. Żeby wiedzieć, czy się udało, trzeba sprawdzić, czy już nie myśli się o… np. “tym koledze”. To oznacza, że trzeba pomyśleć o “tym koledze”.
Jeśli Pan zacznie wierzyć, że jest Pan dla niej atrakcyjny, wówczas nie będzie Pan się tak bał, i zazdrość oraz wypominanie się skończą same.
Witam
Bardzo proszę o pomoc. Jestem od 2 lat zaręczona. Ja dla faceta zrobiłabym wszystko. On teoretycznie mowi,że dla mnie też. Jednak jak pojawia sie jakiś problem i proszę go o coś( nigdy nie żadam) to on mowi,ze nie potrafi zrezygnować.Prosiłam go, aby przyjechał na Święta to powiedzial,że w 2- dzien,ale nie na wigilię. Zamieszkał bez mojej zgody u nas kolega, zaczęły się kłotnie. Mój narzeczony mówi,że nie robi nioc złego, a ja proszę go,żeby znalazła za jakis miesiąc koledze mieszkanie, albo musimy sie rozstac. Jasno mi odpowiedzial,że wioli się rozstać i mieć spokój od kłótni,ale kolegi nie wyrzuci. Tak bardzo chciałabym,żeby udowodnił mi,że najbardziej mu na mnie zależy. Wcześniej wszystko było idealnie. Każdy móił,że jesteśmy dla siebie stworzeni,mój narzeczony poprostu taki jest,że każdemu chce pomóc, ale nie kosztem naszego związku. Powiedził mi także, że dla mnie nie zrezygnuje z kupna nowego samochodu. Mam 31 lat, chciałaby spotkać kogoś kto dla mnei zrobi wiele , takj jak ja dla niego.Chciałabym czuć, że on zrzeygnowałby dla mnie np. z pracy. Wiem że to dziecinne,ale bardzo ptrzebuję takiej pewność.Proszę o radę.
pizxdrawiam
Witam. Jestem w związku z rozwodnikiem od roku, znamy się 3 las ta. Powodem rozwodu była zdrada on zdradził żonę. Dlatego że czuł się odepchniety przez żonę, bo zaczęła całą uwagę poświęcać dzieciom. Jestem strasznie niespokojne o swój związek czy mnie też może spotkać niewinność narzeczonego, bo coś mu może zabraknąć w związku ze mną, i stąd też moją zazdrość straszna, agresywną. Mówi zapewnia ze jest idealnie i ja jestem ideałem kobiety jego jedna wadaZAZDROSCIA CHORA, i przez to możemy się rozejsc jeśli niopamietam się. Proszę K pomoc , jak mam sobie poradzić. Dziek sabii
Witam,
Nie wiem, czy ktoś to jeszcze czyta, ale chwytam się brzytwy w nadziei, że ktoś mądry będzie mógł mi pomóc. Od trzech lat jestem ze wspaniałym facetem, który nieba by mi uchylił, gdyby mógł. Nie jest to idealny związek (bo czy taki w ogóle istnieje?), ale jesteśmy szczęśliwi. A właściwie to on jest szczęśliwy, a ja próbuję pozbyć się mojej obsesji na punkcie jego byłej dziewczyny. Kiedy się poznaliśmy, on był z nią w związku, a ja zaczęłam spotykać się z innym chłopakiem. Nasze relacje po jakimś czasie się rozpadły i tak jakoś zaczęliśmy naszą przygodę. Jego byłej nigdy nie widziałam na żywo, wiem tyle, co opowiedział mi mój chłopak i… Internet. No właśnie, to jest największy problem – codziennie przeglądam jej profile na portalach, wyszukuję informacji o niej i jej bliskich, wpatruję się w jej zdjęcia, porównuję nas (dlatego piszę pod postem o zazdrości). Sama nie wiem, dlaczego to robię. Każda nowa informacja o niej sprawia mi chorą radość. Czuję, że zaczynam wariować, czasem zastanawiam się, czy nie lepiej byłoby skończyć mój związek (kiedy mieliśmy przerwę kilka miesięcy temu, sprawdzałam informacje o niej znacznie rzadziej). Mój chłopak rozstał się z nią w mało przyjaznej relacji, po prostu po zamieszkaniu ze sobą w kółko się kłócili i stwierdził, że to nie ma sensu. Nie jest to więc smutna historia o porzuconym chłopaku, który nie może się pozbierać od rozstania. Obecnie nie mają ze sobą kontaktu, ale to wcale nie zmienia mojej chęci odszukiwania o niej informacji (włamałam się nawet na pocztę mojego chłopaka, żeby poczytać ich stare maile, a tym samym dowiedzieć się, jaka była wtedy z nim). To nie jest tak, że chciałabym być jak ona, po prostu z niewiadomych przyczyn chcę o niej wszystko wiedzieć. Zapewne część winy leży po stronie mojego faceta, który nigdy nie szczędził mi opowieści o niej, jej zachowaniu, a nawet sprawach łóżkowych itd. A że jestem z natury ciekawska, zadawałam kolejne pytania i dostawałam kolejne odpowiedzi. W ten sposób wiem o niej o wiele więcej niż powinnam. W pewnym momencie nie wytrzymałam, rozpłakałam się i powiedziałam, że ma przestać o niej opowiadać, bo mój mózg koduje każdą informację o niej jak Ojcze Nasz i nie mogę się uwolnić od tych informacji. Bardzo się zdziwił, bo przecież tak naprawdę nigdy nie wyraził się o niej lepiej ode mnie, ani chyba nawet dobrze, ale porównania (przeklęte porównania!) na zasadzie “jesteś kochana, że się zgadzasz. Kiedy było tak z Olą, strasznie się wściekła”, choć można je policzyć na palcach jednej dłoni, na stałe osiadły mi w pamięci.Po tym wszystkim mój chłopak obiecał poprawę i przez jakiś czas była cisza. Później, przy jakiejś okazji, znów jakieś mini wspomnienie… On jest kochany, ale za grosz w nim taktu i wiem, że z pewnością nie chce mnie zranić, kocha mnie nad życie, a Ola jest tylko wspomnieniem. Od niedawna znów był pakt o niewspominaniu o naszych byłych i póki co się tego trzymamy. Nie zmienia to jednak faktu, że każdego dnia wciąż przekopuję internet w nadziei, że znajdę coś na jej temat. Błagam, to mnie niszczy, a własne próby powstrzymania się i odcięcia od informacji o niej są skuteczne tylko na krótką chwilę. Dodam, że wcale nie czuję się niekochana, niedoceniana, gorsza od niej lub niepewna siebie. Po prostu wpadłam w jakąś chorą obsesję.
Bardzo proszę o odpowiedź.
Pisze do mnie przyjaciolka, wiem ze w jej malzenstwie 40 letnim jest bardzo zle, jak jej pomoc
Przyjaciolko, nie sztuka poprawic charakter tabletkami albo pradem czy zimna kapiela jak to robil Freud.
Potwierdza to fakt ze nasz charakter jest na stale zaprogramowany i w/w metody tylko “koja bol” jak tabletka na jakis czas i wszyscy sa oszukani, Ty, bo od odjecia tabletek jestes znowu soba, lekarz
ktorego nauka okazala sie niepotrzbna strata czasu i proznia, maz, znajomi itd ktorzy mieli do czynienianajpierw z jedna osoba a potem z inna w tej samej szacie, po prostu nie fair dla wszystkich i pacjenta.
Oczywiscie takie srodki sa potrzebne dla osob bardzo chorych psychicznie ktorzy sa zagrozeniem dla innychalbo siebie jak samobojcy, ale te cechy tez jak wiadomo juz z nauki, sa genetycznie zaprogramowane, samobojstwa ide w rodzinie to wiadomo i schizofrenia tez czasami w jakiejs odnodze sie powtarza, znam
konkretne przypadki i duzo na ten temat czytalam.
Takie zmiany charakteru jak ty proponujesz to sa do wyciagania pieniedzy z klienta. W dzisiejszych czasach co druga osoba juz wg lekarzy wymaga “naprawy”a prawie kazde dziecko w szkole jest na srodkach uspakajajacych. To wszystko jest jedna tragedia i ja
jeszcze nie dam sie zwariowac jak reszta.
Wszyscy dzisiaj chca nas widziec jako spokojnych i usmiechnietych
i uprzejmych, to czlowiek robot w ktorego nas chca zmienic i zeby wszyscy robili wszystko pod dyktandoTak nie moze byc i to nie jest dobra idea. Czlowiek musi miec mozliwosc uzewnetrznienia sie jak jest zly zrozpaczony czy szalony z radosci. Krzyk, wrzask, placz, smiech, to wszystko powinno byc dozwolone, bo jak
to tlumisz, to jak wulkan wybuchnie pewnego dnia i zlo jest znacznie wieksze. Idzie taki po karabin i strzela
do calej klasy itp. albo skacze z mostu. Jak sie cos dusi w sobie pod plaszczykiem innego charakteru niz sie ma to konsekwencje moga bys tragiczne i to jest jasna sprawa. A tu chca zrownac wszystkich jak
wykastrowane koty i psy, zawsze usmiechniete i niegrozne, niestety kot mojej sasiadki jest wykastrowany i bez pazurowi ciagle znosi zamordowane ptaki do domu. Jeszcze potrwa zanim mi zaczna dawac tabletki.
Przyjaciolko, i nie mysl,ze ja sie poddaje, ja tylko jestem realistyczna, ja walcze do konca ale jak mi serce peknie to
peknie, przeciez nic juz nie zrobie. Ale poki bije, to walcze a moja walka jest juz i ma byc juz do konca walka o
zarobienie pieniedzy zeby przestac sie martwic ze sobie nie poradze jak przezyje rozwod. Prosty plan ale nie zadne
poddawanie sie, moze mnie zle zrozumialas.
Ja jestem b. trzezwa dziewczyna, to tylko maz ma niestabilnosc charakteru dzisiaj byl caly dzien slodki jak aniolek jakby sie nic nie stalo 2 dni temu, “go figure this guy” ale moze cie takie
cos zabic i on nawet o tym nie mysli, wiec wiadomo ze zrobi to jeszcze raz, ale Ty nie proponujesz zeby go zaczac leczyc,
tylko mnie, jak zwykle znowu uprzywilejowany jest mezczyzna:), no widzisz?:)
Ide tluc kotlety, do zobaczenia jutro! Przyjaciolka
Witam.
Chciałabym opisać pokrótce swój przypadek.
Znam mojego teraźniejszego,, narzeczonego” od kilku lat, byliśmy razem kilkakroć cały czas wracając. W zeszłym roku zdecydowaliśmy się bardziej uwiązać zaręczając się publicznie. Dziś zamieszkaliśmy razem ja czuję że dojrzałam, że chcę go sprowadzić na lepszą drogę nie chętnie pozwalam na jego ulubione zajęcia tj. picie piwa z kolegami czy koleżankami bo myślę o nim jak o przyszłym mężu i ojcu moich dzieci, zabieram go do kościoła- bardzo ciężko go namówić bardzo uwierzcie… Może za bardzo idealizować chcę związek, ale nie chcę żeby on sam wychodził albo żeby utrzymywał kontakt np. jak wczoraj telefoniczne z koleżanką z którą się spotykał w czasie kiedy nie byliśmy razem to boli, ale najbardziej kiedy jestem przez niego poniżana i upokarzana w obecności lub nieobecności innych.
Proszę mi tylko powiedzieć czy ja jaka bym nie była zasługuję sobie na to, żeby słyszeć z jego ust słowa ,, zamknij się”, napisałam wyżej dziś mieszkamy to była przenośnia niedawno zamieszkaliśmy ale dziś jestem w domu u mamy zdecydowałam, że śpię u niej; chciałabym go zostawić bo mnie boli jego zachowanie i traktowanie mnie jak osoby mniej ważnej od matki czy koleżanki kolegi, do nich się tak nie odzywa a do mnie może?
Pytam go czemu mnie kochasz a on : bo jesteś dobra. Aha dobra bo sobie pozwalam.
Pomóżcie proszę.. pozdrawiam- Ania 23
witam Ania. Czytałam Twój post i mam wrażenie jakbym czytała swoja historię. Myślalam,że to ja tylko to przechodzę. Moja zazdrość jest uzasadnina bo też było to spowodowane przez jego koleżanki. Uwierz,że za każdym razem chcę już nie być zazdrosna przez odejście od niego,męczę sie strasznie jak spojrzy na jakąś. Nie wiem czy wyleczę sie z zadrości czy szybciej zdecyduje sie odejść i miec świety spokoj od tego czy jakas go zafascynuje
Witam,
mam na imię Ania. Proszę mi wierzyć, że nie było mi łatwo zdecydować się na taki krok, ale wiem, że jestem bardzo chora i nie potrafię znaleźć lekarstwa na moje dolegliwości. Jestem chorobliwie zazdrosna o swojego wspaniałego mężczyznę i wiem, że jeśli nie zacznę nad sobą pracować zniszczę swój związek. Błagam o pomoc, ponieważ jestem już zrezygnowana. Kiedy jestem zazdrosna to uczucie mnie zabija i sprawiam wiele przykrości swojemu partnerowi. Pomimo tego, iż jestem atrakcyjną, poukładaną kobietą (tak twierdzi mój Narzeczony) cały czas czuję, że inne kobiety są lepsze ode mnie i że on na pewno nie jest ze mną do końca szczery. Sprawdzam mu wszystko co jest możliwe:tel.,maila,gg,torbę z dokumentami-to stało się obsesyjne. Mój partner wie o moim problemie, twierdzi, że mnie rozumie i chce mi pomóc ale pomimo tego wszystkiego czuje, że z dnia na dzień jest jeszcze gorzej. Robię mu awantury, płacze, on mnie przeprasza za swoje zachowanie, bo zawsze podczas tych awantur obarczam go winą i widzę, że on na prawdę czuje się winny, chociaż to nie jego wina że napisała jego koleżanka z pracy smsa z uśmieszkiem ale ja zawsze coś wymyślę, że przecież mógł jej powiedzieć itd. Takich sytuacji mam milion. Ja jestem wobec niego szczera i nie mam żadnych kochanków ani dziwnych kontaktów. Czuję, że sama zamknęłam się w klatce. Po pracy chce wracać jak najszybciej do domu. Nie mam żadnych zainteresowań bo cały swój czas chciałabym spędzać z nim. Wtedy jestem spokojna. Wczoraj wyjechał na szkolenie za granicę, to pierwsze rozstanie, ale dzisiaj zrobiłam mu już awanture, że się mną nie interesuje bo nie napisał nic od rana a zadzwonił dopiero o 16. Na wieść, że idą ekipą na kolację a później na mecz rozpłakałam się i byłam rogoryczona ze strachu, że może się napije i pozna jakąś kobietę:((( umieram w środku:(( Wiem, że moja zazdrość nie wzięła się z niczego. Było parę sytuacji na początku związku, gdzie miał kontakt ze swoimi koleżankami ale wiem, że nigdy mnie nie zdradził, tylko z nimi rozmawiał. Oczywiście teraz nie ma żadnego kontaktu z koleżankami. On to rozumie ponieważ ma takie samo podejście jak ja do zdrady. Planujemy ślub i staramy się o dziecko. Ale ja się teraz boję, że wszystko zniszcze:((( W przeszłości byłam bardzo zakochana i oba moje związki zakończyły się zdradą ze strony mężczyzny. Oszukiwali mnie, pojawiały się dziwne kontakty. Ja również nie byłam święta w jednym związku, natomiast w drugim byłam bardzo zakochana i do dnia dzisiejszego nie mogę pogodzić się, że tak to się skończyło. Ale życie toczy się dalej i nie chcę zniszczyć tego związku, na którym bardzo mi zależy. Błagam o pomoc jak mam sobie poradzić, może jakieś wskazówki!!! Pozdrawiam Serdecznie Ania.
Witam,
Jestem z chlopakiem od prawie roku i ostatnio nie umiem sobie radzic z zazdroscia; on jest bardzo rorywkowa osoba, ktorej pasja rozwija sie wokol tanca, wiec sila rzeczy, spotyka duzo kobiet; niestety ostatnio, zaczelam sie zachowywac nieracjonalnie, tak jakby zazdrosc przeslonila wszystko…jest mi z tym zle, ale nie umiem tego zmienic, a wlasciwie to nie wiem od czego zaczac…czuje, ze to pewnie przez brak wlasnej wartosci i fakt, ze w zwiazku moich rodzicow bylo duzo niestety uzasadnionej zazdrosci i w tym sie wychowalam; rozmawialam z moim partnerem na ten temat wiele razy i on jest swiadomy mojej rodzinnej historii; do tej pory byl wyrozumialy, ale czuje, ze zaczyna sie to zmieniac; bardzo mi na nim zalezy, ale boje sie ze prowadze nasz zwiazkek na droge samodestrukcji. Czy jest cos co moge zrobic? Kolezanka doradzila mi niewychodzenie z nim i nie nastawianie sie na takie sytuacje, ale to nie moze byc dobre rozwiazanie, bo zupelnie sie wtedy oddalimy i w koncu przestanie nas cokolwiek laczyc. Bede wdzieczna za komentarz,
Witam
Jestem ze swoim chłopakiem już 3 lata. “Jestem chora z zazdrości” To jest mój problem. Opisze krótko dlaczego ciągle pojawia u mnie się nieufność i zazdrość. A więc chłopak na pół roku był powiedzmy na szkoleniu. Często zdarzało się kiedy miałam uczucie że coś ukrywa, a chodzi tu głównie o koleżanki. Raz ukrył fakt że podróż 7 godzinna spędził z inną dziewczyna. Poznałam się po sms. Podkreslam nigdy nie zaglądam w jego prywatne rzeczy, ale wtedy coś wyczułam i po prostu musiałam. Tłumaczył się że nie powiedział mi bo byłabym zła. W ciagu całego czasu zdarzały się takie kłamstewka z jego strony. Dlatego miałam poczucie nieufności. Jednak partner tłumaczył to tym że to dla mojego dobra czasem coś przekręca. Szkolenie było minęło. Wrócił i było wszystko w porządku. Teraz znów szkolenie jestem zazdrosna nawet o to że przez godzinę nie może mi odpisać na sms-a. Gdy pytam co robił to słyszę nie powinno Cie to obchodzić. Jak mi nie ufasz to nie mamy o czym mówić. Czy to ja jestem nazbyt zazdrosna?? Czy zasługa w tym po części mojego partnera?
Paula Moj partner tez jest tak chorobliwie zazdrosny o mnie a ja nie Wiem co robic moze powinnam z nim zerwac ale Bardzo sie do niego juz przywiozala I bedzie mi ciezko Odejsc co powinnam zrobic?
witam! moj problem jest nieco dziwny. mam 21 lat. jestem w zwiazku od ponad roku i jest to moj najdluzszy zwiazek dotad. spedzamy ze soba bardzo duzo czasu, wiem co kiedy robi moj partner i zdaje sobie sprawe, ze racjonalnie myslac nie mam powodow do zazdrosci. zazwyczaj na codzien jestesmy idealna para, praktycznie sie nie klocimy, ani nie mamy problemow natury seksualnej.czasem czuje taki wewnetrzny ucisk zazdrosci, kiedy moj partner opowiada mi o niektorych znajomych dziewczynach, kiedy mowi o innych nie, sama nie wiem od czego to zalezy to zupelnie irracjonalne uczucie, niby niegrozne, ale.. niestety, co jakis z powodu tej zazdrosci dostaje atakow histerii.zaczynam plakac i ciezko mi sie opanowac. pierwszy taki przypadek (i kilka nastepnych) mial miejsce na iprezie (bylam zazdrosna o uwage mojego partnera, zazwyczaj chodzilo o to, ze dlugo rozmawial z innymi dziewczynami, jak mi sie wtedy wydawalo, zupelnie mnie ignorujac). na pewno alkohol mial tutaj wplyw, ale wydaje mi sie, ze jednak nie decydujacy. dlaczego? poniewaz ktoregos dnia dostalam takiego ataku histerii siedzac sama w domu i pocielam sobie reke zyletka. nastepnym razem na imprezie znow dostalam histerii i mialo miejsce kolejne zachowanie autoagresyjne. cos takiego nie zdarza sie na kazdej imprezie. na codzien nic podobnego sie nie zdarza, zachowania autoagresyjne zdarzyly mi sie kilka razy w okresie dojrzewania. wiem, ze to problem, ale nie wiem czy wymaga pomocy specjalisty, czy moze sama powinnam nad soba popracowac?
Witam Panią! Jak wszyscy tutaj mam wielki problem z zazdrością o partnera. Nie bardzo sobie już z tym radzę i zastanawiam się czy wszystko ze mną ok. A wiec. Jestem od prawie 4 lat w związku. Wiadomo, że nie zawsze było kolorowo. Mój chłopak jest bardzo lubianym człowiekiem u każdej płci co nieco mnie drażni. Problem polega na tym, że jestem o niego bardzo zazdrosna. Na początku naszego związku nie była wcale zazdrosna, gdyż nie dawał mi powodów… Lecz nastapił okres kiedy poszedł do wojska i wtedy zaczeło się jakies imprezowanie z kolegami, jakies nowe koleżanki ( smsy, spotkania itd) i wszystko potrafił przede mną ukryć, ale pewnego razu ja to wszystko odkryłam i wtedy sie zaczeło przepraszanie… wybaczyłam, bo tłumaczył, że to były tylko koleżanki i nic wiecej… Od tego czasu kiedy wrócił na stałe do domu chciałabym kontrolować jego kazdy ruch i krok… niestety nie jestem w stanie… podejrzewam go o wszystko, choć teraz naprawde nie ma powodów… kiedy chce wyjsc na piwo z kolegami to od razu zaczynam kłótnie i szał mnie bierze… w nocy nie spie, bo mysle co on tam robi..dodam jeszcze, ze on nie jest o mnie wcale zazdrosny. Co zrobić żeby teraz On troche poczuł zazdrość i niepewność?? Jestem załamana, bo wiem, że On czuje sie osaczony tym wszystkim choć mi o tym nie mowi… jak sie z tego wyleczyć??
Dziękuję bardzo za rady, napewno bardzo powążnie przymyślę co do mnie Panie pisały i zaczne realizować to co powinnam, jeszcze raz bardzo dziękuję i pozdrawiam.
Właśnie próbowałam siebie przyzwyczajać do takich sytuacji, żeby było to dla mnie naturalne np. specjalnie wybierałam filmy gdzie są ładne kobiety, albo oglądałam zdjęcia swoich koleżanek przy nim. To było trudne, wytrzymywałam ale nie potrafie tak na dłuższa mete…
Fajnie, że jesteś w związku, ale pamiętaj, że:
1. każda cierpliwość się kiedyś kończy.
2. przyciągamy to o czym myślimy (tzn. jeśli ciągle myślisz, że on zdradzi i do tego dodajesz prywatne spektakle zazdrości to w końcu on najzwyczajniej w świecie zrobi to co mu podpowiadasz i to w dużo prostszy sposób czyli patrz punkt 1 i zwyczajnie znajdzie sobie inną).
Postaw sobie pytanie czy Ty masz o co być zazdrosna _rzeczywiście_? Nie wiem ile masz lat, ale czy uważasz za dojrzałe bycie zazdrosną o np. aktorkę? To przecież iluzja z ekranu, przepuszczona przez 200 filtrów w dodatku udająca kogoś za pieniądze (więc to nie ona sama). A Ilu aktorów podoba się Tobie? I Tobie wolno? A śpisz z tymi aktorami? Zobacz jakie to śmieszne. To są przecież bajki, tworzone żeby nas zabawić.
Mówisz, że walczysz, a tak naprawdę nie walczysz.
Czy uważasz, że walka polega na zmuszaniu się do czegoś co jest nie do wytrzymania?
Widzę od razu ring na którym bokserzy zmuszają się by się pocałować, a na widowni siedzą ich żony. To byłby sportowy widok. Walczy się by wygrać.
Zwycięstwem, wydaje mi się, jest rozwiązanie Twojego problemu poprzez zmianę siebie.
Jak sama stwierdziłaś ” Tytuł „jestem chora z zazdrości” idealnie odzwierciedla mój problem. Wydaje mi się, że wynika to z mojej niepewności siebie i kompleksów, które posiadam na swój temat.”
No to masz rozwiązanie, podnieś swoją wartość. Jak? masz kolejne punkty.
http://ekalinowska.pl/tag/poczucie-wartosci
Powodzenia.
@Ann
Piszesz, że próbowałaś się przyzwyczaić do sytuacji kiedy on ogląda film z ładnymi kobietami itp. Takie przyzwyczajanie raczej w niczym ci nie pomoże, raczej nasili problem. Zobacz co sama piszesz, w którymś komentarzu wcześniej:
Widzisz problem jest w tym, że TY myślisz, że JESTEŚ gorsza. W takim złym myśleniu o sobie jest problem zazdrości. Nie wierzysz, że możesz mu się podobać, że wybrał Ciebie. Żeby przestać być zazdrosna musisz zacząć myśleć o sobie jako o kimś wyjątkowym, o kimś z kim on naprawdę chce być dla niej samej. Nie w nim jest problem, nie w tych aktorkach tylko w tym, że źle myślisz o sobie i nie wierzysz, że można inaczej.
Kiedy się ćwiczysz w oglądaniu z nim filmów z ładnymi aktorkami wciąż skupiasz uwagę na porównywaniu się z nimi. To TY się porównujesz a nie ON ciebie. Zamiast się porównywać zacznij myśleć o tym, co jemu się podoba w Tobie.
Zobacz: http://ekalinowska.pl/poczucie-wlasnej-wartosci-jak-pieknie-sie-roznimy
Witam. Bardzo proszę o pomoc. Tytuł “jestem chora z zazdrości” idealnie odzwierciedla mój problem. Wydaje mi się, że wynika to z mojej niepewności siebie i kompleksów, które posiadam na swój temat. Jestem z moim chłopakiem od ponad roku. Bardzo go kocham, jest moją pierwszą prawdziwą miłością, dobrze się dogadujemy choć jak w każdym związku występują u nas kłotnie :) Niestety moja zazdrość bardzo niszczy nasze relacje, dlatego że co chwile mam do niego jakieś pretensje i podejrzenia. Jestem zazdrosna prawie o wszystko… O koleżanki z jego studiów, o moje koleżanki…Kiedy oglądamy razem film dostaje szału kiedy występuje tam jakaś ładna kobieta bo od razu myślę, że ona jemu się podoba i myśli, że ja jestem gorsza. Jeszcze gorzej gdy w filmie występuje scena rozbierana… Kiedyś nawet sie popłakałam, nie mogłam tego znieść! Denerwuje mnie to, że ogląda zjdęcia koleżanek na róznych portalach. Gdy jesteśmy w towarzystwie znajomych od razu czepiam się go, że jakaś dziewczyna mu się podoba.
Wierzę, że jest dobry i jestem pewna że nie zdradziłby mnie bo to bardzo rozważny facet, ale myśli, które opisałam wyżej nie dają mi spokoju. Wiem, że problem leży we mnie, bardzo chciałabym skończyć z tą zazdrością. Próbuje z tym walczyć wmawiam sobie, że to tylko moja psychika tak działa ale czasami nie umiem sobie z tym radzić. Jeszcze raz proszę o pomoc, bardzo mi zależy na zmianie siebie…
Z doświadczeń wynika, że im bardziej z czymś walczymy tym problem się nasila. Ciekawe jak Ty próbujesz z tym walczyć?
I’ve read some excellent stuff here. Certainly value bookmarking for revisiting. I wonder how so much effort you put to create this kind of wonderful informative site.
Mam bardzo duży problem mianowicie za zaufaniem do mojego faceta. Jesteśmy już 4 lata razem za poł roku mamy termin ślubu, natomiast ja wciąż uważam że on jest ze mną dlatego że już się do mnie przyzwyczaił i boi się że jak byśmy się rozstali to nikogo by juz sobie nie znalazł na dłuższą metę.Boli mnie to że wszędzie gdzie jesteśmy i przejdzie koło nas jakaś dziewczyna a zwłaszcza taka z długimi włosami to on straszni sie patrzy a gdy zauwazy że ja widziałam że się patrzał to zaraz spuszcza wzrok i udaje głupiego tak jak by sie nic nie stało i nigdzie sie nie patrzył. Jak idzie na przystanek z ktorego jedzie do pracy to czasem go odprowadzam w tej samej firmie co on pracuje pracuje rowniez taka kobieta ona rownież wsiada do autobusu na tym samym przystanku co on , wtedy moj facet jest jakiś rozkojarzony tak jakby jej obecnością .. często też w domu buja w obłokach, wydaje mi sie że on o niej cały czas myśli, a gdy przechodzimy w miejsce gdzie ona mieszka to on ukradkiem zerka w jej blok tak jak by juz nagle wiedzial które okna są jej..Mam już dość tych wszystkich kłutni chce zacząc normalnie żyć ale nie potrafię z tym walczyć to jest silniejsze ode mnie, kłutnia staje się dla mnie ukojeniem, często pakowałam się i mowiłam że to nie ma sensu że powinnam sie wyprowadzić ale on za każdym razem rozwalał mi reklamówki i nie pozwolił mi wyjść z domu.. powtarza że kocha że żadna inna go nie interesuje. Jeśli tak jest to dlaczego się tak patrzy na inne a zwłaszcza na tą z przystanka??!! sama już nie wiem co mam robić;/
Pani psycholog mam problem dotyczący przeszłości mojego chłopaka. Jesteśmy razem 2 lata. On pierwszy się we mnie zazkochał. Walczyło o mnie ponad rok a ja go ciągle odtrącałam aż po tym długim czasie się zgodziłam. Interesował się mną wcześniej…będąc ze swoją dziewczyną. Chciał wiedzieć co robię wracać ze mną do domu nawet był zazdrosny. Odkąd jestśmy razem bardzo się zmienil. Nawet jego mama to mówi. Na każdym kroku okazuje mi że mnie KOcha. Ale ja staram mu się wmówić że czuje cos do swojej bylej dziewczyny ( z gimnazjum). WIem że to nie fair bo bardzo mnie Kocha ale nie potrafie jakoś odepchnąć tych myśłi. Rozmawialiśmy o tym zapewnił mnie że to nawet nie było uczucie zwykłe przywiązanie. Nawet kiedy z Nią był powiedział sobie że pierwszy raz będzie z dziewczyną z ktorą zostanie do końca życia. Tą dziewczyną byłam ja. On nic o niej nawet nie wie nie pamiętqa takich rzeczy a ja mu na siłe chcę wmówić i nie wiem jak przestać o tym myśleć
Witam. Piszę do Pani i proszę o poradę. Mam 20 lat, studiuję i jest to mój pierwszy poważny związek, na którym bardzo mi zależy. Jesteśmy razem od roku. Umieszczam mój post pod artykułem o zazdrości, gdyż wiem, że jest to jeden z moich problemów i że aktualny problem, przez chorobliwą zazdrość i obawę przed utratą mojego chłopaka staje się dużo większy niż w rzeczywistości. Bowiem przez tą sytuację nie mogę normalnie funkcjonować, czuję się gorsza i oszukana.
Problem polega na tym, że w wyniku szczerej rozmowy o mojej i jego ‘związkowo-uczuciowej’ przeszłości, dowiedziałam się, że mój chłopak w momencie gdy nasz związek powoli się zaczynał (pierwsze spotkania, pocałunki, randki) był zainteresowany inną dziewczyną. Chciałam się dowiedzieć całej prawdy i usłyszałam, że owszem podobała mu się i interesowała go, ale wiedział, że nie może z nią być, bo ona go nie chce. Wkrótce potem byliśmy razem. Nie wiedziałam o tym wcześniej i teraz kiedy poznałam prawdę, czuję, że jestem byłam dla niego tylko zastępstwem tamtej. Boję się, że gdyby ona tylko go chciała, to on nawet by się nie zastanawiał i wybrał by ją zamiast mnie. Choć od tamtej pory minęło już dużo czasu, on nie utrzymuje z nią kontaktów, to cała ta sprawa bardzo mnie poruszyła, ciągle się tym martwię i czuję, że on nie kochał mnie tak jak ja jego i ja jestem tylko ‘wróblem w garści’, który zastępuje mu coś, czego nie może mieć. I tak jak wspomniałam wcześniej, paraliżuje mnie myśl, że gdyby ona tylko zechciała go wtedy, to on nie wahał by się nawet i bez wątpienia wybrał by ją.
On zapewnia mnie o swojej miłości, ale ja czuję się bardzo dziwnie. Zanim dowiedziałam się całej prawdy usłyszałam wiele kłamstw i wymijających odpowiedzi np. “po co do tego wracasz?” Różne kłamstwa zabolały mnie w równej mierze z uczuciem, że jestem tylko ‘zamiast niej’. Proszę o radę. Z góry dziękuję i pozdrawiam – Ula.
@Ula
to rzeczywiście trudna sytuacja pokazuje, że takie opowiadanie o swojej przeszłości przed związkowej nie jest zbyt budujące. Jeśli to są sprawy już zamknięte to wracanie do nich i opowiadanie aktualnej partnerce czy partnerowi może tylko zamieszać w związku. Rozumiem, że ma Pani wątpliwość myśląc o sobie “jestem dla niego wróblem w garści”. Tu powstaje pytanie o Pani decyzję – wiedząc, że tak właśnie podjął decyzję o byciu razem, czy chce Pani dalej być z nim w związku. On z tym już nic nie zrobi. Takimi motywami się kierował i nieopatrznie opowiedział o tym Pani, a Pani zbudowała na tym obraz tego czym jest ten związek.
Pani może zdecydować teraz co z tym dalej zrobić, bo ruch jest po Pani stronie. Może Pani przewartościować, nadać inne znaczenie jego decyzji (przestać być wróblem w garści). To Pani tak to nazwała “wróbel w garści” Może Pani np. uwierzyć że rzeczywiście wartość wróbla jest większa niż nierealnej mrzonki. Może Pani też uznać, że wróbla nie da się w sobie zmienić i wówczas podjąć decyzję czy mimo to Pani chce z nim być, czy woli się rozstać.
Pani decyzja do bycia w tym właśnie związku z taką właśnie przeszłością, jest potrzebna do tego abyście nie zatruli sobie życia ciągłym wracaniem do czegoś co już się nie zmieni bo należy do przeszłości.
tak więc chodzi mi o to żeby potrafił spędzać czas również ze mna, bo teraz gdy jestes my razem nie
ma dnia zeby z nia nie pisal, rozmawiał. To nie est jego jedyna siostra.
Osobiscie uwazam ze jest ona przemadrzala, i czuje ze chce rozerwac nasz zwiazek,
odczuwam ze chce ona miiec rodzine wylacznie dla siebie
ona dzwonila po to aby mame zabrali do szpitala psychiatrycznego, i po
siostre mamy tez. Mysle ze to wcale nie sluzy dobrze rodzinie. ja nie chce zeby on z nia nie mial kontaktu tylko
po prostu zeby nie byl tak ze np w moje urpdziny nie spedza czas ze mna i pokolacji dzwoni do niej.
a jak by miał się kontaktować z nią, żeby to nie był dla Ciebie problem?
Witam jestem z moim partnerem 4 lata i mam 2 wielkie problemy, które nie
dają mi żyć. jestem osoba bardzo skryta i naprawdę ciężko mi powiedzieć
co leży mi na duszy. Pierwszy problem to siostra mojego partnera.
Odczuwam, niesamowita niechęć do niej, czuje ze nie chce żebym była z
moim chłopakiem. Denerwuje mnie to ze jesteśmy o 200 km oddaleni od jego
miejscowości rodzinnej i co tydzień jeździ tam i wymyśla jakaś wymówkę,
mało tego codziennie rozmawia przez skypa z nią. Boje się ze nie potrafi
on oderwać się od rodziny. Wiem ze ona strasznie nim manipuluje Bardzo
proszę o pomoc co mam zrobić z tym?
Drugi problem to choroby psychiczne jakie panują u niego w rodzinie.
Jego mama i jej siostry często trafiają do szpitala psychiatrycznego,
chodzi przede wszystkim o agresje i nadpobudliwość. Czy jest możliwe ze
moje dzieci z nim mogą też być na coś chore czy takie choroby przechodzaą
dziedzicznie? Bardzo proszę o wskazówkę, ponieważ jest mi bardzo ciężko
i nie radze sobie już z tym wszystkim.Boje sie ze zostane sama
@kasia
a w czym przeszkadzają jego kontakty z siostrą? dlaczego jest takie ważne dla Ciebie żeby on się z nią nie kontaktował?
Można dziedziczyć skłonność – predyspozycję do choroby psychicznej ale to nie znaczy, że ona na pewno się uaktywni u dziecka. Inna rzecz, to taka, że nie wiadomo jakiego rodzaju problemy sprawiają, że siostry i matka trafiają do szpitala psychiatrycznego – agresja i nadpobudliwość nie są same w sobie chorobą, mogą być powiązane z chorobą, ale nie da się na tej podstawie powiedzieć co to za choroba, ani tego czy ona jest dziedziczna.
Witam serdecznie,
Zwracam się z prośbą o pomoc. Mój problem polega na tym, że chłopak z którym jestem jest chorobliwie zazdrosny. Nasz związek się powoli rozpada, nie wiem co robić :(
Mamy po 20 lat, jesteśmy razem 1,5 roku. Planujemy ślub, dzieci. Ale od jakiegoś czasu nie jest tak jak powinno być, i tak jak było. Mój chłopak jest strasznie zazdrosny. Na początku było super, normalnie, był zazdrosny ale jakoś tak mniej, nie wiem może mi to mniej przeszkadzało, nawet czasem mi się to podobało. Rozumiem że w każdym związku jest zazdrość, ale żeby ta zazdrość miała pewne granice.
Jak pracowałam to był zazdrosny o kolegów z pracy, dzwonił ciągle i pytał czy np. coś do mnie mówili, chce ciągle wiedzieć co robię, gdzie jestem, o czym rozmawiam z innymi. Kontroluje mnie. Obecnie nigdzie nie pracuje, tylko studiuje. Do szkoły jeździ ze mną, o to nie mam pretensji. Mam w szkole jednego kolegę, o niego też się kłóciliśmy, jak np. na sesji sobie podpowiadaliśmy, albo on do mnie napisał, zapytał coś o szkołę bo go nie było na zajęciach. Ja nie daje mu powodów do zazdrości, odkąd jestem z nim czasem tylko któryś z kolegów do mnie napisze, zagada, ale nie utrzymuje z nimi ciągłego czy dobrego kontaktu.
Chciałam zrobić wszystko aby było między nami dobrze. Kiedyś przeszkadzało mu że niektóre bluzki mam zza dużym dekoltem, zmieniłam to, zaczęłam kupować z mniejszym, tak żeby nie miał powodów do zazdrości. Bo twierdził że to nie fajnie jak inni mężczyźni mi się
patrzą w biust. Poza tym nie chce żebym wychodziła gdzieś sama, np. na zakupy. Jak idę z mamą do sklepu to jest ok.. Jak mu mówię że tak nie może być to twierdzi że się o mnie martwi, żebym sama nie chodziła nigdzie. Że jak chcę pójść na zakupy to żebym poczekała aż on wróci z pracy to pojedziemy gdzieś razem. No ok., ale nie może być tak że ja jestem uzależniona od niego. Samochodem też nigdzie nigdy nie byłam sama bo on się boi mnie puścić, jak ja jadę a on siedzi obok to jest ok., ale jak mam sama jechać to już się boi. Pytałam dlaczego nie chce abym jeździła gdzieś sama, czy aż tak źle prowadzę? On mówi że dobrze prowadzę ale on woli być przy mnie, bo jak pojadę sama i może akurat się coś stanie? A tak jak będzie przy mnie to on jakoś zareaguje, albo przejmie kierownicę. Męczy mnie to, czasem jest bardzo uciążliwe.
Wielokrotnie rozmawiałam z nim o tym wszystkim, mówiłam żeby się nie bał tak o mnie, bo jeśli ma się coś stać to może się także stać jak on będzie ze mną, przekonywałam że nie ma powodów do zazdrości, że za nikim innym się nie oglądam, że tylko jego kocham. Ale znów jak tylko pojawił się jakiś kolega, który napisał na gadu gadu co tam u mnie, i ja mu odpisałam, było źle i kłótnia. Znów zaczęłam mu tłumaczyć, że ja nie mogę nie mieć znajomych, że to nic złego jak kolega zapyta mnie co tam u mnie, że przecież nie może mnie odizolować od całego świata. On najlepiej by chciał żebym ja siedziała w domu, nawet do pracy nie chodziła bo tam mam kolegów którym pewnie się podobam.
On twierdzi że nie jeden chciałby ze mną być, może to i prawda bo powodzenie zawsze miałam, ale przecież ja kocham jego i jestem z nim i chce być tylko z nim, nie daje mu powodów do zazdrości. Zerwałam bardzo dużo kontaktów ze znajomymi. Jak on tak mówi to ja na to mu odpowiadam że skoro tak to powinien być dumny z tego że ma taką dziewczynę. Mówi mi że jestem za dobra i za miła dla kolegów, że ogólnie jestem za dobra dla innych, tylko że jak jestem dobra dla kobiet to wporządku, ale jak dla mężczyzny to źle.
Nie wiem już jak mam z tym wszystkim funkcjonować, on jest dla mnie kochany, nawet kupuje mi kwiaty czasem tak bez okazji, albo drobny prezent, zabiera mnie na zakupy, do kina, czasem prosi abym sobie coś wybrała np. kolczyki. Ostatnio kupił mi czekoladki też bez okazji. Fajnie mieć takiego chłopaka. Masaże mi robi, stopy masuje, pomaga jak w domu mi się coś popsuje, pomaga mojej mamie. Naprawdę jest bardzo dobry, chce dojść do czegoś w życiu, chce zbudować dla nas dom, chce mieć ze mną dzieci. Ale ta jego zazdrość mnie przerasta. Mówi że mnie kocha nad życie, i ja mu wierzę, widzę że mu zależy, ale jak mu mówię żeby przestał być zazdrosny to mówi że się boi że mu mnie ktoś zabierze. Co mam robić? Zarzucam mu to że mi nie ufa. Ja przed nim nie mam żadnych tajemnic i chciałabym aby nam się ułożyło.
Ostatnio w weekend byliśmy na zakupach i kupiłam sobie spódnicę troszkę za kolanko, podobałam mu się w niej, ale on chce abym ja w tej spódnicy chodziła tylko z nim. Zresztą nie tylko w tej spódnicy ale w każdej innej też. Fakt że ja rzadko chodzę w spódnicy, ale jak usłyszał że ja chce założyć spódnicę i iść gdzieś sama w niej to się bardzo oburzył. No kurcze bez przesady, spódnica nawet kolano mi zakrywa, do tego jest czarna!! Oczywiście rozpętała się straszna awantura, bo ja na takie coś się nie zgodzę, żeby zabraniał mi w spódnicy chodzić jak bez niego gdzieś wychodzę. Jak nawrzeszczałam to powiedział ze dobra, żebyśmy się nie
kłócili już, że mogę już chodzić w tej spódnicy, tylko żeby nie w jakiejś mini. (ja w mini spódniczkach nie chodzę). Może to głupie, ale tak jest ciągle, ciągle o coś musze walczyć.
Przez takie głupie kłótnie czuje że się od niego oddalam. Momentami zaczynam myśleć że to
może nie jest mężczyzna dla mnie, że jak weźmiemy ślub to po jakimś czasie się to rozpadnie, a tego bym nie chciała. Kilka dni temu powiedziałam mu że między nami dzieje się źle, powiedziałam że się oddalam, on powiedział że to zauważył. Stwierdził że mu już długo nie mówiłam że go kocham. Tak było. A on mnie naciskał, pytał czy go kocham,
było milczenie. Kiedyś mu to mówiłam, teraz przestałam. Byłam z nim szczera i powiedziałam co mnie gryzie, co mnie męczy, niby zrozumiał, obiecuje że się postara nie być taki zazdrosny, a potem jest to samo.
Często rozmawiamy, ale on tłumaczy się tym że kiedyś dziewczyny go oszukiwały. I że się boi, ja to rozumiem, ale BARDZO długo mnie zna (7,5roku) w tym 1,5 roku jesteśmy razem, wie jaka jestem. Znamy się jeszcze ze szkoły gimnazjalnej. Mi tez się nie ułożyło z poprzednimi chłopakami (z pierwszym byłam 9miesięcy, z drugim 6 miesięcy). Jeden mnie oszukiwał, drugi zdradził. Ale mimo to ja swojego obecnego chłopaka nie podejrzewam o nic, bo wiem jaki jest, i jaki był jak jeszcze z nim nie byłam.
Nie wiem co mam zrobić, jak mu to wszystko wytłumaczyć, jak postąpić żeby on wkońcu zrozumiał że nie może mi zabraniać pewnych rzeczy i żeby mnie tak nie kontrolował, i nie był tak chorobliwie zazdrosny.
Bardzo proszę o radę :(
Bezradna
@Bezradna
czyli sytuacja jest taka: Ty nie robisz nic co by uzasadniało jego zazdrość, on jednak jest zazdrosny i dąży do tego, abyś ograniczała swoje kontakty ze światem zewnętrznym. Boi się, że jak odpuści kontrolę, to ktoś mu taką fajną dziewczynę zabierze. Tu akcent nie jest na co robisz, tylko na to, że on nie jest dość atrakcyjny aby wygrać w starciu z kimś, komu byś się spodobała.
Dlatego próbuje kontrolować Twoje kontakty z innymi – to jak wyglądasz, jak często wychodzisz, z kim się spotykasz itp. To nie z braku miłości jest tylko z lęku, że mu uciekniesz, a raczej ktoś Cię mu zabierze.
Dopóki nie zacznie wierzyć w to, że jest dla Ciebie atrakcyjnym partnerem, dotąd będzie się zazdrosny i kontrolujący. A ponieważ Cię kocha to okazuje to na różne miłe dla Ciebie sposoby.
On się boi, więc stara się ograniczać Twoje kontakty – Ty żeby go uspokoić, zgadzasz się na te ograniczenia. Jeśli się zgadzasz to jednocześnie on nie ma możliwości skonfrontowania swoich lęków z rzeczywistością. Dlatego lęk się utrzymuje.
Jeśli on boi się, że jak wyjdziesz w mini, to do niego nie wrócisz, a Ty nie wychodzisz w mini, to on cały czas uważa, że to jest realne zagrożenie.
Unikanie tego czego się boimy, wzmacnia lęk
Tu tłumaczenia nic nie zmienią, dopóki on nie będzie miał takich doświadczeń, które przeczą jego lękowym przewidywaniom.
Więc jedyną radą jest robić to, co Ty uważasz za właściwe i dobre. Jeśli chcesz chodzić w spódnicach to rób to. Nie bardzo tłumacząc się z tego, po prostu rób to. Nie musisz krzyczeć, ani awanturować się, nie musisz mieć jego zgody i błogosławieństwa na każdy swój ruch. Możesz mu spokojnie powiedzieć jakie jest Twoje zdanie w danej kwestii, ale nie musisz oczekiwać zrozumienia i akceptacji. W ten sposób dasz mu okazję do oswojenia się z tym, że będąc wolną w swoich decyzjach jesteś mu wierna. To się może skończyć różnie: albo on zacznie akceptować twoją odrębność albo nie będzie w stanie tego zrobić i się rozstaniecie.
Innym możliwy scenariusz to taki, że Ty chcąc go uspokajać będziesz rezygnować z kolejnych swoich spraw. On będzie chwilowo spokojniejszy, ale w dłuższym czasie będzie coraz bardziej się bał. Jeśli zrezygnujesz ze spódnic, to po 5 latach chodzenia w spodniach będzie Ci znacznie trudniej założyć spódnicę i wywoła to znacznie większą jego reakcję niż teraz. Więc obszar Twojej wolności będzie się zawężał, a jego lęk rósł. Pytanie czy chciałabyś być w takim związku.
Tak czy inaczej, czego nie zrobić w związku, nie wyeliminuje się możliwości jego rozpadu. Zawsze bycie razem wiąże się z takim ryzykiem, więc lepiej obrać strategię bycia sobą i dbania o swoje potrzeby w tej relacji.
Dziękuje za Pani opinie.
Jestem w pełni świadoma, że moje zachowanie nie polepsza całej tej sytuacji. Rozmawiałyśmy wiele razy na temat tego, w jaki sposób powinny wyglądać jej relacje z innymi ludźmi. Ostatnio bardzo często w kontekście właśnie tych prawie codziennych spotkań na kawę z koleżanką. Niestety te rozmowy prawie zawsze kończą się kłótniami. Moja partnerka twierdzi, że to tylko koleżeństwo, wcale nie taka bliska znajomość, że nie przekracza znowu granicy, że ta osoba nie przychodzi tylko do niej (co jest prawdą, gdyż ona odwiedza również innego pracownika z zespołu). Zgodziła się na moją prośbę częściowo ograniczyć z nią kontakty, ale twierdzi, że zachowuje się nie fer, że mam „paranoje” i że ograniczam jej wolność. No i u mnie pojawia się poczucie winy….oraz myśli, że może naprawdę przesadzam w tym przypadku. Już sama nie wiem, co mam o tym myśleć. Natomiast znam charakter mojej partnerki, ona w niesamowity sposób przyciąga osoby do siebie i daje im dużo ciepła, oraz otrzymuje dużo sympatii i zainteresowania w zamian. Z tego czasem jest trudno zrezygnować, a i granica czasem jest bardzo cienka…I to wszystko dzieje się w pracy (te „dziwne’ kontakty podczas poprzedniego związku miały również miejsce w pracy), w środowisku w którym ja nie jestem w stanie do końca zweryfikować jak jest naprawdę…tak samo jak nie jestem w stanie zweryfikować, czy ona naprawdę ograniczy te kontakty z tą nową koleżanką, czy tylko tak będzie mówić. I znowu pojawia się kwestia zaufania…
Najgorsze jest właśnie to, że ona mnie non stop przekonuje, że naprawdę zrozumiała, gdzie leży granica i już się tak nie zachowuje, a ja pomimo to mam nadal toksyczne myśli…i męczę ją pytaniami..
Czy sądzi Pani, że czas w tym momencie będzie pomocny? Jak będę widziała, że nic się nie dzieje,… jak z tak częstych spotkań nic „podejrzanego” nie będzie wynikało, to zaufanie powróci…
Mi jest ciężko ostatnio, jak ona wchodzi w tak bliskie relacje, ale moje podejrzenia mogą być tylko i wyłącznie produktem chorej wyobraźni, która widzi za dużo niż jest i mojego braku poczucia bezpieczeństwa w związku (brak zaufania i mój lęk nie dotyczy tylko relacji z tą koleżanką, ale i z innymi nowo poznanymi osobami również).
@Renata
Pani Renato, trudno ocenić na ile Pani niepokoje są uzasadnione, ale wygląda na to, że ma Pani sporo nieufności do samej siebie. Nie dowierza Pani swoim emocjom. W tej relacji też wycofuje się Pani ze swoich pozycji – tzn. uznaje argumenty drugiej strony, mimo, że wewnętrznie złości to Panią.
To, że jest się w związku niesie ze sobą ograniczenia wolności i nie jest niczym dziwnym, że takie ograniczenie odczuwa partnerka.
Ona używa tego argumentu i Pani w odpowiedzi czuje się winna, ale jeśli jesteście w związku to nie jesteście wolne. Nawet w potocznym języku mówi się o osobach nie będących w związkach, że są wolne. To oczywiście jest temat do omawiania – jakie macie oczekiwania wobec tego bycia razem i sprawdzania, czy “mi pasuje to co proponuje druga osoba”. Być może warto zastanowić się, czy chce Pani być w związku, który nie niesie ograniczenia wolności obu osób.
Co by się nie działo w Waszym związku, na pewno będzie dla Pani pomocne wzmocnienie własnego poczucia wartości i danie sobie prawa do bycia osobą biorącą w relacjach z innymi.
Witam,
>
> Chciałabym skorzystać z porady i konsultacji z Panią.
>
> Jest pewien problem z którym borykam się w moim związku od ostatniego
> roku. W ostatnim czasie zaczął mi mocno doskwierać i niszczy nasz
> związek i mnie. Sprawa dotyczy głównie kwestii zaufania, ale wydaje mi
> się, że prawdziwe podstawy są głębsze.
>
> Może opisze po krótce czego sprawa dotyczy. Jestem w związku z kobietą
> od ponad 4 lat. Rok temu zostało w dość mocny sposób naruszone zaufanie
> w naszym związku. Moja partnerka dopuściła się w pewnym stopniu zdrady
> emocjonalnej, weszła w intymny, emocjonalny kontakt z inną kobietą w
> pracy. To mocno naruszyło moje zaufanie względem niej, szczególnie iż
> sprawa była przez jakiś czas przez nią ukrywana, aż sama się o niej nie
> dowiedziałam. Cały koszmar ciągnął się prawie rok, gdyż moja partnerka
> pracowała z tą osobą w jednym zespole zatem spędzały całe dnie
> wspólnie. Pomimo jej zapewnień o zakończeniu aż tak bliskiego kontaktu,
> mi nadal trudno było uwierzyć i zaufać ponownie. Szczególnie iż, w jej
> poprzednim związku również zdarzały się jej takie sytuacje.
> Moja partnerka jest osobą bardzo ciepłą, często wchodzi w mocno bliskie
> relacje z innymi osobami i w przeszłości zdarzało się, iż przekraczała
> granice, których nie powinno się przekroczyć.
> Mój problem polega ma tym, iż po tym wydarzeniu narodziły się w mojej
> głowie toksyczne myśli. Nie potrafię ponownie zaufać. Stale mam
> “paranoje”, że partnerka ponownie wchodzi w taki kontakt z inną kobietą
> z pracy. Szczególnie w ostatnim czasie, jak do mojej partnerki zaczęła
> przychodzić inna kobieta (koleżanka) na kawę każdego dnia. W trakcie ich
> częstych spotkań czuje niepewność, lęk że powtórzy się to ponownie, i
> zazdrość, moja głowa produkuje toksyczne scenariusze. Stale zadaje sobie
> pytania, czy to ze mną jest coś nie tak, czy naprawdę coś się znowu
> dzieje. Są kontrola, wypytywania, pretensje i kłótnie……Bardzo mnie
> to wyczerpuje psychicznie.
> Chciałabym wyrzucić te myśli z głowy. Zaufać ponownie, nie kontrolować
> tak. Jestem świadoma, że wielokrotnie przesadzam. Staram sobie
> racjonalizować sytuacje, zajmować się czymś innym jak nachodzą mnie te
> myśli. Ale niestety to jest chwilowe rozwiązanie, te myśli powracają
> każdego dnia, stały się już nie do zniesienia. Rozmawiałam o tym z moją
> partnerką wielokrotnie, więc ona wszystko wie. Stale mnie zapewnia, że
> zrozumiała swój błąd i nigdy więcej go nie powtórzy. Mówi, że czas
> pomoże zaufać ponownie.
>
> Natomiast mi to nie mija, każdego dnia analizuje sytuacje, pytam się o
> jej kontakty z innymi kobietami. To niszczy nas obie.
>
>
> Prośba o pomoc, co mogłabym zrobić, co robić w takich momentach jak
> łapią mnie takie myśli? Jak to sobie wszystko przetłumaczyć, żeby te
> myśli zniknęły, a przynajmniej nie pojawiały się tak często (każdego
> dnia).
> Zdaje sobie sprawę, że to już jest chora sytuacja i toksyczny związek.
> Mam też teorie, iż moje obecne zachowanie może mieć związek z niskim
> poczuciem własnej wartości (wiele źródeł wskazuje taką przyczynę
> zazdrości i zaborczości), ale ja nie miałam tych myśli przed tym
> przykrym doświadczeniem.
>
> Z góry dziękuje za poświęcony czas i za pomoc.
>
> Renata
@ Renata
Pani Renato, tak jak już wcześniej mówiłam w poprzednich rozmowach nt. zazdrości. Emocje przede wszystkim są sygnałem, a nie problemem do likwidacji. W przypadku zazdrości, w pierwszej kolejności trzeba sobie zadać pytanie czy jest w danej sytuacji jakiś realny sygnał zagrożenia dla związku. Nie byłoby dobrze przeżywać spokoju i zadowolenia w sytuacji, w której istnieje zagrożenie dla związku.
Pani od siebie oczekuje takiego zaufania jak przed tą sytuacją. Ale wtedy nie miała Pani tego doświadczenia. To co się stało pokazało Pani, że zdrada jest realną możliwością. Ma Pani przynajmniej trzy powody do tego aby nie czuć się spokojnie i pewnie – wie Pani o partnerce, że ona przekracza granice których nie powinna przekraczać, weszła w bliską relację, która dla Pani jest zdradą i obecnie często spotyka się z inną osobą. Myślę, że brak zaufania jest tej sytuacji zrozumiały.
To co Pani robi pod wpływem emocji niczego nowego i konstruktywnego w tej sytuacji nie wnosi. Nie rozwiązuje problemu związanego z przekraczaniem granic, zdradą i wchodzeniem w zbyt bliską zażyłość.
Myślę, że jest to moment do przyjrzenia się sobie w tym związku i zapytania siebie jakie zasady powinny w nim obowiązywać, żeby Pani poczuła się bezpiecznie. Co takiego miałaby partnerka zmienić w swoim zachowaniu aby Pani mogła jej na nowo zaufać. Sama deklaracja, że “już nigdy więcej tego nie zrobię” nie wystarczy – to są słowa. Jeśli ona podejmie takie postanowienie, a nie zrobi nic w kwestii sposobu w jaki nawiązuje relacje z innymi, to zanim się obejrzy znów przekroczy granice.
Nie dziwię się, że Pani nie ufa takim zapewnieniom, tym bardziej, że jest aktualnie ktoś, kto wg. Pani jest za blisko.
Więc warto by się konkretniej określić, czego Pani teraz potrzebuje i oczekuje od Niej. Warto o tym porozmawiać i podjąć w sobie decyzję na co jest Pani w gotowa zgodzić się w tej relacji a na co nie. Poczucie wartości warto budować, bo zawsze się przyda, bez względu na to jak potoczą się losy tej relacji
witam
Mój problem dotyczy, sprawdzania męża i jego smsów. Kiedyś odczytałam jego smsy od koleżanki z pracy i wydawały mi sie niepokojące chodź tak naprawdę w męża zachowaniu nie ma nic co by mogło wzbudzać moje podejrzenia. Rozmawiałam z nim na temat zaciskania sie więzi mniędzy nimi co mogłoby skutkować zdradą, ale on stanowczo temu zaprzeczył, stwierdził ze lubią się tylko jak kolega i koleżanka z pracy i duzo sobie pomagaja. Powiedział ze nie ma zamiaru mnie zdradzić. Martwią mnie tylko jego drobne kłamstwa, bo jesli pytam czy z nia rozmawiał na pewny temat mowi mi że nie, a z smsów wynika co innego. Często tez sie kontaktują nawet gdy nie ma któregoś w pracy chodźby jeden dzien. Nie wiem czy to tylko moje wyobrażenia?? bo ciągle snujemy wspólne plany na powiększenie rodziny, jest między nami naprawdę dobrze, boję się że popsuje nasze relacje jesli będę zaborcza, ale nie potrafię tego powstrzymać, co mam robić??
Witam,wczoraj mąż mi się przyznał,że się masturbuje.Ok-rozumiem napięcie itp,ale…
Jesteśmy 8lat ze sobą i byliśmy-jesteśmy dla siebie jedynymi partnerami seksualnymi.
Czy jest taka możliwość,zebym mogła mu pomóc w tym,żeby nie musiał się sam zadowalać?Bo podobno jest zadowolony z sexu(?????).Tak naprawdę chociaż bardzo go kocham po wczorajszej deklaracji mam wstręt do niego…Nie che,żeby mnie nawet z własną ręką zdradzał……
Aha-od początku miał problem z przedwczesnym wytryskiem-więc to ja mogłabym się wspomagać-ale uważam,ze byloby to nie w porządku wobec niego,więc dlaczego dla niego to normalne i chce dalej się masturbować mimo tego,że zaproponowałam sama mu robić różne rzeczy-spełniać jego fantazje itd….
jestem strasznie smutna z faktu wyprowadzenia mnie z błędu,że mój mąż na tyle mnie kocha,że nie zdradzi mnie….. ;(
Ja się cieszę,że się przyznał tylko przede wszystkim-czy jest możliwość,zebym “brała udział” w tym-tzn częściej się kochać,robić mu tak zwanego loda….itd
Bo ja naprawdę rozumiem(chociaż mnie to boli),że faceci mają taką potrzebę,ale można chyba nad tym zapanować lub zastąpić częsciowo masturbacje sexem?
Ja chce po prostu,żeby było bez zgrzytów-żebym wiedziała-czy też-czuła,że to nie przeze mnie…
Ciekawa jestem czy jakby mężczyżni twierdzący że to muszą robić i to nie z winy partnerki,bo one są wspaniałe czy gdyby sie postawili na miejscu kobiet,którym to przeszkadza…….
Ja się zle czuję w tej sytuacji,szczególnie dlatego,że pomimo,że jesteśmy ze sobą 8lat to codzień się kochamy-nawet więcej niż 1raz….Jak jestem niedysponowana to radzimy sobie innymi sposobami…..A martwię się szczególnie,ponieważ nie wiem jak to będzie za powiedzmy 10lat(teraz ja mam 23l a mąż 28l)-mam się spodziewać,że jak będziemy się rzadziej kochać to nie tylko się będzie masturbował,ale jeszcze znajdzie inna?
Bo panowie jakby porównywali-albo ochanka albo własna ręka…
Nie mówię,że nie ma kobiet,które się masturbują,ale jak się w takiej sytuacji czuje partner?
Ciekawa jestem jak by zareagowali jakby to kobieta się zadowalała sama?Jak na taką sytuację ich EGO zareagowałoby?
Nie mówię,ze nie byłaby zadowolona z sexu ze soim mężczyzną tylko chciałaby pofantazjować o innych Meżczyznach……przy okazji osiągnęłaby orgazm!
Czy wówczas również mówiliby,że lepiej jak się sama pieści niż chodzi do innego?Byliby tak samo wyrozumiali dla niej-żadnej zazdrości?
Mój mąż twierdzi,że przede wszystkim robi to po to,żeby móc póżniej mnie zadowolić-bo tak jak wcześniej wspominałam często wcześniej kończy…
Ale dla mnie to nie jest problem,bo mi jest z nim dobrze i nie chce,żeby nawet pod pretekstem “dla mnie” sie onanizował!Poza tym chyba onanizm prowadzi do przedwczesnego wytrysku…??
Zresztą lubię szybkie numerki…. ;)
Jestem zdziwiona tym,że moj facet zachowuje sie jak zwierz(-bo niestety uważam,ze człowiek po to jest rozumny,żeby móc nad swoim zachowaniem zapanować a to co jest poza jedzeniem,oddychaniem i wydalaniem każdy-nawet mężczyna;) jest w stanie zapanować),bo twierdzi,że jestem laska,i że rewelacyjnie wyglądam po 2ciążach i jest dumny,że ma taką żonę-
i faktycznie dobrze wyglądam-żadnych rozstępów i nadwagi,a brzuch tak samo płaski jak przed ciążami….więc o co chodzi?
Czy tak bardzo się rożnimy?tzn kobiety od mężczyzn??
Nawet chciałam sprawdzić co w masturbacji jest takiego,że mężczyżni ponoć muszą i niestety dla wg mnie nic rewelacyjnego-wolę sex z mężem od swojej ręki,bo nie ma to jak wspólne,wzajemne pieszczoty….Więc nie lepiej się kochać z partnerką niż pokryjomu się dotykać????
Rany panowie-co się z Wami dzieje?
Mam pytanie odnoszące się do tego fragmentu “podwyższeniu poczucia wartości lub zmiany przekonań.”
W jaki sposób to zrobić? albo jakbym mógł w tym pomóc mojej dziewczynie.
Ponieważ 3 pkt. idealnie odzwierciedla jej nastawienie.
Pozdrawiam,
Solo
dziękuje bardzo za odpowiedz. na prawde bardzo mi pomogla i odrobinę rozjaśniła co nie co w głowie. dziękuję i pozdrawiam
witam,
jestem z chłopakiem ponad rok. dobrze sie dogadujemy, planujemy wspólna przyszłość. problemem jest to, ze on czesto ma watpliwosci co do mojej prawdomownosci. mimo, ze przysiegam, ze mowie prawde. wtedy mowi ok, ale pamietaj, ze jak mnie oklamalas to odbije sie na twoim sumieniu. dodam jeszcze ze nigdy nie dalam mu powodu do podejrzen. potrafi zrobic awanture o to ze wyslalam smsa pozniej niz mowie bo tak jest napisane w godzinie odebrania. kurcze moje slowo przeciw komputerowi. wygrywa komputer bo nie jestem wstanie udowodnic ze to ja mowie prawde. gdy gdzies wychodze musze mu zawsze pisac ze dotarlam tu i tu jestem tu i tu z tym i tym. gdy wychodze nawet z samymi kolezankami albo siedze z nimi nawet w domu (nie mieszkamy jeszcze razem) to wymaga abym wciaz do niego pisala. jest to na prawde dla mnie uciazliwe bo ze znajomymi na babskich pogaduchach widze sie raz na rok i w sumie to nic z nich nie mam bo albo musze wciaz prosic aby powtorzyly co mowily bo odpisywalam albo mysle o tym jaka bedzie awantura bo nie odpisalam odrazu. probowalam tlumaczyc ze go nie oklamuje i ze to mnie obraza gdy mi nie wierzy. ze nie ma powodu do zazdrosci bo nawet na zadnego faceta nie spojrze. ale jemu sie wydaje za na kogos patrze albo spojrze bo np ma dzwina fryzure a on juz dziwne komentarze. probowalam tlumaczyc ze potrzebuje troche wolnosci w zwiazku i ze jesli wie ze jestem z dziewczynami to zeby mi dal z nimi porozmawiac i ze nie ma powodu do zadnych obaw co do mojej szczerosci. to słysze pretensjonalne “dobra! rob co chcesz i chodz gdzie chcessz. nie musisz mi nic juz mowic. a co mysle tez bede dusil w sobie tak jak chcesz. nie odzywam sie juz. i w ogole nie pisz juz najlepiej!” nie chodzi mi o to aby cos w sobie dusil bo i tak mu to nigdy nie wychodzi. chce aby on wiedzial ze nie musi sie o nic martwic nawet gdybym wyladowala na bezludnej wyspie z zstka facetów. co robic???