Ostatnio, pisałam o tym jak polubić siebie. W odpowiedzi na ten artykuł dostałam dość emocjonalny list od jednego z czytelników:
…nawet jeśli uda wam się zwiększyć we mnie pewność siebie, to dla ludzi dalej będę tym na kogo wyglądam, a nie kim się czuję, a ja chciałbym by to MNIE postrzegano inaczej, i dano mi k*** spokój, a nie bym ja siebie postrzegał inaczej, bo to mi nie jest do niczego potrzebne, a na to już nie macie wpływu – przyznajcie, że tak jest, zróbcie w artykule “Jak się polubić?” gwiazdkę, że są przypadki którym NIE pomożemy, bo jak się k*** urodziłeś taki jaki się urodziłeś, to tak będziesz postrzegany, i już, tylko nikt tego nie napisze, bo procent samobójstw od razu by wzrósł, heh…
Pomyślałam że warto odpowiedzieć na te wątpliwości. Jest to sposób myślenia powszechny ale prowadzi donikąd. Z takim myśleniem można się jedynie stresować i trudno coś zrobić, żeby było lepiej. Jeśli więc chcesz zwiększyć swoją siłę i odporność psychiczną, warto abyś zrozumiał po co właściwie masz polubić siebie
Tak jak napisał mój czytelnik – nie jesteśmy w stanie dokonywać zmian w umysłach innych ludzi.
Nawiasem mówiąc, dotyczy to też psychologów, którzy nie są w stanie zmienić nikomu pewności siebie, bez jego aktywnego udziału. Innymi słowy to nie psycholog zmienia w twoje poczucie pewności siebie, tylko Ty samo je możesz zmienić z pomocą psychologa. Ale to tak na marginesie, wróćmy jednak do czego może być Ci potrzebne dobre myślenie o sobie.
Jeśli ktoś rzeczywiście myśli o Tobie źle to na ogół niewiele możesz z tym zrobić. Jednak to, że ktoś myśli o Tobie źle wcale nie musi psuć Ci humoru, w ogóle nie musi Ciebie to obchodzić.
To czy się przejmiesz czyimś zdaniem zależy wyłącznie od Ciebie.
Tak wiem, być może wcale nie czujesz, że masz nad tym kontrolę ale bez względu na to, co myślisz czy co czujesz, możesz decydować o tym, czym się przejmiesz i na czym się skupisz.
Tak więc aby mieć spokój, wcale nic nie musisz robić z tym, jak inni postrzegają Ciebie. Twój spokój nie musi zależeć od tego, co myślą inni.
Mogą być dwie przyczyny Twojego obecnego niepokoju:
- po pierwsze ktoś, coś robi wobec Ciebie, np, agresywnie Cię krytykuje.
- po drugie Ty domyślasz się że ktoś źle myśli o Tobie, choć w zasadzie nie robi nic takiego szczególnego.
Jeśli ktoś Cię obraża, mówiąc np. “Urodziłeś się zerem i zerem pozostaniesz” to jest oczywiste, że wzbudzi to w Tobie złość. Tak, ma być, bo złość służy do obrony siebie. Jednak Twoja obrona nie ma polegać na tym, żeby zmienić zdanie tego człowieka na Twój temat. Dyskutowanie z kimś o tym czy jesteś zerem czy nie, nie ma najmniejszego sensu.
Jeśli ktoś tak o Tobie myśli, to ma prawo myśleć, ale nie ma prawa Ci tego mówić w obraźliwy sposób. A takie ogólne całościowe, negatywne zdanie jest obraźliwe.
Myśleć może sobie co chce, ale kiedy te myśli kieruje do Ciebie, masz prawo się bronić.
W takiej sytuacji nie musisz zmieniać czyjegoś myślenia a jedynie tak reagować aby się skutecznie obronić przed tego rodzaju atakiem
I tu jesteśmy w miejscu, w którym bardzo, ale to bardzo przydaje się lubienie siebie. Bo twoja obrona jest tym skuteczniejsza im lepiej myślisz o sobie.
Jeśli sam w środku w sobie myślisz o sobie “jestem zerem” to gdy to usłyszysz takie zdanie od kogoś z zewnątrz, wtedy ta krytyka połączy się z Twoją własną i sprawi, że będzie Ci trudno protestować.
Trudno będzie powiedzieć komuś, “nie masz prawa mnie tak obrażać”, jeśli sam siebie tak obrażasz.
Będzie Ci też trudno, oddzielić swoją osobę od opinii innych.
Jeśli jesteś przekonany o swojej wartości i ktoś Ci mówi “jesteś zerem” to taki człowiek nie odnajduje się w tej opinii. Wiesz, że to nieprawda.
Jeśli wiesz, że jesteś człowiekiem a ktoś mówi Ci że jesteś kurą to raczej myślisz, że jemu się coś pomieszało i że z nim jest coś nie tak. Nie przejmiesz się taką opinią. Nie identyfikujesz się z czyimś zdaniem.
Jednak jeśli myślisz, że jesteś kurą, która udaje człowieka, jeśli myślisz, że to z Tobą jest coś nie w porządku, to nawet najbardziej absurdalne zdanie będzie Cię niepokoić. Będziesz identyfikować się z opinią drugiej osoby, nawet jeśli ta opinia jest bez sensu.
A zatem dobre myślenie o sobie jest Ci jednak bardzo potrzebne. Od tego na ile jesteś w stanie lubić siebie zależy
dla ludzi dalej będę tym na kogo wyglądam, a nie kim się czuję
Tu rodzi się pytanie, skąd wiesz, na kogo wyglądasz.
To, jak Cię widzą inni (na kogo wyglądasz) zależy w równej części od Ciebie tego, co Ty robisz, jak i od tego kto na Ciebie patrzy i tego co on ma w sobie.
W części masz wpływ na to jak inni Cię postrzegają.
Jeśli jesteś pewny siebie, to idziesz z podniesioną głową, sprężystym krokiem, rozmawiając patrzysz ludziom w oczy, głos masz mocny. Oddychasz swobodnie i głęboko, a ciało jest rozluźnione. Ludzie nieświadomie odbierają takie sygnały i wiedzą że czujesz się pewnie. Uznają Cię więc za kogoś pewnego siebie.
Zupełnie inaczej będą Cię odbierać jeśli będziesz napięty, zdenerwowany, niespokojny. Wtedy twoje ciała będzie sztywne, ruchy nieharmonijne, w rozmowie wzrok będzie uciekał. Nawet jak będziesz agresywny to ludzie będą widzieć Twój niepokój i uznają Cię za niepewnego siebie
To co czujesz wewnątrz siebie, wpływa na to jak wyglądasz, a to jak wyglądasz wpływa na to, jak Cię ludzie postrzegają. Ma tu znaczenie nie tylko ubiór i dodatki ale też wszystkie sygnały niewerbalne jakie nieświadomie wysyłasz. Twój stosunek do siebie samego też będzie nieświadomie odbierany przez innych i będzie kreował Twój wizerunek.
Jednak sam wizerunek. To, jak się prezentujesz to dopiero pół sukcesu. Drugie pół to subiektywne oceny innych innych ludzi. Różni ludzie mogą odbierać bardzo różnie to co widzą.
Jeśli będziesz okazywał pewność siebie, to jednym to będzie się podobać a innym nie. Niepewność i zagubienie u jednych wyzwoli zachowania agresywne w innych opiekuńcze.
To czy ktoś zareaguje tak, czy inaczej już nie zależy od Ciebie, tylko od tego, co ta osoba ma w sobie. Od jej doświadczeń życiowych, aktualnej sytuacji emocjonalnej, osobowości, potrzeb itp…
Jak widać na reakcje innych wobec Twojej osoby, wpływa bardzo dużo różnych rzeczy niezależnych od Ciebie. Jeśli ktoś jest w danym momencie wściekły, a na dodatek nie radzi sobie ze swoimi emocjami i ma osobowość dominującą, to będzie Cię obrażał nawet jeśli nic takiego nie robisz. Z drugiej strony osoba lękowa, empatyczna, wczuwająca się w sytuację innych zniesie Twoje nawet najgorsze zachowanie i nic nie powie.
W tym samym momencie ktoś Cię krytykować, inny współczuć, jeszcze ktoś pogardzać, jeszcze inny przejdzie obojętnie. Ile ludzi tyle reakcji.
Ludzie niezmiernie rzadko zgadzają się ze sobą. Nigdy, w żadnej sprawie nie mówią jednym głosem. Dlaczego by mieli dla Ciebie robić wyjątek?
Kiedy myślisz, że wszyscy ludzie mają takie samo zdanie na Twój temat, jeśli uważasz, że wszyscy równo się Ciebie czepiają, to ulegasz złudzeniu, bo to jest nie możliwe. “Wszyscy ludzie” to wielka grupa ludzi różniących się na tysiące sposobów – osobowości, emocje, cele, potrzeby, wartości, doświadczenia, problemy, płeć, przekonania, temperament, inteligencja, sprawność fizyczna… to tylko mały procent różnic, a każda z nich wpływ na to jak dana osoba Cię widzi i ocenia otaczającą rzeczywistość. W tym też i Ciebie.
Ta różnorodność sprawia, że nigdy ludzie nie mają tego samego zadania i nie mówią jednym głosem. Nawet zgadzając się ze sobą, zwracają uwagę na różne aspekty danej sprawy. Wystarczy poczytać dyskusje na forach internetowych albo na jakimś zebraniu.
Jeśli ktoś Cię krytykuje, to jest to jakaś konkretna osoba, w konkretnej sytuacji, a nie “wszyscy ludzie” “zawsze”
Zatem, jeśli masz głębokie przekonanie, że wszyscy ludzie myślą, to samo o Tobie, to ulegasz iluzji. To nie jest możliwe. Taka zgodność nie występuje w przyrodzie.
Czym jest w takim razie to odczucie, że inni myślą o Tobie źle?
W psychologii nazywa się to “projekcją”. Tak jak film, którego projekcję oglądasz na ekranie. Na ekranie nie ma żadnego obrazu, obraz jest w urządzeniu, które go wyświetla.
Podobnie jest z ta krytyką, której się spodziewasz, w głowach innych ludzi. To są Twoje własne myśli, własne krytyki, które wyświetlasz jak film w głowy innych ludzi.
Nie wiesz co myśli drugi człowiek, nie wiesz jak Cię postrzega i za kogo Cię ma. Nigdy, w żaden sposób się tego nie dowiesz. Nawet jeśli ten ktoś powie Ci, co o Tobie myśli, to poznasz tylko jego słowa a nie prawdziwe myśli. Można mówić coś, co nie jest prawdą. Np. często w rodzinach ludzie mówią sobie różne rzeczy, których tak naprawdę nie myślą.
Jeśli się domyślasz myśli innych ludzi, jeśli “odczytujesz pomiędzy wierszami” albo inni “dają Ci coś do zrozumienia” masz do czynienia przede wszystkim ze swoimi własnymi myślami na swój temat. Gdybyś sam nie myślał, że jesteś nie w porządku to nie spodziewałbyś się, takich myśli w głowach innych ludzi.
Jeśli masz w swojej głowie wiele złych myśli na swój temat, to też spodziewasz się tego, że inni też tak myślą. Jeśli myślisz o sobie “jestem zerem” to spodziewasz się też, że inni tak Cię postrzegają. Nawet więcej. im silniejsze jest Twoje własne przekonanie na swój temat tym większą masz pewność, że inni też tak myślą. Nawet jeśli nie ma żadnych przesłanek ku temu aby tak mieli myśleć.
Znam wiele takich zawiązków, w których zazdrość o partnera bierze się wyłącznie z negatywnego myślenia o sobie. Osoba, która wierzy, że jest bezwartościowa, nie może uwierzyć w miłość partnera. Pomimo licznych dowodów przywiązania partnera spodziewa się, że ten, porównuje ją z innymi i w końcu porzuci. To przewidywanie jest oparte wyłącznie na projekcji jej własnych przekonań na głowę partnera. Takie osoby potrafią powiedzieć “tak, wiem jest ze mną, ale to tylko z litości, w końcu znajdzie kogoś lepszego ode mnie”
Jeśli nie lubisz siebie, to raczej nie będziesz się spodziewać że inni Cię polubią. Jeśli się siebie czepiasz, to spodziewasz się, że inni będą czepiać się Ciebie. Jeśli się krytykujesz, to będziesz spodziewać się krytyki i znajdziesz ją w słowach, które krytyką nie są.
Tak więc jeśli w swojej głowie znajdujesz myśli typu “wszyscy ludzie są przeciwko mnie”, “inni myślą, że jestem beznadziejny” to masz do czynienia ze swoimi własnymi myślami na swój temat. Jeśli masz silne przekonanie, że inni mają w swoich głowach taką samą myśl o Tobie, to jest to jedynie odbicie tego co sam o sobie myślisz.
Warto siebie polubić – jeśli nie wiesz jak to odpowiedź znajdziesz w artykule Jak się polubić.
Masz stuprocentową racje odnośnie szanowania siebie nie patrząc, nie zwracając uwagi tak bardzo na to co może inny człowiek powiedzieć o nas. Jeśli ktoś mówi, że jesteś 0 itp powinieneś pokazać światu, że nim nie jesteś a nie siedzieć i narzekać na siebie. Ludzie często się poddają, za często dlatego tylko nieliczni osiągają sukcesy.
Bardzo dobry wpis, mysle ze każdy powinien lubić siebie i swoje ciało :)
Bardzo dobry wpis, uwielbiam wracać na tego bloga i czytać nowe wpisy.
Często ludzie mają problem z tym aby zaakceptować siebie niestety. No ale warto walczyć aby to zrobić.
To wszystko co Szanowna Pani pisze jest logiczne, proste, powszechne i prawdziwe- brawo, ale wydaje mi się, że nijak ma się do tego emocjonalnego wpisu…
Głównie to zdanie jest ważne “…nawet jeśli uda wam się zwiększyć we mnie pewność siebie, to dla ludzi dalej będę tym na kogo wyglądam, a nie kim się czuję, a ja chciałbym by to MNIE postrzegano inaczej, i dano mi k*** spokój, a nie bym ja siebie postrzegał inaczej…”
A co jeżeli pisze to osoba transseksualna???
Jeśli to pisze osoba transseksualna to rzeczywiście wygląda na kogoś innego, niż ten kim się czuje. I to jest fakt a nie jej/jego projekcja na temat myśli innych. Jest to zdecydowanie nietypowa sytuacja. To może być źródłem cierpienia tej osoby ale złoszczenie się na to, że ludzie nie widzą czegoś, czego nie widać, do niczego nie prowadzi. Oczekiwanie że inni pominą fakty, które widzą (wygląd ciała, tembr głosu itp) i odniosą się do czegoś czego nie są w stanie ani poczuć ani zobaczyć (wewnętrzne poczucie drugiego człowieka) jest nierealne i jest źródłem frustracji.
Problem nie tkwi w tych ludziach a w niezgodzie tej osoby na to, że owi ludzie postrzegają to co postrzegają.
Będąc kobietą w ciele mężczyzny można wybrać że się będzie siebie nadal postrzegać jako kobietę ale trudno wymagać aby to robili inni. Trzeba zaakceptować nie tylko swoje prawo do czucia się tak, jak się tego chce ale też prawo ludzi do kierowania się wyglądem człowieka
Oczywiście ma Pani rację, złość niczego nie załatwi, każdy ma wybór i prawo do swego.
Wiadomo jednak jak społeczeństwo traktuje osoby LGBT
No ale to już odbiega od tematu Pani artykułu :)
Miała Pani w swojej praktyce styczność z osobami transseksualnymi, czy może z transwestytami?
Dziękuję bardzo za te cenne wskazówki .Dają do myślenia.Pozdrawiam
Lubię siebie i dobrze oceniam swoje umiejetności co nie znaczy ze nie jestem świadoma swoich wad.Dostrzegam je i staram się nad nimi pracować .Jeśli ktoś zwraca mi uwagę myślę o tym czy ma rację czy raczej nie.Staram się być obiektywna i wczuć się rolę tego kogoś.Ale to nie znaczy że jestem szczęsliwa.Mam dobrą sytuację materialną dobrą rodzinę czyli nie dzieje mi się żadna krzywda ale po prostu przychodą takie dni że ogarnia mnie niewyobrażalne zniechęcenie.Po prostu nic mi śię nie chce i to zniechęcenie do wszystkiego -mnie dobija.Jestem zła na siebie,staram się siebie mobilizować do jakiejkolwiek działalnosci ,mówię do siebie to tylko stan Twojego umysłu i to minie .I mija alę dlaczego te stany się pojawiają.Kiedyś tego nie było..Mam świadomość że tyle rzeczy jest do zrobienia tyle fajnych rzeczy do przeżycia a ja tkwię w czarnej dziurze…
W takich sytuacjach bardzo przydaje się podejście do swoich emocji jak do informacji.
Jeśli stan zniechęcenia wciąż powraca , to oznacza to, że nieświadomy umysł coś ważnego komunikuje i warto postarać się to zrozumieć.
Lubienie siebie polega też na postawie zrozumienia dla siebie samej, dla swoich emocji nawet jeśli ich w danym momencie nie rozumiem i nie są one przyjemne.
Najwyraźniej takie mówienie do siebie i mobilizowanie się, jest pomocne na chwilę bo stany zniechęcenia powracają. A więc to co robisz nie jest dobrą odpowiedzią na komunikat umysłu.
Jeśli coś nie działa, nie ma sensu powtarzać tego. Trzeba zrobić coś innego.
W tym wypadku zamiast odganiać uczucie zniechęcenia, można zapytać siebie, co jest jego źródłem.
Ale najpierw trzeba zrobić w sobie przestrzeń do tego aby odpowiedź mogła się pojawić. Dlatego
trzeba by się pozytywnie nastawić do tego zniechęcenia.
Zobacz, mówisz, że lubisz siebie. W jakimś wymiarze to jest prawda, ale jest też miejsce w którym nie lubisz siebie. Nie lubisz siebie w stanie zniechęcenia, bo się złościsz na siebie.
Masz jakieś założenia odnośnie tego co powinnaś czuć. Uważasz, że w tym momencie powinnaś być pełna energii i złościsz się, że nie jesteś.
Odrzucasz jakąś część siebie – tę zniechęconą a ona też jest Ci potrzebna. Nie możesz być szczęśliwa nie akceptując jej. Odrzucasz a ona wciąż powraca. Jak zignoworwane dziecko, domaga się uwagi.
Pozytywne nastawienie do własnego zniechęcenia polega na uznaniu, że jest to uczucie sensowne, pomimo, że wydaje się nielogiczne albo głupie.
Dopiero jak naprawdę to uznasz, dopiero wtedy stworzysz w sobie przestrzeń na jego poznanie i zrozumienie o co chodzi.
Zamiast odganiać czy ignorować swoje zniechęcenie lepiej się w nie wczuć, pozwolić sobie na nie. To jest też lubienie siebie – pozwalanie na różne emocje, nawet te nielogiczne.
Tak ogólnie, zniechęcenie może wypływać z różnych źródeł a takim najprostszym, które trzeba wziąć pod uwagę, w pierwszej kolejności, to zmęczenie. Jeśli te uczucia wpływają ze zmęczenia, miną samoistnie po tym jak człowiek pozwoli sobie odpocząć.
Inne źródła zniechęcenia to:
– zatrzymana i upchana w sobie złość
– rezygnacja z jakiś ważnych celów
– realizowanie cudzej wizji życia zamiast swojej
– robienie czegoś szkodliwego dla siebie
– marnowanie swoich talentów………
Bez względu z jakiego źródła płynie zniechęcenie, jest bardzo ważną informacją, której zrozumienie pozwoli rozwiązać problem.
To nie zniechęcenie jest problemem, ale coś wobec czego się to zniechęcenie uaktywnia.
A lubienie siebie to też lubienie swojego zniechęcenia :-)
Jeśli komuś do szczęścia potrzebne jest opinia innych, w której przegląda się jak w lustrze to znaczy, że ma mocno zachwiane poczucie bezpieczeństwa z czego bierze się niewiara we własne siły. Na pozór tylko jest to błędne koło. Tak naprawdę należy popracować nad poczuciem bezpieczeństwa i nad wiarą we własne siły. Jeśli ja zmienię postrzeganie siebie to inni też zmienią postrzeganie mnie. Aczkolwiek to ostatnie to tylko “skutek uboczny”. Osoba która do was pisała jest w błędzie i ma jeszcze daleką drogę przed sobą do poprawienia jakości życia. Pozdrawiam serdecznie.
Zgadzam się.
Jeśli człowiek chce, by inni go szanowali, najpierw musi sam uszanować siebie.
Otoczenie nie da nam nic ponadto, co sami dajemy sobie.