Samookaleczanie się jest zamienianiem bólu psychicznego na fizyczny.

Kiedy człowiek nie radzi sobie z emocjami, kiedy ból i cierpienie psychiczne, kieruje przeciwko sobie, wówczas, kaleczenie się przynosi ulgę.

Jest to rodzaj uzależnienia i jak to, w tego rodzaju problemach bywa, samo nie przechodzi. Problem narasta w czasie, ponieważ człowiek doświadczając emocji, z którymi sobie nie radzi, szuka natychmiastowej ulgi.

Możliwość szybkiego rozładowania napięcia jest tak kusząca, że przysłania dalsze konsekwencje.

A są one takie, że człowiek coraz gorzej radzi sobie ze sobą samym i z emocjami. Dodatkowo zaczyna mieć tajemnicę, co sprawia, że zostaje ze swoim problemem sam.

02/07/2009 @ 19:04 Justyna

Witam.

Mam 15 lat. I od m.in. 4 lat się samo okaleczam. Nie potrafię przestać, bo to jest zbyt trudne. Nie radze sobie, a inni również nie potrafią mi pomóc, choć wiele razy próbowali …
Myślałam żeby pójść do psychologa, ale wiem że nie dam rady mówić o tym wszystkim w 4 oczy. Łatwiej jest mi przez neta. Nie wiem co mam dalej robić. Dzisiaj również chciałam ‘po nią’ sięgnąć, ale się opanowałam, chociaż nie wiem co będzie dalej, bo jeszcze cała noc przede mną.
Wszyscy już zrezygnowali z pomocy dla mnie. Powiedzieli że jeśli ja sama się nie zdecyduję, czy chcę z tego wyjść czy nie to oni mi nie pomogą. I chyba mają rację. Tylko jak ja mam chcieć, skoro nie potrafię.?

 

02/07/2009 @ 21:53 kalinowska

Justyno, jeśli bardzo Ci zależy na tym, aby sobie z tym poradzić to najlepszym wyjściem jest jednak zgłoszenie się do psychologa pracującego w gabinecie. Samej będzie Ci bardzo trudno coś z tym zrobić, bliscy są za blisko aby sensownie pomóc. Ale z pomocą terapeuty jest to do zmiany na pewno.
Jeśli chodzi o rozmawianie przez internet to najprawdopodobniej nie da to trwałych efektów. Nie wiem czy jest sens, na własnej skórze testować czy to zadziała czy nie.
Ja pracuję zarówno w gabinecie jak i przez internet, dzięki temu mam porównanie i wiem kiedy każda z tych metod ma szanse powodzenia. Są takie problemy, które lepiej leczyć w kontakcie bezpośrednim, w szczególności uzależnienia chemiczne i „uzależnienia” od różnego rodzaju zachowań, w tym też samookaleczenie.
Piszesz:

„Myślałam żeby pójść do psychologa, ale wiem że nie dam rady mówić o tym wszystkim w 4 oczy. Łatwiej jest mi przez neta.

Pewnie, że łatwiej byłoby Ci to opowiadać przez neta – rozumiem to, tylko, że z tego opowiadania nie koniecznie będzie jakiś efekt. Z drugiej strony, nie ma takiej konieczności aby zaraz wszystko, do podszewki opowiadać psychologowi. To też jest normalne, że jak ktoś przychodzi do psychologa, to wcale mu tak wszystkiego dokładnie na „dzień dobry” nie opowie.
Normalne, że najpierw ludzie zaczynają tak delikatnie przedstawiać swoje problemy, zaczynają od tego co najłatwiej powiedzieć, sprawdzają, z kim mają do czynienia. Jak się rozmawia, czego można się spodziewać po takim spotkaniu.
Dopiero jak się człowiek poczuje bezpieczniej to zaczyna coś głębiej opowiadać o tym co się z nim dzieje. I tez nie na jednym spotkaniu, tylko stopniowo, w swoim tempie. To jest w porządku, żaden przytomny psycholog nie będzie oczekiwał, że opowiesz wszystko.
Zresztą na potrzeby zmiany, nie koniecznie trzeba tak szczegółowo wnikać w to jak się tniesz i inne szczegóły. Samo cięcie jest sposobem na unikanie emocji, na zagłuszanie ich, odcinanie się od przeżywania siebie i świata. To jest istotne – to co przeżywasz, jak przeżywasz. Ważne byłoby znalezienie sposobu, na to abyś mogła sobie radzić z tymi emocjami w inny, bezpieczniejszy dla siebie sposób. No i żebyś siebie bardziej polubiła.
Wiesz, pomysł, żeby iść do psychologa jest naprawdę dobry. Skoro, to przyszło Co do głowy, to idź i sprawdź co będziesz w stanie mu/jej opowiedzieć. Sama mówisz, że nie wiesz, czy dasz radę mówić „ o tym wszystkim” – więc idź i sprawdź. Tym bardziej, że z tego co piszesz, to rodzina pewnie Ci pomoże w tym przedsięwzięciu. Taka decyzja, że chcę iść do psychoterapeuty, jest zazwyczaj dla rodziców, dość jednoznacznym sygnałem, a rozumiem, ze na to właśnie czekają Twoi bliscy.
Trzymam kciuki za wizytę – nie kombinuj z netem – w tej sytuacji to strata czasu.

03/07/2009 @ 10:32 Justyna

Ale kiedy na prawdę ja się boję, obawiam się rozmowy. Nie umiem z nikim rozmawiać patrząc mu prosto w twarz… Dla mnie jest to coś niemożliwego…

Dziękuję za odpowiedź.

 

03/07/2009 @ 12:32 kalinowska

Jasne, że się obawiasz, bo to nieznana dla Ciebie sytuacja, to normalne. Z psychologiem nie musisz rozmawiać patrząc mu prosto w twarz, możesz patrzeć w bok
Idź i sprawdź czy potrafisz, możesz też wziąć ze sobą bliską osobę, aby Ci towarzyszyła – często tak ludzie robią.
A poza tym psycholodzy zazwyczaj są naprawdę dość przyjaźnie nastawieni i wyćwiczeni w rozumieniu najbardziej zdumiewających problemów, więc nie sądzę aby spotkała Cię jakaś przykrość.
Bój się i idź – będzie dobrze

03/07/2009 @ 14:16 Justyna

` Dziękuję

Myślę że w przyszłym tygodniu albo troszkę później wybiorę się

Pozdrawiam sedecznie

03/07/2009 @ 14:43 kalinowska

Jak to zostawisz na później, to się nie wybierzesz. Im bardziej odciągniesz to w czasie tym dłużej będzie trwał Twój problem. Twój wybór jak długo chcesz cierpieć z tego powodu.
No i też zanim pójdziesz do tego psychologa będziesz musiała o tej swojej decyzji powiedzieć rodzicom, oni powinni wyrazić zgodę na tego typu rozmowy.

03/07/2009 @ 19:52 Justyna

` A to rodzice muszą o tym wiedzieć.?

03/07/2009 @ 20:26 kalinowska

Przecież rodzice wiedzą o Twoim problemie – więc w czym problem?

03/07/2009 @ 21:01 Justyna

` ja nie powiedziałam, że wiedzą.

03/07/2009 @ 22:16 kalinowska

Fakt, nie powiedziałaś, tego.
Tak zrozumiałam słowa:

Wszyscy już zrezygnowali z pomocy dla mnie. Powiedzieli że jeśli ja sama się nie zdecyduję, czy chcę z tego wyjść czy nie to oni mi nie pomogą.

Teraz już wiem, że Twoja rodzina nie zalicza się do “wszystkich”

Jeśli chodzi o zgodę rodziców na spotkania z psychologiem, to musiałabyś sprawdzić w rejonowej poradni psychologiczno-pedagogicznej, jak oni rozwiązują tego typu sprawy.

W moim Ośrodku nie byłoby możliwości, aby nieletnia osoba przyszła bez rodzica czy opiekuna.

04/07/2009 @ 09:51 Justyna

ale w takim razie, np. może być ktoś z rodziny, ale nie rodzic.?

04/07/2009 @ 19:00 kalinowska

niech ten Ktoś dowie się szczegółów w poradni psychologiczno-pedagogicznej, tak będzie prościej i łatwiej jeśli najpierw w twojej sprawie porozmawia ktoś dorosły.
Pozdrawiam

04/07/2009 @ 19:32 Justyna

ok.
Dziękuję bardzo.