“Na zdrowy rozum”, ludzie nie powinni uzależniać się w ogóle. Zarówno bliscy uzależnionych jak i oni sami, często zdają sobie dokładnie sprawę, że nie powinni tego robić, że to szkodzi. Uzależnieni nawet często postanawiają, że się zmienią i już nigdy więcej… Do następnego razu i znowu i znowu…. dokładnie wiedząc, że to co robią nie ma większego sensu. Dlaczego więc tak trudno przestać, dlaczego nie wystarczy przeczytać informacji na papierosach, że powodują śmierć i rozliczne choroby?
Za ten stan rzeczy odpowiedzialne są emocje. Uzależnienie rządzi się prawami emocji a nie prawami rozumu. Rozum osoby uzależnionej jest na służbie emocji i ochrony uzależnienia, więc nie da się przekonać człowieka, żeby nie pił, czy nie palił racjonalnymi argumentami.
Z uzależnieniem można się trwale rozstać jak znajdzie się jakiś inny nowy sposób na radzenie sobie z emocjami. Problem w tym, że aby zacząć go w ogóle szukać, potrzebna jest trzeźwość i rezygnacja z tego, od czego się jest uzależnionym.
To sprawia, że na początku wychodzenia z uzależnienia, człowiek jest dość bezbronny wobec emocji. Jeszcze nie umie sobie z nimi radzić, a już odstawia coś co go do tej pory przed emocjami chroniło. Dlatego tak trudno wyjść z uzależnienia o własnych siłach, bez pomocy z zewnątrz.
Substancja czy czynność, od której człowiek się uzależnia, stanowi dla niego tarczę, niewidzialną ścianę, która chroni go przed emocjami, przed żywym doświadczaniem siebie i świata. Człowiek odcina się od tego, co jest, od swojego doświadczenia i zanurza we własnym świecie.
Kliknij, jeśli chcesz porozmawiać z psychologiem
Witam serdecznie Jak każdy człowiek miewam gorsze i lepsze dni. Tylko u mnie niestety przechodzi to ze skrajnosci w skrajność, tak jak wiele rzeczy np od dłuższego czasu nie pije alkoholu a wcześniej go nagminnie naduzywałam. Albo widuje sie z kimś codziennie w nadmiernych ilosciach, albio sie odcinam zupełnie. Albo z kimś jestem i muszę to odczówac na kazdej pląszczyxnie zycia, albo sie odcinam od danej osoby ( oczywiście wczesniej bardzooo cierpie uzalam sie nad sobą i wyszukóję winy odciecia u drugeij osoby). Leczylam sie na depresje jednak mimo wszystko wachania nastrojów i odczuć to nie zmieniło. Bardzo bym chciałą być osobą mądrą, rozsadną i przedewszystkim zdrową, jednak sa niestey momenty nad którymu nie ppanuję. Emocje z którymi sobie nie radze. Boje sie tego, pragbnę być stabilna. Jesczez jedno co mnie najbardziej przeraża, często gdy wydaje mi sie że jest wszystko na dobrej drodze mam ogromną motywacje do życia działąmnia, mój mózg działą sprawnie natomiast wystarczy, że sie czymś przejmuję załąpuję ogromne samobujcze doły. Czy jest szansa bym prowadziłą normalne zycie pełne harmonii i miłości???
@asia Zachęcam do skonsultowania się ze specjalistą – psychologiem, psychoterapeutą, najlepiej kimś, kto ma pojęcie o uzależnieniach – terapeutą uzależnień. “Nagminnie nadużywany” alkohol zaburza funkcjonowanie emocjonalne, stąd mogą być zarówno huśtawki nastroju jak i objawy depresyjne. Jeśli się przez jakiś czas używało dużo alkoholu, to problem z emocjami pojawia się nie tylko w czasie picia lub zaraz po, ale tez w momencie odstawienia i nie picia go w ogóle. Bierze się to stąd, że alkohol jest używany jako “znieczulacz” pozwala się odciąć od przeżywania siebie i świata. Staje się z czasem jedynym sposobem na radzenie sobie z emocjami. Teraz, gdy po jakimś czasie, się go odstawi i zaczynają te wszystkie emocje docierać do świadomości, to nie wiadomo co z tym zrobić. Leczenie na depresję, w tej sytuacji nie wiele pomaga, bo nie o depresję tutaj chodzi. Trzeba nauczyć się radzić sobie z emocjami na trzeźwo, bo w przeciwnym razie picie wróci i będzie dalej pogarszało stan emocjonalny. To można ustabilizować i najszybciej (co nie znaczy szybko), i najpewniej się to osiągnie z pomocą psychoterapeutyczną.
Witam! Chciałaby uzyskać pomoc psychologiczną… Borykam się z uzależnieniem od nikotyny, kofeiny i słodyczy. Chciałabym zerwać z nałogami ale nie wiem jak mam sobie pomóc. Widze że mój organizm coraz gorzej radzi sobie z tymi używkami i powoli podupadam na zdrowiu. Dodatkowo dowiedziałam się że moja bliska koleżanka ma nowotwór złośliwy. Ciągle dręczą mnie myśli że ja moge być następna (a niedawno urodziłam synka) i tak ciężko jest myśleć że mogłbym zachorować i nie być obecną w jego rozwoju. Te lęki dodatkowo nakręcają moje uzależnienia. I zamiast wyzbywać się ich popadam w wieksze uzależnienie. Nie wiem co ma robić. proszę o pomoc….
@Katarzyna Trudno się dziwić, że lęk nie pomaga w poradzeniu sobie z uzależnieniem. Człowiek po to używa różnego rodzaju substancji chemicznych, żeby nie czuć. Nie czuć siebie, emocji, żeby się odciąć od rzeczywistości. Substancje psychoaktywne (np. nikotyna) działają na mózg i zmieniają emocje, podczas gdy sytuacja, jaka je wywołała pozostaje bez zmian. To tak jakby brać środki znieczulające na bolącego zęba. Ząb przestanie boleć, ale będzie się psuć dalej, więc jeśli środków zabraknie, ból będzie jeszcze większy. Więc ma się dwa wyjścia albo brać jeszcze więcej, częściej i nie pozwolić aby kiedykolwiek tych środków zabrakło, albo czasowo zgodzić się na przeżywanie bólu i coś zrobić z zębem (najlepiej udać się do specjalisty J). Przekładając to na uzależnienia, żeby wyjść z problemu tego rodzaju, trzeba zgodzić się na ból psychiczny i zrobić coś z przyczyną tego bólu. Też znaleźć inne sposoby na radzenie sobie ze światem i ze sobą. Kiedy Pani się straszy, myśląc “mogę mieć raka”, to dopóki nie połączy Pani tego odczucia, z decyzją o zmianie, dotąd lęk będzie zwiększał pragnienie palenia czy jedzenia słodyczy. Będzie Pani szukała sposobu aby nie czuć lęku i będzie się Pani pobudzała do działania kofeiną i uspokajała papierosami i słodyczami.
Dziękuje za odpowiedź. Ma Pani 100% racji. Aktualnie nie żyje z sobą w zgodzie. Wiele rzeczy mnie “boli” ale nie wiem jak mam sobie z tym poradzić. Może inaczej. nie mam czasu żeby rozwiązać wiele spraw, które sie nawarstwiają. Łatwiej stanąć na balkonie i zapalić papierosa, niż uporać się z problemem. Nawet nie wiem od czego mam zacząć. Chyba najbardziej potrzebuje czasu dla siebie. Swoich własnych przyjemności ale odkąd urodził się moj syn nie mam go wcale. Pozdrawiam
Pani Katarzyno, rzeczywiście w tym co Pani pisze jest kilka kwestii do uporządkowania. Jeśli je zostawić tak jak są, będą one generowały Pani niepokój i warto by się za nie wziąć. Są w tym co Pani pisze przynajmniej trzy ważne obszary: 1. nie załatwione, nawarstwiające się sprawy 2. problem połączenia potrzeby własnej przestrzeni i czasu z opieką i wychowywaniem dziecka. Tu jest moment, w którym potrzeba znaleźć nowe sposoby, na zaspokajanie tej potrzeby, ponieważ dawny styl kiedy dziecka nie było, nie będzie możliwy do wprowadzenia w życie, jeszcze przez długi czas 3. problem decyzji co zrobić z paleniem – palić czy nie palić Aby zacząć warto by dokonać decyzji, która z wymienionych kwestii (lub jakaś zupełnie inna, nie wymieniona w naszej rozmowie) jest najważniejsza na dziś. I nią się zająć. Jeśli by Pani wypisała hasłowo jakie sprawy się nawarstwiają mogłabym pokazać Pani, jak można je sobie poukładać aby łatwiej odpowiedzieć sobie na pytanie, od czego zacząć. Możemy to zrobić tutaj na forum otwartym i będzie to wtedy na dość ogólnym poziomie. Jeśli by chciała Pani uzyskać bardziej szczegółową i konkretną pomoc, zapraszam na mailową rozmowę indywidualną
grafika
Uzależnienie od słodyczy, nikotyny? Przecież nikotyna czy słodycze nie ma fizycznych objaw odstawienia – okres półtrwania nikotyny to około 1,5 godziny i tylko wtedy odczuwalny może być głód nikotynowy, a słodycze można zastąpić węglowodanami złożonymi aby nie odczuwać dyskomfortu związanego z wahaniem cukru we krwi. Sam rzucałem palenie za pomocą książki Allena Carra pt. Łatwy sposób na rzucenie palenia – polecam udało się bezboleśnie. Niestety, ale popadłem w inny nałóg – kodeina. W przeciwieństwie do alkoholu nie widać po niej, że jest się pod wpływem o czym świadczy, że do tej pory przez kilka lat uzależnienia nikt nie podejrzewał mnie, że mogę mieć taki problem mimo iż właściwie większość czasu jestem pod jej wpływem. Nikt nic nie podejrzewa: ani dziewczyna, ani rodzice, ani w bardzo odpowiedzialnej pracy. Koło zamknięte, bo w tej sytuacji ciężko aby się ujawnić ze swoim problemem. Po alkoholiku przynajmniej widać, że ma problem, a tutaj można to w kółko to brać, zrobić ruinę ze swojego życia i być wiecznie z tego powodu nieszczęśliwym, ale zachowywać przy tym pozory szczęśliwego, ułożonego człowieka. Wydawanie od 50 do 100zł dziennie na ten syf, chodzenie od apteki do apteki, picie kilku syropów na kaszel lub 50-60 tabletek dziennie (jednorazowo 40 tabletek) i przy tym prowadzenie normalnego życia ułożonego człowieka to iluzja nie życie. Moim największym marzeniem jest wyjście z tego.
Zapraszam na Ranking Ośrodków Terapii. Znajdą tam Państwo spis i ocenę wszystkich ośrodków terapeutycznych w całej Polsce, które zajmują się stacjonarnym leczeniem uzależnień. Prezentowane w rankingu ośrodki terapeutyczne mają na celu leczenie pacjentów z uzależnień.
Zapraszamy do kontaktu!
Czy można czuc, ze się jest uzależnionym, a nie wiedzieć od czego? Czy jeśli ktoś był uzależniony od czegoś od dziecka przez fajmy na to 15lat, to jeśli z tym skonczyl, to mozliwe, ze nie zauważa na co się przerzucil?
witam…mam nadzieje ze pomoze mi pani w znalezieniu sposobu na uratowanie ojca otóż moj ojciec nalogowo pije alkohol i sa dni kiedy po awanturze i powiedzeniu mu ze musi sie leczyc nie pije(lub pije tak by nie odleciec i sie nie zataczac)a tym samym nie denerwowac rodziny i nie wracac do tych rozmow.Twierdzi ze jestem jego wrogiem i mnie nie nawidzi tak jak wszystkich tych ktorzy mowia mu zeby przestal.Nie wiem jak mam go namowic do leczenia…bylam w gminie i zeby zlozyc sprawe do sadu o przymusowe poddanie sie leczeniu potrzebne sa wizyty policji w domu czy nie mozna obyc sie bez tego?juz i tak podle zaczynam sie czuc gdy ojciec uwarza mnie za najgorszego wroga…
czy jesli podczas rozmowy lub raczej wykrzyczenia mu ze mam dosyc alkoholu w jego zyciu i przy okazji moim zaczyna sie uspokajac i milknie to jest nadzieje ze przez chwile dociera to do niego i o tym mysli? prosze o porade.Pozdrawiam
@Mila
To, jest dość zrozumiałe, że osoby w rodzinie, które otwarcie występują przeciw piciu, są dla uzależnionego “wrogami numer jeden”. To jest wpisane w tę chorobę. Dla uzależnionego picie staje się najważniejszą sprawą w życiu. Dzieje się tak ponieważ alkohol jest rodzajem tarczy, osłony przed światem i sobą samym. Trzeźwość boli w sensie dosłownym. Kiedy zabrać uzależnionemu, alkohol, traci on poczucie bezpieczeństwa, więc stara się “chronić picie” – nie tylko zawsze mieć swobodny dostęp do picia ale też tak zmienia myślenie, żeby picie nie było niczemu “winne”. Dlatego gdy Pani go konfrontuje z tym, że picie jest problemem, to on jest zły. To mu utrudnia picie i tym samym zwiększa szansę na zrozumienie, że jest to problem i zmianę tego. Jednak, warto to dokładnie zrozumieć – mówimy o szansach na zamianę – tylko to Pani może zrobić. Nie ma żadnej możliwości aby on przestał pić jeśli sam nie uzna, że to jest potrzebne. To jest duża i trudna zmiana, więc nie da się jej przeprowadzić bez wewnętrznego pragnienia zmiany. Sądowe zobowiązanie do leczenie i interwencje policji są też rodzajem konfrontacji, które pokazują alkoholikowi jak duży problem stwarza jego picie. Jak alkoholik zareaguje na nie, jest zależne od tego co się dzieje w nim samym. Może to być przyczynek do podjęcia terapii ale równie dobrze on może po prostu pić, aby o tym nie myśleć.