Osoby żyjące blisko z kimś, kto pije w sposób problemowy,doświadczają ogromnego cierpienia i bezsilności. Z jednej strony problemy osoby pijącej dotykają ich w sposób bezpośredni tzn. jeśli pijąca osoba np. przepije wypłatę to będzie to nie tylko jej problem ale też rodziny, która będzie musiała przeżyć bez tych pieniędzy.
Z drugiej strony problemy osoby pijącej są obciążające dla członków rodziny dlatego, że czują się z tą osobą emocjonalnie związani i martwią się tym, że ktoś bliski i kochany, sam siebie niszczy.
Rodzina często dochodzi do momentu, w którym staje się jasne, że potrzebna jest jakaś pomoc z zewnątrz, że sami nie potrafią sobie poradzić z problemem picia bliskiej osoby, a sama osoba zdaje sie kompletnie nie wiedzieć problemu.
Powstaje wtedy pytanie, jak sprawić aby alkoholik podjął leczenie, skoro zaprzecza temu, że ma jakikolwiek problem i o leczeniu słyszeć nie chce. Wydaje się, że jedyną możliwością jest leczenie przymusowe.
Czy można zmusić alkoholika do leczenia?
Osoby niezorientowane, w tym jakimi prawami rządzi się uzależnienie, wyobrażają sobie często, że istnieje możliwość zamknięcia alkoholika, gdzieś, gdzie będzie odizolowany od zgubnych wpływów środowiska. Jakieś miejsce zamknięte, z którego ich bliski wyjdzie zdrowy i odmieniony.
Dodatkowo, bliscy mają często mają w sobie bardzo dużo złości i żalu do “swojego alkoholika” za to, że niszczy siebie i wszystkich dookoła więc trochę to przymusowe leczenie wyobrażają sobie jako karę, za krzywdy jakich doznają.
Są to jednak dwie niezależne od siebie kwestie – izolacja i “odwyk”. Izolacja to kara, odwyk natomiast (inaczej: terapia uzależnienia) to leczenie, pomoc.
Nie da się pomóc alkoholikowi wbrew jego woli, ponieważ uzależnienia nie leczy się lekami, tylko psychoterapią. O ile można człowieka przywieźć siłą w jakieś miejsce, o ile można go zamknąć w tym miejscu, to niemożliwe jest, żeby go zmusić do zmiany swojego życia, myślenia, swojej emocjonalności, nawyków, zainteresowań, środowiska, znajomych, gdy on tego nie chce.
Cały “problem z alkoholikiem” leży w tym, ze nieraz bardzo dużo czasu upływa, zanim on sam zechce się leczyć. W tym czasie nieraz bardzo krzywdzi inne osoby, będące blisko niego. Alkoholik nie chce się leczyć, bo nie czuje, że ma problem, bądź czuje to bardzo słabo, lub czuje to tylko w niektórych momentach.
Sam fakt upijania się sprawia, ze mąci się ocena tego, co jest problemem. Człowiek ten może nabierać przekonania, ze picie jest skutkiem problemu, jaki stwarza rodzina, a nie odwrotnie. W jego mniemaniu może być tak, że to rodzina swoim narzekaniem i czepianiem się sprawia, ze on pije. Dlatego argumenty rodziny, jej namowy do leczenia często spełzają na niczym.
W takich sytuacjach bywa pomocne orzeczenie sądu o konieczności leczenia, tzw. zobowiązanie do leczenia. Polega to na tym, ze rodzina lub inne osoby, dla których picie danego człowieka staje się źródłem kłopotów, zgłaszają się do Gminnej Komisji ds. Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (czy – w większych miastach – Dzielnicowego Zespołu ds. Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych). Tam rodzina składa wniosek o zobowiązanie alkoholika do leczenia. We wniosku tym należy zamieścić opis sytuacji problemowych wynikających z picia. Warto dołączyć kopie dokumentów potwierdzających opisywaną sytuację, takich jak np. rachunki z izb wytrzeźwień lub dokumenty potwierdzające interwencje policji. Zespól po przeanalizowaniu sytuacji i po rozmowie z zainteresowanym (jeśli się zgłosi, jeśli nie, to tym gorzej dla niego) kieruje sprawę do sądu, a ten – wydaje zobowiązanie.
Ocena sądu (biegłych) “jest pan chory i musi pan się leczyć” bywa dla uzależnionego bardzo mocnym sygnałem, że tu już nie chodzi o samo “czepianie się” rodziny, lecz, że rzeczywiście sprawy zaszły za daleko. Taka osoba zobowiązana przez sąd do leczenia musi się stawić w określonej placówce odwykowej. Jeśli tego nie zrobi – doprowadzi ją policja. Na tym polega tutaj przymus.
Nie można zmusić alkoholika do leczenia, ponieważ zależy ono od jego woli
To jest szansa dla takiej osoby na zrobienie czegoś ze swoim życiem. Czy z tej szansy skorzysta – nie wiadomo. Tak jak powiedziałam wcześniej, nie można człowieka zmusić do zmiany swojego życia, a tylko do przyjścia na terapię.
Statystycznie efektywność takiego leczenia, które rozpoczyna się sadowym zobowiązaniem do leczenia, jest taka sama, jak skuteczność leczenia tzw. “pacjentów dobrowolnych”.
Zamknięte ośrodki odwykowe nie są więzieniem, tylko szpitalem. “Zamknięty” -oznacza tu “stacjonarny”, czyli szpitalny, taki w którym człowiek przebywa przez 6-8 tygodni i nie opuszcza go poza krótkimi wyjściami na tzw. przepustkę.
Jeżeli alkoholik łamie prawo, może być tak samo osądzony jak każdy inny człowiek popełniający przestępstwo i ukarany za swoje czyny. Tu już będziemy mówić nie o leczeniu, tylko o karaniu i izolacji. Jeżeli ktoś pod wpływem alkoholu bije swoją rodzinę, może ponieść karę, jeżeli rodzina zdecyduje się wnieść sprawę przeciwko niemu do sądu. Picie alkoholu będzie wtedy okolicznością zaostrzającą karę.
Jeżeli alkoholik dopuszcza się czynów. za które grozi kara wiezienia, będzie musiał taka karę ponieść. Może się jednak zdarzyć, ze już będąc w wiezieniu będzie chciał się leczyć i wtedy może, odbywając karę pozbawienia
wolności, uczestniczyć w więziennym w programie terapii uzależnienia (np. w programie “Atlantis”). Udział w takim programie jest jednak dobrowolny i to już będzie jego decyzja, czy z takiej możliwości skorzysta
Witam. Mam meza alkoholika z odbyl 2 odwyki ,detoksy,ma padaczke alkoholowa jest okropnie spuchniety z picia, dalej niechce slyszec o tym zeby przestal pic .Czy jemu jeszcze da sie pomoc?
Nie da takie jest polskie prawo.
A ja mam 24 letnią córkę, która pije od ta 7. Byłam i w komisji antyalkoholowej i u prokuratora i przerobiłam wielu kuratorów,wielokrotnie była na odwyku siedziała w areszcie i nic to nie dało, jak piła tak pije. Nie pomagają prośby, grośby, zabrane do rodziny zastępczej dziecko. Leczyć się nie chce. Pomimo ze, ma możliwości życia w godziwych warunkach wybrała meliny gdzie jest bita i poniewierana. Boli mnie serce jak na to patrzę, bo to moje jedyne dziecko, wychowane w miłości i dobrobycie. Walczyłam wiele lat i zwracałam się o pomoc do wszystkich możliwych instytucji i powiem jedno od żadnej z tych instytucji powołanych do walki z alkoholizmem nie otrzymałam pomocy, oprócz rzeszy kuratorów, którzy przychodzili na rozmowy ze mną, bo córka z nimi nie chciała rozmawiać. Nie wierzę że mozna pomóc alkoholikowi jeśli on sam tego nie zechce. Ja odpuściłam. Nie mam siły, nie chcę się do końca życia ganiać z pijaną dziewczyną która nie rozumie co się do niej mówi. Wychowuję wnuczkę i mam nadzieję, ze ją ochronię i przed alkoholem i przed jej zapitymi rodzicami, na system już nieliczę . Jest nieudolny. To tylko ciepłe i dobrze płatne posadki, na których nic się nie robi
Nie…trzeba odejść.
Witam, czy mogę zrobić coś aby Państwo wysłało / zmusiło sąsiada pijaka z jednej klatki na leczenie ?
Sąsiad wypróżnia się na klatce, puszcza muzykę na cały głośnik, wyzywa innych sąsiadów A dojście do mojego mieszkania jest często utrudnione bo pijak leży na schodach tarasując drogę . Leży pijany na klatce i popuszcza w spodnie będąc upitym do nieprzytomności. Każdy wieczór kończy się imprezą na klatce sam na sam lub z kolegami żulami. Ma 2 małych dzieci i żonę niepijącą, niestety żona ma gdzieś że on pije. Każdy sąsiad się ich boji albo pije razem. A ja nie mam możliwości na przeprowadzkę.
@Katarzyna
teoretycznie można zgłosić problem do “Komisji d/s rozwiązywania problemów alkoholowych” działającej w ramach gimnnego lub dzielnicowego Ośrodka pomocy społecznej (OPS). Informacje na temat całej procedury powinny być dostępne w punkcie informacyjno-konsultacyjnym w OPS. Ta komisja jest uprawiniona do wszczynania postępowania o przymusowe leczenie, czyli “sądowe zobowiązanie do leczenia”. Zaczynają od tego, że wzywają osobę zainteresowaną a także jej bliskich na rozmowę w celu weryfikacji tego zgłoszenia. Nie wiem czy jeśli te osoby się nie stawią, to komisja może nadać sprawie dalszy bieg, czyli oddać ją do sądu. Wydaje mi się, że tak, ale to trzeba by sprawdzić. Potem istnieje nikła szansa, że ten człowiek trafi na leczenie. Jednak to nie musi rozwiązać problemu, bo leczenie nie gwarantuje utrzymywania abstynencji i szanowania zasad współżycia społecznego. Inną sprawą jaką można zrobić w tej sytuacji, to jeśli sąsiad pijany leży na klatce, to można wezwać policję lub straż miejską żeby go zawieźli na izbę wytrzeźwień.
Co zrobić z ojcem, który ma problem z alkoholem? Nie wszczyna publicznych awantur, nie ma szkody społecznej, tylko czasem się wygraza i obraża domowników.
Pił całe życie odkąd pamiętam. Ale przez ostanie trzy lata to jest nie do zniesienia. Całe weekendy i święta przepite, do nikogo się nie odzywa. Tylko ciągle ma pretensje do mamy że pije z żalu, bo go zdradza itd. Choć to kompletna bujda. Wymyśla powody do picia. Jak wpadnie w cug to cały tydz nie chodzi do pracy albo w tyg robi sobie wolne. Co zrobić. Dobrowolnego pójścia do terapeuty odmawia i twierdzi że on problemu nie ma, tylko moja mama próbuje go wykończyć. Czasem potrafi się odpalić i być agresywny, w zależności co sobie wkreci po pijanemu. Niedawno powiedział mamie, że w horoskopie przeczytał że w małżeństwie nie będzie mu się układać i że żona go będzie zdradzać, a także wierzy w te programy telewizyjne “trudne sprawy” etc. Ze to co tam widzi to są fakty, jak kobiety się zachowują.
Pomocy. Mamie brakuje już sil na niego. Dodam że jeszcze rok temu do wszystkiego doszły automaty do gry. Ale miał 5 min olśnienia i spalił swoją kartę do bankomatu. Ale przez parę lat zdążył przepuścić znaczna sumę.
Gmina nie reaguje bo nie widzi zagrożenia. Skoro krzywdy nikomu nie robi itd. Ale sam siebie wykancza. Jak dla mnie to choroba alkoholowa połączona z jakąś psychiczną. A przy obcych gra pokrzywdzonego i męczennika, płacze na zawołanie i mówi że już nie daje rady, a po wszystkim dalej zachowuje się jak zwykle. obarcza cała winna mamę. Co z tym robić???
@Incognito
Niestety bardzo typowy obraz alkoholika. Patologiczna zazdrość też jest powiązana z alkoholizmem. Rozumiem, że gminna komisja ds. rozwiązywania problemów alkoholowych, odmówiła wszczęcia procedury zobowiązania do leczenia i to jest bardzo dziwne. Myślę, że można wystąpić o pisemne uzasadnienie odmowy bo wydaje się bezpodstawna. Fakt, że osoba uzależniona nie stosuje przemocy wcale nie oznacza, że nie powinna się leczyć. Można powalczyć o to aby jednak gmina uruchomiła procedurę. To oczywiście nie musi rozwiązać problemu picia taty, ale znam wielu alkoholików dla których zobowiązanie sądu było początkiem przemiany życia, więc można spróbować.
Pomocy!!!
Jestem córką alkoholika ktory naprawde zanim opetała go wóda coś w życiu stworzyl. Bo 3 zaklady ,2 domy, 3 restauracje z holelami.
Na tą chwile alkohol rządzi nim na tyle ,że nie liczy sie z nikim i niczym. Strasznie obraża mnie moją siostrę , nie mowiąc juz o mamusce co ledwo daje rade z jego obelgami, notorycznym pnizaniem i wyzucaniem z domu. Poprostu jestesmy dla niego niczym, na niczy sie nie znamy, nic nie potrafimy,, a prawdA JEST TAKA ,, że ja z siostra prowadzimy ten interes bo ojciec jest wciaz pijany , obraza nas przy klijetach. Organizujemy roznego roszaju imprezy , w tym wesela. Na weselach czy imprezach okolicznosciowych dla klijetow upija sie tak ,że podnosza go z podlogi, krzyczy , obraża nie liczac sie z zadnym słowem,, poto oberg jest tak wielki ,,że az brzydko tu przytaczac.
Co mamy zrobic,,, niszczy nas, i interes rodzinny z ktorego żyja 3 rodziny i zalezy nam na nim, bo to tez nasza krwawica. Mam 45 lat , poukladane życie rodzinne,. Chcemy tylko w spokoju pracowac, tworzyc cos dobrego,,, ale w jednej sekundzie ojciec alkoholik wszystko rujnuje swoim zachowaniem wobec klijetow i wobec nas przy klijetach. Skutkuje to tm ,że mamy coraz mniej zinteresowanych aby zrobic u nas cokolwiek ,,przez ojca.
Co robic,, jak ratowac firmę , mamę i nas???
Podpowiedzcie proszę,, jestesmy na skraju wyczerpania psychicznego i boimy sie o firmę.Kazdy dzień to wielki stres, co rtm razem, kogo wyrzuci, komu ubliży.Wstyd dla nas to wielki!!!
Pozdrawiam
Zapraszam do przeczytania artykułu Jak pomóc alkoholikowi oraz komentarzy pod nim. Można tam znaleźć sporo praktycznych wskazań jak się zachowywać wobec alkoholika, który niszczy siebie i życie swoich bliskich. Jeśli sytuacja wymaga szybkiego reagowania najlepiej by było umówić się na konsultację z Dorotą Niewiadomską, która jest psychologiem i terapeutą uzależnień. Z pewnością pomoże w stworzeniu planu działania adekwatnego do tej sytuacji. Problem z ogólnymi wskazaniami z artykułów czy poradników polega na tym, że czasem trudno je zastosować w swoim życiu. W takich sytuacjach lepiej i szybciej jest przeanalizować swoja sytuację ze specjalistą. Zapraszam do zamówienia rozmowy na skype, z Dorotą Niewiadomską. W uwagach do zamówienia można wpisać swoje dogodne terminy rozmowy. Po otrzymaniu zamówienia Dorota zaproponuje termin spotkania i konsultacja będzie mogła się odbyć.
Elu mój kuzyn pije już od grudnia.A mamy prawie kwiecień.Miszka ze swoją mamą która jest powaznie chora i siostrą.Obie już nie mają sił.Awanturuje się.Rozkazuje im aby kupowały alkohol.Widzi jakiś kosmitów.Ostatnio nawet widział diabła.Włącza gaz i zapomina go wyłączyć.Boją się go bardzo.Zrobił się agresywny.Proszę napisz co mamy zrobić z nim.?KIlka razy była policja ale zamykali go tylko na izbie wytrzezwień.pomóż nam proszę.
U mnie jest taki problem że “mój” ojczym pije dobre 8butelek piwa dziennie prawie co każdą sobotę lub piątek robi awantury i wyzywa mnie, moje rodzeństwo i moją mamę często dochodzi do rękoczynów i ja z siostrą wyrzucano go za drzwi i zazwyczaj mama bierze go zpowrotem do domu po3-4 dniach
Niewiem z siostrą co ona w nim widzi
Moja mama jest gupia rze nic z nim nie robi a muj najmłodszy brat idzie za niedługo do zerówki więc trochę kijowo będzie jak w szkole do pani powie “ty ku*wo” lub “ty sam*to” lub “dzień*ko”
Tak takie słowa on muwi przy 4letnim dziecku
Czy nikomu z was nie przyszło do głowy, że drążąc temat alkoholizmu w domu sami stwarzacie alkoholika?
Piłem sporo jako młody człowiek. Spowodowane to było (oczywiście w moim alkoholika mniemaniu) fatalnymi układami rodzinnymi i atmosferą panującą w domu. Ojciec pił dość często, matka od zawsze robiła z tego tytułu awantury, jako dziecko nie potrafiłem w takim domu się odnaleźć. Ponadto moja matka od zawsze była heterą, ojciec miał słaby charakter w stosunku do alkoholu ale i w stosunku do żony-był pod pantoflem i jak sądzę nie umiejąc wybić się na “niepodległość” (może dlatego, że kochał dzieci i żonę i nie chciał rozpadu rodziny)uciekał do kieliszka. Moja matka oprócz rządzenia żelazną ręką nie pozwalała nikomu na samostanowienie. Zawsze miało być tak jak ona chce. W związku z tym ja lepiej czułem się poza domem wśród kolegów, którzy nie narzucali mi co mam robić i kiedy i którzy mnie nie oceniali. Kiedy osiągnąłem już wiek nastoletni zaczęły się dyskoteki a co za tym idzie popijawy i było mi z tym dobrze. W domu jak zawsze tylko awantury i strach przed powrotem ojca z pracy bo nigdy nie można było być pewnym w jakim stanie wróci. Ojciec był pijakiem ale nie był agresywny. Agresja zawsze była z tej tzw. lepszej strony. Pytanie? co było takiego drastycznego w tym, ze stary sobie chlapnął raz czy drugi skoro pracował utrzymywał rodzinę i nigdy nie krzyczał, nie robił awantur nie bił żony ani dzieci? Wręcz przeciwnie za rodzinę dałby się powiesić! Taka sytuacja trwała dość długo w między czasie poszedłem do wojska, wyszedłem z wojska, rozpadł się mój siedmioletni związek z ukochaną dziewczyną i nie umiejąc sobie poradzić z nową rzeczywistością znów sięgałem po kieliszek. Trwało to prawie dekadę. Dekadę w trakcie której nie umiałem znaleźć wspólnego języka z matką. Dopiero gdy w wieku 32 lat wyprowadziłem się od rodziców zmienił się cały dotychczasowy układ. Otóż przestałem pić wziąłem się za siebie skończyłem jedne studia, potem drugie i pech chciał, że uczęszczając do szkoły językowej potknąłem się o obecną moją połowicę, która w jakimś stopniu stała się przyczyną moich niepowodzeń, które trwają do dziś! Po moim nieudanym siedmioletnim związku, który okupiłem zagubieniem i trwającym prawie dziesięć lat marazmem życiowym nie byłem chętny na nowy związek. Nie miałem wówczas stałej pracy i nie byłem w stanie niczego konkretnego zaoferować swojej drugiej połowie. Mówiłem o tym otwartym tekstem. Jednak moja obecna żona nie zrażała się tym i przekonywała mnie, ze jakoś wszystko się ułoży, że w końcu znajdę pracę i wszystko będzie ok. Ponieważ miałem już swoje te trzydzieści kilka lat stwierdziłem (skuszony perspektywą wiecznego szczęścia) że czas założyć rodzinę. Udało mi się prawie razem ze ślubem bo w tym samym miesiącu ,uzyskać pracę. Nie była to praca marzeń i za śmieszne pieniądze ale zawsze jakaś. Jednak wraz ze zdobywaniem nowych szczebelków w karierze zawodowej, w tej rodzinnej jakbym zaczął schodzić coraz niżej. Otóż mojej małżonce wciąż było mało i choć po sześciu latach zacząłem zarabiać więc od niej i tak napotykałem na wymówki – ten to zarabia tyle a mąż tamtej to jest w zarządzie itd, itp. W między czasie po dwóch latach od ślubu urodził się nasz kochany synek co oczywiści podnosiło potrzeby finansowe rodziny. Nie było już mowy-jakoś się ułoży, tylko raczej – jesteś ciamajdą bo nie umiesz sobie radzić jak inni. Muszę dopisać, że w pewnym momencie nie sięgałem już od dziesięciu lat po alkohol, nawet po piwo. Pracę miałem trudną i zajmującą i choć lubiłem swoje zajęcie nie mogłem dać sobie rady ze stresem. W domu nieprzyjemna atmosfera a w pracy coraz większe oczekiwania. Powiedziałem więc do zony – słuchaj muszę trochę odreagować umówmy się więc tak, że ja raz na tydzień czy dwa powiedzmy w piątek czy sobotę wyskoczę sobie gdzieś do kumpla na mecz a ty ( biorąc pod uwagę synka, który miał kilka latek i ktoś musi z nim być ) na drugi weekend skoczysz z koleżankami do teatru, kina czy kawiarni i będzie ok. No i co? Umowa obowiązywał chyba dwa miesiące , ponieważ któregoś razu wypiłem o jedno piwo za dużo. Przynajmniej w mniemaniu mojej żony, która postanowiła sprawdzić czy mówię prawdę o ilości wypitego przeze mnie alkoholu i postanowiła zawiadomić policję. Ponieważ moja żona należy jak to się teraz ładnie mówi do kasty tym chętniej policja mnie zabrała na izbę wytrzeźwień. Ponieważ nie poczuwałem się do winy a wręcz przeciwnie zostałem potraktowany jak przestępca i to na wniosek osoby, której przysięgałem wierność i miłość aż do grobowej deski i vice versa poczułem się potraktowany jak ostatnia szmata. Nie umiałem tego zrozumieć, darłem przysłowiowe szaty co wepchnęło mnie znów w objęcia beztroski jakie daje poczucie wypitego kielicha! W ciągu trzech miesięcy odbyłem jeszcze dwie podróże w jedną stronę bez all inclusiv na policję i straciłem pracę. Zanim straciłem pracę najpierw straciłem twarz, ponieważ pracowałem na swój image kilkanaście lat a moja żona załatwiła sprawę przy pomocy smartfona jednym ruchem. Nie pokazałem się tam więcej przygnieciony wstydem i nie pokazałem a raczej nie mogłem pokazać sie w domu ponieważ żona wymieniła zamki. Poczułem wtedy co musiał czuć mój ojciec przez te wszystkie lata. Ponieważ ja też nigdy nie ubliżyłem ani żonie ani dziecku. Nigdy nie podniosłem ręki na dziecko ani zonę a zostałem pobity przez policję i na skutek pomówień mojej małżonki zelżony słowami dzieciobijca i żonobójca. Zgnojony wróciłem w łaski matki, która po trosze stoi za moim nieszczęściem i tu zaczął się temat na nowo. Chociaż z żoną rozmawiam i odwiedzam dziecko (nie mamy rozwodu ale nie mieszkamy razem) mieszkam u matki. W ubiegłym roku na skutek kolejnej już kłótni z matką, czując się nikomu nie potrzeby i wiedząc, że jestem sam jak palec znów sobie wypiłem co zaowocowało doniesieniem tym razem do komisji ds przeciwdziałania alkoholizmowi i właśnie odebrałem wezwanie na rozprawę sądową. Zapewne myślicie, że jest to jakieś rozwiązanie ale zapewniam was, że nie jest! Przez tę krótką własną historię, w której nie zawarłem wielu sytuacji krzywdzących moją osobę, gdyż nie chcę aby wyszło, że się wybielam chciałem tylko pokazać jak łatwo jest komuś przypiąć łatkę i z człowieka starającego się być dobrym, normalnym facetem można zrobić zafajdanego menela i alkoholika. Samo wezwanie mnie do sądu pogłębia moją niechęć do osób, które powinny być mi najbliższe. Szkoda, że nie bierzecie pod uwagę reperkusji takich działań.
Warto właśnie pomagać tym ludziom i jakoś ich namawiać na leczenie i wspierać ich w tym jak sami będą chcieli i podejmą się tego to na prawdę bedzie wielki krok do zmiany.
Witam mam pytanie konkubent podpija tak do dwuch tygodni na miesiac oczywiscie z pszerwami kiedys pewnego dnia pilnojac dzieci spozyl alkohol jak wrucilam do domu zadzwonilam na policje bo tak kuratorka mi poradzila i od tamtej pory byl dwa razy na przemusowym leczeniu teraz dalej tak samo pije tylko juz jest cichy i jak wypije idzie do osobnego pokoju i idzie spac nie kluci sie nieawantoruje sie nic ztych zeczy i pewnego razu przyjechala konkubenta kuratorka bo to on ja tylko ma i tu pytanie czy kuratorka morze mnie zmuszac czy kazac do napisania wniosku na leczenie konkubenta lub mam z dziecmi wyprowadzic sie z domu ? Czy ona tak moze postepowac?
Witam… Jestem mężatką od prawie czterech lat. Mąż mój jest alkoholikiem. Mamy dwie córki, które są jego z pierwszego związku. Ich Mama zmarła na raka. Od wtedy mąż zaczął popijać. Potem był jego drugi, dwuletni związek, nieudany, w którym pij więcej. Mąż jak się poznaliśmy nie pil, bynajmniej dużo może się ukrywał. Już w trakcie naszego związku był na leczeniu odwykowym.. Był w miarę spokuj. Ale… Od tego roku od maja mniej więcej jest tego za dużo. Mamy swój dom na wsi i ja prowadzę w nim sklep. Mąż pomaga o ile jest w stanie. Piwo jest w sklepie i ono jest tym moim zatrapieniem. Mąż potrafi wypijac i nawet z 10-12 dziennie. Bywają dni o ile jest trzeźwy że pomaga ale to wstaje rano do sklepu i już tam zaczyna. Ja wstaje najczęściej jak mogę ale on się awanturuje że to on idzie i koniec. Jestem już na wykończeniu psychicznym. Jest ciężko opanować dom, prace, dzieci. Starsza córka zaczęła nam z domu można powiedzieć że uciekać. Jest w ciąży aktualnie. A młodsza ma prawie 16 i jest z nami ale się do Taty odzywa już czasami mało sympatycznie czemu się nie dziwię. Mąż ma swoje dziwne fazy. Jest chory od 16 roku życia na nowotwór. Zespół Gorlina Goltza. Już raz miał problemy z trzustka i nerkami. Niszczy siebie strasznie. Ja mimo tego co robi i jak krzywdzi nas cały czas kocham go i staram się walczyć tylko tych sił coraz mniej. W swoich momentach bez picia jak to on mówi robienia sobie detoksu potrafi mieć dziwne zachowania. On tego nie pamięta ale krzywdzi mnie wtedy najbardziej. Latał po domu i szukał kogoś bo przyjechał niby, to było w nocy, jest niespokojny wtedy, już nie mówię o tym że go trzęsie i ataki padaczki alkoholowej się też zdarzają. Wygaduje i wypisuje do mnie jak jestem w sklepie różne dziwne rzeczy. Obwinia za wszystko bo to ja jestem najgorsza, ja robię źle ale nie on. Każdy jakiś wyjazd do miasta czy też inny kończy się kupowanie alkoholu. Jak już pisałam jest po terapii w Kościanie, źle to wspomina i rozmawiał o tym nawet z psychiatrą. Był raz u niego, więcej nie poszedł bo stwierdził że głupi nie jest żeby do takiego lekarza chodzic. Miał skierowanie na kolejną terapię do Szklarskiej Poręby, już miał termin ale dzień przed wyjazdem rozwalił auto. Nie mogę zostać bez samochodu, wiem wytłumaczenie żadne i żałuję że nie pożyczylam sobie auta i go nie zawiozlam. Ostatnio dostał z Gminy z tego powiatowego centrum pomocy AA zaproszenie ale nie pojechał. Ja nie mam już sił i nie wiem co robić. Proszę o podpowiedź co dalej. Zmusić go niestety nie mogę na leczenie :( Pozdrawiam Ania
Witam,
Moj tata pije odkad pamietam. Na początku, pił tylko w weekendy, teraz pije codziennie. Jest okres ze pije miesiąc, dwa bez przerwy. Po czym, nagle przestaje i robi przerwę miesięczną lub dłuższą. Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze jest cukrzykiem. Jak piję nie bierze insuliny, a jak juz weźmie, to za chwile idze sie napic. 3, 4 lata temu miał zawał serca. Po zawale, nie pil przez jakis czas. Moj tata jest bardzo spokojnym człowiekiem, nigdy nie robił awantur. Chciałysmy z mamą odciąć mu dostęp do konta, ale ona nie zna hasla, do jego konta bankowego.mama Jest współwłaścicielka, ale nigdy ojciec jej nie podal hasla. Czy, mozemy jakoś odciąć go od pieniędzy? I czy przy cukrzycy, możemy go przymusowo zgłosić na leczenie?
Ja też bym nie zmuszał tylko bardziej mu jakiś pomógł psychicznie zmotywował go do tego żeby sam też chciał bo jak się go zmusi to nie przyniesie efektów bo on będzie myślał tylko o tym żeby się wyrwać i napić.
Witam, nasz ojciec od wielu wielu lat nadużywa alkoholu, a co gorsza awanturuje się, jest agresywny, nie panuje nad sobą. Do tej pory nie wzywaliśmy policji ale boimy się że kiedyś wydarzy się coś strasznego, skrzywdzi mamę lub któregoś z rodzeństwa. Tata prowadzi firmę i cały stres topi w alkoholu i wyładowuje się na otoczeniu, co ma niekorzystny wpływ na funkcjonowanie firmy, nie mówiąc już o naszym stanie psychicznym. W tym wszystkim najgorsze jest to, że nie widzi problemu…nie chce się leczyć ani zgłosić do kogokolwiek o pomoc. Proszę o informację czy naprawdę nie można go zgłosić nawet do prywatnej kliniki , np. wezwiemy policję w sytuacji awantury a potem przewiozą go do takiej kliniki? do tej pory nie wzywaliśmy policji, bo boimy się że gdy go wypuszczą po 24h będzie się mścił itp.
Pięć lat temu zostałem wyrzucony z domu przez pijaną i awanturującą się żonę. Wcześniej też to się zdarzało ale ze względu na obietnice poprawy wracałem. Od ponad dwóch lat jestem po rozwodzie. Dokąd byłem razem z rodziną wszystkie pretensje za nieudane życie spadały na mnie, dzieci specjalnie nie były strofowane jednak od pewnego czasu ex zaczyna znęcać się psychicznie nad resztą a najbardziej nad najstarszym (22 letnim synem). Kończy on właśnie zaoczne liceum i ze względu na wiek przestał należeć się mu zasiłek rodzinny a co za tym idzie na trzecie dziecko ich mama otrzymuje standardowy a nie taki jak dotąd wyższy. Wszelkie winy ponosi więc najstarszy syn. Mam już dość takiej sytuacji. kiedyś nie zwracałem na to za bardzo uwagi. Przeżyłem piekło i zacząłem wracać do normalności ale zaczynam mieć wyrzuty sumienia, że moja normalność bierze się z cierpienia synów. Ich matka to bardzo podły i mściwy człowiek. Jest w niej mnóstwo nienawiści a zwłaszcza od czasu kiedy notorycznie pije. Trwa to przynajmniej 10 lat. Pięć lat temu zgłosiłem ją do GOPS-u ale uniknęła skierowania na leczenie ze względu na brak wystarczających dowodów. Pewnie po części jestem temu winien bo zrobiło mi się jej żal. Zbastowała z piciem więc miałem nadzieję, że w końcu się opamięta. Byłem w błędzie. Dziś wiem od synów, że pije jak dawniej (najwyżej jeden dzień w tygodniu jest trzeźwa). Dzieci nie chcą bym ją zgłosił na leczenie. Boją się jej zemsty ale ja wiem, że bierne przyglądanie się sytuacji nic nie da. Nie mam pojęcia jak to zrobić. Sam osobiście sporadycznie tam zaglądam (najczęściej w odwiedziny rozmawiam z dziećmi poza ich domem) więc oficjalnie nie widzę jej w stanie upojenia. dzieci z pewnością też nie zgodzą się zeznawać w obawie przed jej zemstą a ja absolutnie nie wymagam tego od nich. Cała wioska, w której mieszkają wie o tym problemie jednak nikt nie chce wchodzić w konflikt ze stukniętą babą. Powinienem złożyć wniosek o pozbawienie jej praw rodzicielskich ale po pierwsze wiemy jak długo to może potrwać, po drugie nie mam warunków by wziąć dzieci do siebie. sam nie wiem co powinienem zrobić. mam dość ich psychicznych cierpień. Płacę alimenty, z których głównym środkiem jest alkohol. Wraz z rodzinnym i programem 500+ ich matka otrzymuje jakieś 2700 zł co miesiąc a mimo to wciąż brakuje a za braki odpowiada najstarszy syn. Co powinienem zrobić? Osobiście nie mam dowodów o tym co dzieje się w tym domu. Nikt nie zechce zeznawać przeciw tej kobiecie. Czasem myślę, że dom dziecka byłby lepszym miejscem niż życie z takim potworem.
Witam,
od pół roku mieszkam z narzeczoną u Jej rodziców. Jej ojciec ma moim zdaniem wielki problem, którego nie zauważa. Wiem z opowieści, że zazwyczaj dwa razy do roku wpadał w dwutygodniowe ciągi alkoholowe po czym pół roku był trzeźwy i wszystko było cacy. Odkąd jednak poszedł na emeryturę znacznie się pogorszyło. Aktualnie pije już od ponad tygodnia, problemem jest to że jego żona musi siedzieć przy nim i wysłuchiwać jaką jest ci*ą, k**wą etc. Robi jej pranie mózgu i jest w tym przekonujący (sam miałem okazję siedzieć z nim całą noc i patrzeć jak trzy razy “zwraca” podczas picie jednego piwa. Jak on to musi zarabiać, żeby Ona piła (nie zauważyłem, jednak słyszałem, że może być coś na rzeczy), jaki On jest nieszczęśliwy, ze utknął w domu swojej żony, jak On musiał wszystko w tym domu naprawić. Twierdzi, ze wszystko może zniszczyć i wszystko naprawić. Jak twierdzi “Ja nie jestem alkoholikiem, bo piję za swoje zarobione pieniądze”. Miesza alkohol z lekami i odbija mu całkowicie. Sytuacja jaką dziś zastałem po powrocie z pracy do domu: cała lodówka wywrócona na kuchnię i produkty przez okno powyrzucane na podjazd. W przeszłości były podobno akcje z siekierą wbitą w drzwi i benzyną rozlaną po piwnicy.
Dziś na pomoc przyszła sąsiadka – jako jedyna może na niego wrzeszczeć bo nie jest od niego zależna, jak się dowiedziałem od Niej później, aktualnie po śmierci Jego teściowej nagle ja stałem się jego wrogiem nr 1. A sam zaproponował mi, żebym zamieszkał w tym domu i żebyśmy mogli odłożyć pieniądze na ślub.
Proszę o radę, odnośnie Gminnej Komisji ds. Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych – czytam, że każdy przypadek odpowiednio argumentowany powinien zostać skontrolowany. Czy opis powyżej jest wystarczający? Zamierzamy nagrać kilka jego alko-wywodów na dyktafon dodatkowo. Co jeżeli komisja zareaguje, a On akurat będzie w stanie “Trzeźwym”?
Proszę o odpowiedź
Do anonim
Taką komisją pogorszysz tylko sytuację. Macie ewidentnie problem bo człowiek jak piszesz jest nieobliczalny i agresywny. Jedynie interwencja policji i najlepiej nie z twojej a ze strony teściowej lub córki, tobie nie radzę.
Dzień dobry
Mam 39,5 lat. Mam córkę 16 lat i córkę 10,5 lat. Oficjalnie od około 2 lat rozwódka / mówię oficialnie bo żyjemy ze sobą nadal i mieszkamy a rozwód pewne potrzeby zrobiony / Od dłuższego czasu popijam mąż nie …On pracuje ma firmę założoną w Anglii .Ja bezrobotna . Ostanio przeszłam samą siebie zostalam złapana jadącą pod wpływem olkoholu , Wsiadajac za kierownicę udezyłam na parkingu marketu w znak drogowy nastepnie pare metrow dalej zostalam zatrzymana prze innego kierowcę i odebrał mi kluczyki – wzywajac przy tym policję a miejsce zdarzenia .Oczywiscie przyjechali i na sprawdzeniu pierwszym mialam 3,5 promila alkoholu .Zabrali na komende a potem maz /byly / mnie odebral . Za kilka dni wezwali mnie na komende by spisac protokół ,oczywiscie dostala pismo ze prokuratow sprawe daje do sadu za to przekroczenie . Kiedy bedzie rozprawa nie wiem nie wiem czy odbedzie sie zaocznie czy bede musiala byc osobiscie.Jak to moze wygladac … Ale by tego bylo mało to w tym samym miesiacy tylko ze pod koniec danego miesiaca pokusialam sie znowu po alkohol / gdzie postanowilam nie pić/ i wypilam i poszlam tak do pracy do ktorej chodzilam zaledwie miesiac .Oczywiscie ochroniarz tej ze firmy wezwal policje bo spostrzegł ze jestem pod wplywem alkoholu .Przyjechali i w wydychanym powietrzu mialam tym razem 4 promile .odwieźli do domu ale tym razem moj byly maz ktory by lw domu z córami nie byl wyrozumialy i bardzo zły ,wyprowadzony z rownowagi naopowiadal policjantowi ze jest na mnie bezradny ze pije , ze on i dzieci maj atego dosyc a te dwa ostatnie numery przeszlam sama juz siebie .Policjant powiedzial do mnie jak wychodzil ze osobiscie poprowadzi ta sprawe i ze nigdy juz ni skrzywdze tej rodziny i oznajmil ze mam oczekiwac ze otrzymam wezwanie z sadu na przymusowe leczenie zamkniete na dobre 3 miesiace w lidzbarku warminskiem . Oczywiście naświetlam sprawę ….w domku jest zawsze czysto , dbam o dzieci , odrabiam lekcje z mlodsza córka, do drugiej wydzwaniam czy wszystko ok.? bo uczy sie w innym miescie …chodzę na zebrania i systematycznie utrzymuje kontakty ze szkołą , mąż były kocha mnie ale w pewnym momencie i milosc odchodzi jak ja tak sie zachowuje .Dzieci zwlaszcza mlodsza corcia w ogien by za mna poszla .Nie bije dzieci ,oczywiscie teraz juz nie ale wczesniej klucilismy sie z mezem acz kolwiek zawsze go prosilam by tego nie robil w obecnosci dzieci no i jak by nie bylo nie oszukujmy sie sasiedzi tez co nieco slyszą w takich sytuacjach tym bardziej ze mieszkamy w bloku . Bardzo to wszystko przezylam ,przeanalizowalam ublagalam swojego meza by dal mi ostatnia szanse ze wezme sie za siebie a te dwa wystepki samochod i praca to zaluje po stokroć co zrobilam . Rozmawilam z dziecmi , oczywiscie juz nie obiecywalam ze nie bede pila bo nawet nie wierza mi ale po dwoch dniach mojego zalosnego skomlenia do meza ze udowodnie swoja wartosc i ze bardzo kocham dzieci i ze chce bysmy byli taka rodzina jak kiedys . Natychmiast wykonalam pare telefonow po tym drugim incydencie co był w pracy i umowilam sie do osrodka AA na terapie .Bardzo szybko bylam na wizycie i za trzy dni / bo popadł weekend / mam juz pierwsze spotkanie w grupie ,mam chodzic codziennie od 8.00 do 12-13.00 w porywach tak zwany oddzial dzienny a potem do domu przez okres 2 miesiecy . Poinformowalam męża byłego o tym i o prosbie by nieodwracal sie odemnie ze udowodnie ,oczywiscie maz były i dzieci czekaj an arezultat tej terapi ale nie ufaja mi ze wytrwam bo mialam uz swoj aszanse na podniesienie się / mam tu na mysli pracę / ale zmarnowalam to . Wiem ze to ostatni dzwonek i ze tym razem jesli znowu siegne po alkohol to już bedzie koniec …. Nie myslę o piciu alkoholu i sięganiu po niego chcę przywrócić ład i porządek w domu , zaczęłam ogarniać ,sprątać o wiele lepiej mieszkanie , układać w półkach ,szafach w kostkę ubrania ,myć szorować okna i wiele jeszcze innych czynności w domu tak bardzo pragnę udowodnić że wróci wszystko do normy i że szanse która “wyżebrałam ” tą ostatnią WYKORZYSTAM i UDOWODNIĘ .Oczywiście po całym zajściu i wszelkich starań były mąż zaczął już tochę się do mnie odzywać i widzę że chce wierzyć mi tylko nie chce mi tego pokazać bo czuje sie jak “frajer” jak to on powiedział wiecnie oszukiwany przezemnie . Proszę mi wierzyć jest mi baaardzo ciężko , namieszałam i nawarzyłam sobie tak “piwa” że nie wiem jak to przejdę . Oczywiście incydenty te dwa w jednym miesiącu doprowadzaja mnie do obłędu jak mogłam tak się zachować , proszę mi wierzyć towarzyszy mi cały czas Poczucie Przeokrutnyh wyrzutów sumienia ,bo dawno powinnam przerwać popijanie i nie Dopuścić do sytuacji z samochode a nastepnie z utrata pracy / która tak naprawdę miała mi dać tą możliwość startu / Nie trudno się domyslać że trudno uwierzyć takiej osobie jak ja że tym razem ZROBI WSZYSTKO by zmienić to . Oczywiście każdego dnia staram się w domku ….sprzatam , posiłki gotuję , do córek nadal zwracam się miło i troskliwie acz kolwiek starsza jest sceptycznie nastawiona / dochodzi tez wiek jej buntu wiec tym trudniej , młodsza widę że cieszy sie ze poszlam na terapie acz kolwiek tez obserwuje ,dopiero widzę jak bardzo dużo NIE WIDZIAŁAM że moje popijanie przeszkadza. Jestem zdeterminowana i gotowa na pierwszą terapie dnia w Poniedziałek ,wiele przemyśleń i burza mózgu i wyrzutów , sama siebie w sumieniu Karzę ,że musiałam upaść ” i to się stać by wziąć się wkońcu za siebie . Wierzę w siebie choć bardzo mi ciężko i staram się trzymać ALE Gnębi mnie jedno ! Bardzo się boję że zostaną mi odebrane córeczki przez sąd , bo na dniach ma teraz przyjść policjant dzielnicowy , domyslam się że spisać protokół zajscia , ale też domyślam się a raczej w tej placówce do której sie zgłosiłam to Pani psycholog powiedziała że napewno sprawa znajdzie finał w Sądzie Rodzinnym że procedury sa takie iż ja jestem w sadzie rodzinnym , dzieci przesłuchiwane przez psychologa , kurator w domu , placówka opiekuncza wywiad bedzie robic ,szkola powiadomiona a na koncu odebranie mi praw rodzicielskich i wyladowanie dzieci w placówce opiekuńczej . Podkreśliła że procedura ale nie koniecznie wszystko moze byc zastosowane w moim przypadku . To że mieszkam i normalnie jestesmy rodzina to jedno ale w dokumentach jest ze jestem samotna matka wychowujaca dwoje niepelnoletnich dzieci ,pobierajaca 500 plus na obie córeczki / ale od razu wpłacam na ich konta/i te dwa wystepki jakie dokonalam ze mogą mi zabrac dzieci do placówki – ewentualnie na czas wyjasnien . Horror …. dodała potem że z drugiej strony sąd tez jak bedzie rozprawa może być mi przychylny bo jednak sama dobrowolnie sie zglosiłam do placówki na terapie i jesli nie bede pila i systematycznie przychodzila do placówki przez ores 2 miesiecy to sad tez bierze to pod uwage ale boję sie że na ten czas moze sad juz wyznaczyc rozprawe i zadecydowac umieszczenie dzieci w placówce dopuki nie zobaczy sad moich wstepnych chociazby efektów , nie wspomne zę mąż jest w rozterce / gdzie jest silnym i postawnych mężczyzną / Czy moje obawy są uzasadnione czy może za daleko się zapędzam w tych wszystkich mysleniach ? Nie mogę spać juz trzecia noc , ciągle płaczę pokatnie ,mam ogromny żal do siebie że taka głupia byłam , nie myślaca …… Ja nie przypuszczałam ze ja mogę przez to zachowanie stracić dzieci ….My wszyscy się w domku kochamy i życia bez siebie nie wyobrażamy i jesteśmy normalna rodziną , ja wiem ze w tym co opisałam słowo normalna rodzina to może być ” smiech ” ale jak by Ktoś odwiedził nas w domu , popatrzył , przyjrzał i miała by dotknąć moje córeczki taka TRAUMA że odbierają mi prawa rodzicielskie i umieszczają w placówce to …… Tak bardzo potrzebuję pomocy i informacji w tej sprawie , ja się już nie martwię o siebie ale o moje córeczki i całą ta sytuację . Na prawników mnie nie stać , by robił wszystko by nie zabrano córeczek …. proszę o informację bym nie miała z rodzina znaku zapytania i czekania w niepewności jaki finał tego wszystkiego bedzie pozdrawiam
@ja
Nie wiem czy moja odpowiedź jest Ci jeszcze potrzebna, bo już trochę czasu minęło a ja ze względu na ograniczone możliwości czasowe nie zawsze mogę odpowiedzieć. Może już się wszystko wyjaśniło.
Wydaje mi się,że obawy związane z oddaniem dzieci do placówki opiekuńczej są daleko na wyrost, no chyba, że ojciec dzieci ma odebrane prawa rodzicielskie. Z opisu jednak można wnioskować że tata dzieci jest też ich prawnym opiekunem. Nie przestaje się być rodzicem po rozwodzie, więc jest dość naturalne że on mógłby się dziećmi opiekować. Dobrze, że jesteś w terapii i nawet jeśli sąd odbierze Ci prawa rodzicielskie można je odzyskać chodząc na terapię i utrzymując abstynencję w długim czasie.
Twój problem z alkoholem wygląda na bardzo poważny, biorąc pod uwagę wyniki badania alkomatem. Ilość promili jaką miałaś w sobie w czasie tych dwóch incydentów jest dawką śmiertelną dla osób nieuzależnionych. Alkoholicy mają podwyższoną tolerancję na alkohol więc ich wyniki mogą nawet dwukrotnie przekraczać dawkę śmiertelną. Taka tolerancja jest jednym z kryteriów diagnozowania uzależnienia.
Dobrze że jesteś na terapii, życzę Ci wytrwałości
czy alkocholik ma prawo odmuwic terapi nawet jak sąd nakazał?
Zobowiązanie sądowe w zasadzie sprowadza się do konieczności zgłoszenia się do ośrodka odwykowego. Jeśli zobowiązany się nie zgłosi w określonym terminie doprowadzi go policja. Jednak w miejscu gdzie leczenie się odbywa może zrezygnować z terapii a nawet jeśli ją odbędzie nie ma żadnej gwarancji, że po leczeniu nie zacznie pić.
W artykule powyżej wyjaśniam dlaczego nie jest możliwe zmusić alkoholika do utrzymywania trzeźwości czy leczenia. Zmusić można do stawienia się w jakimś miejscu ale do przemiany emocjonalnej (a tym jest w istocie leczenie) zmusić nie można.
Jeśli alkoholik stosuje przemoc to prawnie można wywrzeć taką presję, że jeśli się nie będzie leczyć to pójdzie do więzienia ale nie za picie tylko za przemoc. Samo picie, upijanie się. nie jest karalne, więc każdy ma prawo, w tym też alkoholik do picia
Niemieszkam z mężem od kilku lat ponieważ bardzo dużo pił ,teraz jest już bardzo źle jest bezdomny nie jest w stanie już przerwać picia ani pracować niechce słuchać na temat leczenia czy da się mu pomoc?
Najprościej można odpowiedzieć na to pytanie, patrząc na pomaganie jak na przyłączenie się. Pomoc drugiemu człowiekowi to przyłączenie się do jego aktywności lub woli i dodanie mu swoich zasobów (energii, wiedzy, czasu, pieniędzy…itp). Ktoś coś już robi lub pragnie zrobić i my mu dodajemy czegoś od siebie, aby zwiększyć szanse na powodzenie jakiś jego zamiarów. To pragnienie może być małe, chwilowe, w postaci jęku na kacu, że “już tak dalej nie mogę” – bez względu na to jak jest małe już daje okazję do tego aby się przyłączyć ze swoimi zasobami. Często tak właśnie się pomaga alkoholikom – nie czeka się na jakieś wielkie deklaracje tylko łapie taki moment. Ale cokolwiek takiego musi być, bo inaczej nie mamy się gdzie przyłączyć. Zatem aby odpowiedzieć na pytanie, czy mężowi można pomóc w tej sytuacji, trzeba by odpowiedzieć na pytanie czy istnieją jakiekolwiek, nawet bardzo małe miejsca, do których można się podłączyć. Czy są jakieś okruchy jego woli zmiany, choćby chwilowe – jeśli tak, to może można mu pomóc. Jeśli nie, to można się za niego pomodlić
To jest nie do wytrzymania! Ciągnie się to już 8 lat wieczny smród w domu bo mama nie chce go wyrzucić z mieszkania nie pomagały leczenia przymusowe, więzienie 3 lata nic ja po prostu dostaję przy tym człowieku białej gorączki nocne pukanie do drzwi dzwonienie na domofon o 3 w nocy ja nie mogę spać w nocy jak on jest w domu i jeszcze dziele z nim pokój już mnie denerwuje jego oddychanie nawet co robić ? Bo boję się że nie długo może dojść do tragedii w domu.
Sylwia Ja mam Brata alkoholika na początku lutego przełamałem się i powiedziałem sobie dość dla Mnie i dla niego złożyłem wniosek do Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych wniosek tyczy się leczenia przymusowego do wnioskodawcy czyli Mnie przyszedł pracownik socjalny przeprowadził wywiad i 10 lutego Alkoholik został wezwany przed Miejską komisje dostał dwa wybory przymusowe leczenie w zamkniętym ośrodku lub terapia AA wybrał terapię nie pił dwa tygodnie chodził na terapię ale przerwał terapię pije znowu od kilku dni Teraz będzie wezwany przed komisję w połowie Marca od terapeuty musi mieć pismo że uczęszczał ale takiego pisma nie dostanie bo pije więc Komisja teraz złoży pismo do biegłego psychiatry sądowego o przebadanie i sprawę rozpatrzy Sąd w związku do skierowania Alkoholika na terapię zamkniętą
Witam
Potrzebuję pilnie pomocy moja mama strasznie pije nie wiem do kogo mozna się zwrócić zeby ją zabralu na przymusowe leczenie. na rodzinę nie mam co liczyć z kąta jeje ubywa a tylko wydfaje na alkohol :((( z bratem jesteśmy w kropce bo nie wiemy co robić.
POMOCY!!!!!!!!!!!!!!
Wit am! Ja Borykam sie z podobny my problemem od wielu Lat. Moja mama, z zewnatrz Zadbana, intelligent a, a wewnatrz Chora na alkoholiZm zapadajaca w ciagi. Ja tez staralalam sie ja zmienic- na Marne- Tylko Ona to potrafi- I dlatego postanowilam ja zosrawic samej sobie, co ma byc to bedzie, serce Mnie boli ale juz jestem zmeczona tym I wszystkimi probami. Nie Mam sily. Tobie rade to sama- zostaw swoja name samej sobie- niech wyda wszystkie pieniadze I niech siebie zniszczy- to jej wybor Nie twoj. My na to nic Nie potadzimy, Zadne przymisowe odwyki Nie pomoga, ja popelnialam te bledy chronienia od malego, teraz kiedy jestem juz Dorotka Nie Mam sily zeby z nia sie urzerac, Mam nadszsrpniete zdrowie fixyczne I psychiczne.
Witam.chcialam zapytac .moj maz ma przyznane leczenie odwykowe przez sąd.chcialam zapytac czy istnieje mozliwosc zamiany tego leczenia na niestacjonarne? I jakie są szanse ze zostanie ono zamienione ze stacjonarnego na niestacjonarne? Pozdrawiam
It’s enormous that you are getting ideas from this piece of writing as well as
from our dialogue made at this place.
Excellent website. Lots of useful info here. I’m sending itt to a few
friends ans additionally sharinng in delicious. And of
course, thank you in your effort!
This article gives clear idea designed for the new people of blogging, that really how to do blogging.
Hi there colleagues, its impressive paragraph regarding tutoringand fully explained, keep it up all the time.
Your style is very unique compared to other people I’ve read stuff from.
I appreciate you for posting when you have the opportunity, Guess I will just bookmark this page.
Niezwykle skuteczny wpis, polecam wszystkim
alkoholika trzeba leczyc sam musi stwierdzic ze jest chory
Witam was wszystkich czytałam wasze historie a moja w niczym się nieróżnij od waszych.Najgorsza jest ta bezsilność .
Witam.
U mnie sytuacja jak prawie w każdej innej rodzinie: awantury, wyzwiska, gnębienie psychiczne i inne. Problemem jest rodzina męża: matka, siostra i szwagier. Nie tylko dają przyzwolenie na picie, piją z nim, udają, że nie ma problemu to jeszcze wszyscy są do mnie bardzo wrogo nastawieni. Nikt nie chce ze mną rozmawiać, antypatycznie zachowują się względem mnie. Mieszkamy 200 m od Siebie. Rozpoczęłam procedurę przymusowego leczenia, mąż obecnie jest na detoksie a ja już się boję co będzie jak wyjdzie. Będzie potrzebna pomoc i wsparcie , moje starania i być może jego pójdą na marne przy takim podejściu rodzinki. Proszę o jakieś porady.
Nie zmusisz – jak przymuszony to wróci do picia i to o wiele większego…
Ja niestety jestem zmuszona mieszkać z matką alkoholiczką . Jestem bezrobotna i nie mam niestety za co wynająć sobie mieszkania … Przez ” chorobę ” Matki wylądowałam w wieku 11 lat w domu dziecka . Z jednej strony martwię się o Nią ponieważ miała już kilka spraw karnych za awantury i zastraszanie Sąsiadów . Jakiś tydzień temu była Po nią Policja ponieważ miała odrabiać grzywnę ale wiadomo nie odrabia , z tego właśnie powodu Jej Pani kurator wystąpiła z wnioskiem do sądu o przebadanie czy Matka jest w stanie to odrobić , czy lepiej umieścić ją na odwyku zamkniętym .. Interwencje Policji mam w domu średnio 3 razy w tygodniu . Matka prowadza się z różnymi ” elementami ” ( trzech z nich już zmarło z powodu nadużywania alkoholu , teraz jest z jakim kryminalistą który ciągle ją leje i wyzywa nie mogę tego słuchać ale jak się odezwę to jestem najgorszą .. Ku…. , Su… , sz… i jeszcze trochę ” podwórkowej łaciny ” . Matka utrzymuje się z MOPS-u niestety nic nie dała mi wizyta u Pani Socjalnej stwierdziła że cyt” Pani Matka jest osobą chorą i nie możemy odmówić Jej pomocy bo musi mieć z czego kopić sobie żywność ” na nic moje tłumaczenia że przeznacza cały zasiłek na picie kilka razy nawet zaprosiłam Panią z mopsu do domu na drugi dzień po tym jak Matka otrzymała od nich zasiłek . Prosiłam wręcz błagałam aby mi pomogli niestety oni nic nie mogą zaradzić .Nie wiem już co robić mam 27 lat i coraz częściej myślę żeby skończyć mój horror mam już serdecznie dość tego mojego toksycznego życia jestem już na skraju załamania nerwowego . Pomóżcie mi proszę ja już nie mam sił na taką egzystencje…..
ja też jestem córką alkoholików. Nie mieszkam z rodzicami już 2 lata, ale mimo to strasznie to przeżywam bo nie mam teraz kontroli nad tym cos się dzije w domu. Mama nie pracuje, ojciec pracuje na taksówce, ale więcej pije niż pracuje. Ledwo wiążą koniec z końcem, ale mimo to piją. Miałąm straszne dzieciństwo i sądziłam, że jak się wyprowadzę to odczuję ulgę,ale tak nie jest. Nie wiem jak mam im pomóc. Oni nie widzą problemu i się zatracają,a ja ich kocham i każdy dzień przeżywam,skupiam się na nich ,a nie na swoim życiu. Dzieciństwo miałam straszne,a teraz nie mogę żyć normalnie bo co dzień się zamartwiam i nie wiem jak im pomóc bo oni nie chcą pomocy:( Czasami myślę, że ja chyba też potrzebuję pomocy bo nie mogę normalnie funkcjonować przez nim. Boję się czy żyją,czy się nie pobili,czy coś się nie stało strasznego. Nie mam nawet z kim porozmawiać o tym,do kogo zwrócić się o pomoc? Zastanawiam się czy można ich na siłę zamknąć w psychiatryku bo inaczej ja się przez nich wykończę,ale jak to zrobić? Pomóżcie
A moja historia jest taka..mieszkam 500 km od swojej mamy i brata którzy są alkoholikami(brat ma padaczke alkoholową).w jednym budynku tylko innym mieszkaniu mieszka tez moja siostra ze swoja rodziną i dzieki niej wiem co dzieje sie w moim rodzinnym domu..ciagłe libacje alkoholowe,pełen dom obcych ludzi którym moja matka wyprawia imprezy gdy wezmie kredyt a bierze je ciagle tylko niewiadomo czy spłaca..sytuacja jest o tyle zła ze sa ciagłe awantury,a nikt sobie z tego nic nierobi..próbowałam wysłac ich na leczenie ale usłyszałam ze mam swoja rodziną,nosa do nich niewtykac a leczyc mam sie sama na głowe!!siostra ciagle nazeka a nic z tym nierobi..napisałam list do urzedu gminy z prosba o pomoc,przedstawiłam sytuacje,gdyz mam małe dzieci i niemam mozliwosci pojechania tam osobisciea pan który zajmuje sie takimi sprawami owszem wezwał moja matke na rozmowe ale na dzien dobry pokazał jej list i powiedział żeby z tym cos zrobiła bo on niema czasu na zajmowanie sie takimi sprawami..pomózcie prosze ..co mam zrobic..jestem juz na skraju wytrzymałosci..
Pani Elżbieta pisze cyt” uzależnienia nie leczy się lekami, tylko psychoterapią”-jest to prawda połowiczna,ponieważ obecnie medycyna zna skuteczne środki farmakologiczne zmniejszające tzw “głód alkoholowy’ który moim zdaniem stoi u podstaw większości niepowodzeń w drodze do trzeźwości.
Ja znalazłem kilka wskazówek ,ale nie na polskich stronach ,a specjaliści nigdy mi tej formy leczenia (tzw “skojarzone) nie proponowali.
Obecnie stosuję od pół roku i jakoś nie mam problemów z utrzymaniem trzeźwości chociaż dawniej 10 dni bez picia to u mnie pył ogromny sukces.
Skoro nie odczuwam głodu jedzenia to łatwiej mi nie jeść ,tak samo z piciem alkoholu.
Co prawda nie jest to tanie bo za miesiąc 130 pln a zalecane jest minimum 12 miesięcy ,ale ja nie żałuję tego,a cena stanowi dodatkową motywację,bo jak za coś drogo płacę to staram się to szanować.
Tabletka nie jest złotym środkiem ale jest bardzo pomocna przy głębokim uzależnieniu,i ja z niej nie zrezygnuję a mity o skutkach ubocznych to obecnie tylko mity.
Współczesne środki wywołują ich mało a ja pomimo terapii lekowej mogę prowadzić pojazdy ,obsługiwać maszyny itp,dawniej po lekach nie można było bo niestety były podobnie jak alkohol “psychoaktywne” teraz jest inaczej i warto mi było poprosić lekarza o wdrożenie takiego leczenia.
Teraz nawet na psychoterapię mam inne spojrzenie,i już wierzę statystykom że psychoterapia daje skuteczność ok 5% !!! a psychoterapia plus farmakologia podnosi skuteczność do ok 50-60%
@romanj522
To o czym piszesz nie jest lekiem na alkoholizm. Rozmawiamy tu o możliwości zmuszenia alkoholika do leczenia, czyli o możliwości zrobienia czegoś z piciem osoby uzależnionej bez jej woli i współpracy. Campral, o którym piszesz nie jest takim lekiem, który by w tym jakoś pomógł. On może pomóc osobie, która już ma pewną śiadomość problemu i chęć poradzenia sobie z nim poprzez utrzymywanie abstynencji, a więc komuś, już w pewnym sensie zdecydowanemu na leczenie.
ja potrzebuje pomocy moj brat ciagle pije juz sobie z nim nie radzimy, nie wiem co robic leczyc tez sie nie hcce…
@malwina
zapraszam do odwiedzenia Forum Kampanii Leczmy Alkoholizm znajdziesz tam sporo informacji odnośnie uzależnienia i możliwości leczenia a także wsparcie innych osób doświadczających alkoholizmu bliskiej osoby. Szczególnie polecam wątek Jak postępować kiedy bliska osoba pije
Witam serdecznie. moj maz jest alkocholikiem ,prosilam blagalam krzyczalam balam mila bylam wsciekla, nic na nic wszystko, ciagle mi powtarzal ze bardzo mnie kocha ze jestem srensem jego zycia, niestety tylko slowa zadnych czynow , zadnych prob leczenia , nawet nie chcial o tym slochac mowil ze sam sobie poradzi, tez tylko slowa ,,,no i nadszedl moment dla mnie bardzo bolesny ale musialam to zrobic nie bylam w stanie nic mu pomoc ,a nie moglam patrzec jak pije ,pije pije ,,,dzisiaj kazalam mu sie spakowac i sie wyprowadzic ,zrobil to bez slowa , nie wiem jak sobie poradzi, czy moze to go przekona ze mnie stracil i bedzie prosil o wybaczenie a moze sie zapije,,,jego decyzja ,ja zrobilam wszystko co bylo w mojej mocy ,
@Krystin
Nawet jeśli wróci i będzie prosił o przebaczenie to wcale nie znaczy, że przestanie pić. Do tego potrzebna jest terapia, bez niej taka ogromna zmiana jest niezwykle trudna i mało komu się udaje. Znam wiele kobiet, które zdecydowały się na taki dramtyczny krok – wprosiły alkoholika ze swojego domu i życia, żeby potem szybko wrócić do tego co było, gdy tylko usłyszały odpowiednie słowa. Jakieś prawdziwie głębokie przeprosiny, obietnicę, że już nigdy więcej, nawet obietnicę leczenia. Pełne wiary przyjmowały znów swojego alkoholika do domu i życia. A za jakiś czas wszystko zaczynało się toczyć po staremu. Dlatego żonom, partnerkom alkoholików przydaje się terapia, w której zbudują swoją niezależność od alkoholika i nauczą się “twardej miłości”, która nie wierzy w słowa.
Pozdrawiam i życzę odnalezienia siebie samej w tej sytuacji.
Dzień dobry,
potrzebuję pomocy. Otóż mój przyszły teść jest alkoholikiem. Jego rodzina nie radzi sobie z tym problem. Wydaje się, że wszyscy zdali sobie sprawę, że problem jest, ale nie zrobili żadnego kroku, żeby pomóc tej osobie. On pije już od przeszło dwudziestu lat, raz mniej, raz więcej. Zdarzyło się, że rodzina spłacała jego długi zaciągnięte, żeby pić. Mimo kilki prób namówienia go do leczenia nie udało się. Problem jest także w jego żonie, nie chce bądź już dostrzegła i nie chce zrobić nic z faktem, że ma męża alkoholika. Nie pozwala działać synom. On nie ma już części trzustki. Czy dobrym rozwiązaniem jest złożenie wniosku o zobowiązanie do leczenia?
@Justyna
Pyta Pani czy dobrym rozwiązaniem jest złożenie wniosku o zobowiązanie do leczenia – to zależy dla kogo ma być to rozwiązanie. Zarówno Pani przyszły teść, jak i jego żona, nie dążą do zmian. Przeszli razem już różne trudności i nie podejmują działań, aby coś naprawiać czy zmieniać. Mówi Pani o tym, że rodzina sobie nie radzi z jego piciem, ale też nie dążą do pomocy jemu. Zastanawiam się, w takim razie co znaczy, że oni sobie “nie radzą”. Kto byłby gotów składać wniosek o zobowiązanie do leczenia i na jakie zmiany w związku z tym liczy. Co go przekonuje o tym, że takie zmiany są możliwe? co w jego życiu zależy od tej zmiany? Być może innym sensownym kierunkiem działań jest praca nad tym, żeby sobie lepiej radzić z Jego piciem, skoro przez 20 lat, nic w tej sprawie się nie zmienia.
Witam,
przeczytałam z uwagą informacje zamieszczone na tej stronie i dochodzę do wniosku, że sytuacja jest beznadziejna. Państwo, które jest niewydolne administracyjnie nie daje żadnej możliwości pomocy rodzinom osób uzależnionych ani samym uzależnionym. Moim zdaniem w Polsce jest bardzo duża akceptacja społeczna picia i to jest poważny problem. Osoba pijąca z łatwością znajduje sobie kompanów i środowisko, które akceptuje jej zachowania. Ja mam w rodzinie osobę pijącą, której niestety nie potrafiliśmy pomóc. Moim zdaniem w takiej sytuacji członkowie rodzin powinni myśleć o sobie i dążyć przede wszystkim do odseparowania się od takiej osoby, ponieważ życie z alkoholikiem jest piekłem i koszmarem.
Chciałabym, także zaznaczyć, że moim zdaniem lekarze pierwszego kontaktu nie maja podstawowej wiedzy na temat tej choroby i nie istnieją żadne procedury medyczne z tym związane. Gdy mój ojciec, bo to o nim mowa, trafiał do szpitala, z różnymi schorzeniami, które były wynikiem trybu życia, jaki prowadził, wielokrotnie bezskutecznie prosiłam lekarzy o konsultacje psychiatryczne lub o inną formę chociażby rozmowy. Zależało mi, żeby taka osoba spróbowała uświadomić mojemu ojcu, że jego problemy ze zdrowiem są wynikiem alkoholizmu, i że zagraża to jego życiu. Lekarze, owszem przyznawali to w rozmowie ze mną, ale żaden z nich nie odważył się powiedzieć mu tego wprost, twierdząc, że to rodzina musi z nim rozmawiać. Było to dla mnie bulwersujące, że żaden z lekarzy nawet nie starał się mi pomóc. Niektórzy z nich wręcz byli tak ograniczeni, że nie traktowali moich słów poważnie gdy mówiłam o chorobie alkoholowej, ponieważ uważali, że jeżeli ktoś nie wygląda jak menel, to znaczy, że się kontroluje i że wszystko jest z nim w porządku.
Uważam, że sytuacja jest beznadzieja, jeżeli alkoholik sam nie chce się leczyć i nie dąży za wszelką cenę do wyzdrowienia to jest skazany na marny koniec. Być może sytuacja wygadałaby inaczej gdybyśmy żyli w bardziej cywilizowanym kraju.
Mam dokladnie takie same odczucia odnosnie polskich lekarzy. Moja matka od wielu juz lat nalogowo pije i pali. Niszczy zycie sobie, mi, bratu, bylemu mezowi i mniej lub bardziej bezposrednio jeszcze paru osobom. Wciaz potrafi jednak zadbac o siebie na tyle, ze wiekszosc ludzi nie zdaje sobie sprawy z powagi jej uzaleznien. Znalazlam dla niej ksiazke o rzucaniu palenia -oraz alkoholu – autorstwa niejakiego Alena Carra, podobno naprawde dobra ale jej nie ruszyla. Bulwersuje i wkurza mnie jednak niesamowicie postawa jej lekarki, ktora zamiast probowac sklonic ja do porzucenia chociazby jednego z nalogow, wciaz probuje ustalic ‘obiektywne’ przyczyny wielu z jej dolegliwosci jak n.p. nieustannie podwyzszony czynnik OB, cukrzyca (przy praktycznej niedowadze), powracajacy swiad roznych czesci ciala, ciagle problemy z cisnieniem, snem, powtarzajace sie ‘niewyjasnione’ guzki w krtani itd. Nie trzeba byc lekarzem, zeby zorientowac sie, ze alkohol i papierosy przydaloby sie wyeliminowac najpierw. Moze trafie kiedys w koncu do wiezienia, ale czesto nachodza mnie mysli, zeby ja po prostu gdzies wywiezc, zamknac, karmic i poic, ale bez jej ukochanych uzywek. Boje sie tylko, ze w takim stanie zdrowia w jakim juz teraz jest i bez nadzoru lekarza, moglabym jej zaszkodzic jeszcze bardziej. To jest jedyne co mnie powstrzymuje.
Witam, moja mama pije od dobrych kilku lat, choć tak naprawdę jej picie rozpoczęło się o wiele wcześniej… kiedy ja byłam jeszcze małym dzieckiem, obecnie mam 28 lat…
Nie potrafię poradzić sobie z jej alkoholizmem. Moja mama nie wpada w ciągi raz na jakiś czas, lecz jej nałóg i picie to codzienność. Nie mieszkam z nią od jakiegoś czasu, prawie trzy lata, ale raz lub dwa razy w tygodniu przychodzę w "odwiedziny". Raczej jest to wielce stresująca wyprawa, bo nigdy nie wiem, co zastanę i czy zastanę ją żywą… ten stres jest dla mnie uciążliwy…
poza tym moja mama wyciąga ode mnie pieniądze (bo sama nie pracuje twierdząc, że jest chora na wszelkie choroby, a do emerytury brakuje jej 7 lat) niby na jedzenie, ale wiem, że część z nich bądź większość idzie na alkohol. Ostatnio nawet sama kupuję jej jedzenie, a pieniędzy nie chcę dawać! Tylko, że ona i tak znajduje sposób, by je skądś wykombinować… albo zawsze jakiś kolega postawi…
Moja mama była raz na detoxie, ponad tydzień, później był miesiąc, gdzie normalnie funkcjonowała, o ile można tak powiedzieć… Teraz, na samą wzmiankę o jakimkolwiek leczeniu, klasycznie odpowiada, że ona nie ma problemu alkoholowego, że nie pije, że to nie alkohol wyczuwam z jej ust, ale np. cebulę… wymyśla różne rzeczy… a ja powoli gubię się w tym wszystkim…
Chciałabym jej pomóc, jak każde dziecko swojemu rodzicowi, ale wiem, że sama z siebie nie podejmie leczenia, a jeśli ktoś nie chce to się go nie zmusi ot tak, tylko ewentualnie sądownie… tylko, że jeśli złożę wniosek aby leczyła się sądownie, to prędzej ona skończy ze sobą, jak mi to zapowiedziała… i wiem, że jest do tego zdolna, bo bywały momenty w życiu naszej rodziny, kiedy to moja mama targała się na swoje życie… Z domu zrobiła melinę, jej siostry jej nie odwiedzają, i wszystko jest na moich barkach. A gdy prosiłam o pomoc, to każdy odpowiada, że ma własne problemy… rodzina to pięknie wygląda na zdjęciu… bo w rzeczywistości to mało wsparcia z ich strony, a każdy sądzi, że wszystkim ja powinnam się zająć… bo to przecież moja matka! Tylko nikt nie widzi tego, że i ja chcę mieć swoje życie, przede wszystkim szczęśliwe wreszcie i spokojne, bez burd, awantur, alkoholu, bez strachu o następny dzień…
Cóż mam począć? Bo mi już ręcę opadają z tego wszystkiego…
Czy jeśli mama nie ze chce się leczyć, a na to się zanosi, to czy mogę coś innego zrobić?
A może po prostu mam się od niej odseparować, zerwać zupełnie kontakt, bo może jakby osiagnęła totalne dno (które w sumie dla mnie już jest), rozpoczęłaby sama z siebie leczenie? Czy ja, w wieku 28 lat, bo w sumie jestem pełnoletnia od dawna, mogę np załozyć sprawę o to, by sąd orzekł coś a la "pozbawienie praw wobec dziecka"? że od tego i tego dnia ja jestem dla niej zupełnie obca osoba…
Może to i dziwnie wygląda, brzmi… jednak ja mam takiego życia serdecznie dość i najchętniej miałabym to wszystko gdzieś…
Jeśli kuzynka z powodu picia nie jest w stanie pełnić obowiązków rodzicielskich, to rzeczywiście może mieć ograniczone prawa rodzicielskie.
Jeśli dziewczynką de facto opiekują się dziadkowie, oni pewnie by zostali jej opiekunami prawnymi.
Trudno przewidzieć jakie będą dalsze konsekwencje takie korku.
Znam przypadki kiedy pozbawienie praw rodzicielskich i uzależnienie ich przywrócenia od podjęcia leczenia, było potężną siłą motywującą do zmiany.
Jeśli chodzi o to, co ująć we wniosku o zobowiązanie do leczenia, to są fakty, które świadczą o tym, że osoba ma problem z alkoholem i że on poważnie zakłóca nie tylko jej funkcjonowanie ale też rodziny. Myślę, że wszystko to, co zostało przedstawione w tym pytaniu nadaje się do opisania we wniosku.
Dobrze jeśli będą to konkretne rzeczy np. w jaki sposób zaniedbuje dom, jak często zdarza się mu nie chodzić do pracy i jakie to ma dalsze konsekwencje.
Dzien Dobry chcialam zapytac sie o mozliwie konsekwencje zlozenia wniosku o przymusowe leczenie. Osoba ktorej to dotyczy ma 14 letnia corke, ktora sama wychowuje (tzn mieszka ze swoimi rodzicami i wlasciwie to dziadkowie opiekuje sie wnuczka, bo kuzynka jest albo pijana albo siedzi w apatii przed telewizorem, ojciec nie ma praw rodzicelskich). Kuzynka byla juz na kilku spotkaniach AA, byla tez u lekarza, ale przerwala leczenie. Wydaje nam sie ze jedyna szansa jest przymusowe leczenie, jednak cala rodzina martwi sie czy w skrajnej sytuacji nie zostana zabrane kuzynce prawa rodzicielskie i czy jej corka nie zostanie w najgorszym wypadku umieszczona w domu dziecka.
Dzień dobry ja się chciałabym zapytać co powinnam ująć w wniosku który chce złożyć na ojca który pije przeszło 20 lat z przerwami…leczył się już dobrowolnie i nic to nie dało był tylko spokój przez 1,5 roku…teraz stało się to już nie do zniesienia ponieważ zdarza mu się nie chodzić do pracy, zaniedbuje dom, nie szanuje nas i zrobił się bardzo wulgarny…proszę o pomoc..
Choroby, które można leczyć bez zgody pacjenta, to choroby psychiczne lub choroby u osób nie mających prawa decydowania o sobie (np. dzieci).
Jeśli chodzi o leczenie, skutków picia (spuchnięty brzuch), to nie można tego zrobić bez jej zgody.
Nie ma sensu podejmować tematu gdy ona jest pijana, bo w tym momencie mniej czuje ból, jest skupiona na czymś innym, nie będzie pamiętać ustaleń jeśli jakimś cudem do nich dojdzie.
Istotne byłoby przerwanie picia, pewnie też odtrucie (detoks)i wtedy zacząć rozmawiać o trzustce i konieczności jej leczenia. Warto by też wtedy powiedzieć o tym, dlaczego dla Pana/Pani jest to problem i jaki są powody, że Panu/Pani zależy aby ona się leczyła. Można powiedzieć o tym, co się przestanie robić wobec niej jeśli ona postanowi pić dalej i się nie leczyć (zrobić to konsekwentnie)
znam osobę która pije od 20 lat, jest to kobieta, lat ok 46.jej stan jest coraz gorszy, poważnie choruje na wątrobę i trzustkę… szczerze mówiąć lewdo chodzi:( nie przyznaje sie do niczego co robi (czyli gdy pije). ostatnio pojawił sie u niej duży brzuch i nogi ma całe spuchnięte… co zrobić w takiej sytuacji? jak zmusić ja do pójścia do szpitala na leczenie kiedy ona nie chce? bardzo proszę o odpowiedż …
Moja mama ma 70 lat pije od kiedy pamietam !!! Jest chora na cukrzyce i ma nadciśnienie .Mieszka z nami w 46 m i zajmuje jeden pokój a ja z dwójka dzieci i mężem gnieździły się w jednym pokoju . Do opłat się nie dokłada i co trzeci dzień zaczyna picie ,które trwa 5dni i tak cały czas .Czuje się bezsilna nikt niechce nam pomoc a moje dzieci patrzą na to . Mieszkanie jest lokatorskie i jestem głównym najemca mieszkania . Brak mi siły pomocy !!!!
W takiej sytaucji również można złożyć wniosek o zbowiązanie do leczenia, ponieważ leczenie alkoholizmu nie jest ograniczone do osób "wszczynających awantury". Ważne jest czy ta osoba ma objawy alkoholizmu.
Mówiąc, jej że ma problem, mozna jednocześnie ograniczyć jej finanse na alkohol i papierosy. Dopóki rodzina, a nie uzależniony ma problem, dotąd mówienie konieczności lecznia jest mało skuteczne. Osoba uzależniona musi poczuć, że ma problem, a to jest możliwe np. gdy rodzina przestaje finansować picie.
Taa a jak zmusić matkę, która nie widzi problemu, nie łamie prawa, nie kradnie i nie wszczyna awantur tylko pije od lat i sprawia że moj tata stracił chęć do zycia bo zaharowuje się na jej piwo i papierosy (mama nie pracuje)i utrzymuje pięcioosobową rodzinę.Rozmawiać?na każdym kroku mówić że ma problem?przyprowadzić do psychologa?może porozmawiać z kimś z AA jak to zrobić?czy czekaćażmama osiągnie dno…
Jeśli chodzi o leczenie w prywatnym ośrodku, to nie do końca jest prawdą, że przyjmowani są wszyscy bez żadnych warunków wstępnych. Warunkiem koniecznym do rozpoczęcia z kimś terapii jest zgoda osoby zainteresowanej na leczenie. Nie sądzę aby jakiś szanujący się prywatny ośrodek zgodził się "leczyć" kogoś, kto nie wyraża na to zgody, nawet jak ktoś inny będzie chciał za niego płacić. Oczywiście mówimy tu o leczeniu uzależnienia, a nie o detoksykacji.
Jeśli chodzi o wniosek do gminnej komisji, to nie ma takiej konieczności aby popierać go dowodami z interwencji policji, wystarczy opisać sytuacje, które pokazują, że osoba ta nie ma kontroli nad swoim piciem i że bliscy ponoszą w związku z tym jakieś szkody. jest wielu alkoholików którzy nie stosują przemocy, a mimo to ich picie jest szkodliwe. Nie trzeba dowodów z interwencji policji aby przeprowadzić procedurę zobowiązania do lecznia
pytanie – do gminnej komisji rozwiazywania problemow alkoholowych sklada sie wniosek -najlepiej jak bedzie poparty jakimis dowodami -a te to z reguly interwncja policji – a jak takowych interwencji brak -to co ? czy bez tego sie nie da nic zrobic-bo taki alkoholik ciut lepszy i trza czekac az dojdzie do wizyt policji?
jesli ktos chce – pobyt pokryc koszty leczenia w prywatnej klinice to takie mozliwosci sa -kilkutygodniowy pobyt okolo 10000zl-przyjmuja bez zadnych warunkow wstepnych- wszak sie placi
Wniosek o zobowiązanie do leczenia, może złożyć dowolna osoba. Gminna Komisja d/s Rozwiązywania Problemów Alkoholowych ocenia na ile jest on uzasadniony i uruchamia postępowanie sądowe.
Mój partner pije od wielu lat tzw ciągami, w tej chwili trwa to juz 5 dni,poniewaz nie jesteśmy małżeństwem nie wiem czy mogę go zgłosic na przymusowe leczenie? Proszę o odpowiedź
Piszesz, że czasem już nie wytrzymujesz – to jest naturalne w sytaucji, gdy ktoś bliski pije. Picie generuje dużo napięcia i problemów, nie tylko dla osoby pijącej ale też dla jej otoczenia. Do tego, ponieważ picie jest tematem wstydliwym, na ogół zostaje się z tymi problemami samemu.
Dlatego, obok terapii dla uzależnionych często prowadzi się terapię i grupy wsparcia dla rodzin. Po to aby bliscy mieli możliwość uzyskania wsparcia, pomoc w radzeniu sobie z bezsilnością i obciążeniem emocjonalnym.
Myślę,że to co by pomogło Ci w tej trudnej sytaucji, to znalezienie osób, które mają podobne przeżycia do twoich i które będą mogły być dla Ciebie takim "zapleczem" chroniącym przed wypaleniem.
Wejdź na stronę http://www.al-anon.org.pl/alateen.html znajdziesz tam adresy grup dla nastolatków, których rodzice piją.
Na stronie http://www.psychotekst.com jest dostępny czat dot. uzależnienia.
Z tego co piszesz to, to co mamie pomaga znaleźć motywację do niepicia to kryzys – najpierw nie piła pod wpływem groźby utraty praw rodzicielskich, potem nie piła z lęku o własne życie. Być może jest to wskazówka dla rodziny, co motywuje mamę to leczenie i zatrzymania picia.
moja mama pije od wielu lat…chce jej bardzo pomoc ale czasem juz nie wytrzymuje.była na leczeniu 2 razy najpierw w osrodku otwartym.poszła tam poniewaz moja rodzica po wielu awanturach postawiła ja pod sciana grozac ze zostanie pozbawiona praw rodzicielskich nie piła ok.2 lata.Drugim razem była w osrodku zamknietym do tego osrodka sama chciała isc poniewaz osiagneła juz totalne dno,dusiła sie.po wyjsciu za jakis czas znow zaczeła pic.Co ja mam zrobic??na ojca nie moge liczyc a mam 17 lat:(
Może Pani wystąpić z takim wnioskiem. Może to zrobić każdy, kto jest jakoś związany z alkoholikiem i potrafi konkretnie uzasadnić konieczność leczenia.
We wniosku w usadnieniu trzeba podać konkretne fakty, przemawiające za tym, że osoba ta z powodu picia stwarza problemy innym.
W takiej sytaucji pcie nie jest już wyłącznie jej sparwą, ale rzutuje na dobro innych osób.
Moj tato pije od lat. Ja mam 28 lat a on pije odkąd pamiętam. Mam wrażenie że za długo czekaliśmy z podjęciem odpowiednich środków.W chwili obecnej nic innego nam nie pozostaje tylko wystąpić o sądowe zobowiązanie do leczenia. mój tato nigdy dobrowolnie nie zgłosi się na leczenie, jak twierdzi ” on pił i pić będzie”. prosze mi podpowiedzieć czy z wnioskiem do gminnych komisji walczących z uzależnieniami mogę wystąpić ja, bo mam wrażenie że moja mama nigdy się nie odważy.
Sąd może go zobowiązać do leczenia i w takiej sytaucji, będzie musiał się zgłościć do ośrodka terapii (jeśli tego nie zrobi doprowadzi go policja).
Jeśli jest uzależniony byłoby sensowne, gdyby skorzystał z tej możliwości i podjął leczenie, ponieważ utrata prawa jazdy jest jednym z mniejszych nieszczęść,jakie mogą być konskewencją nieleczonego uzależnienia.
Sąd może też uzależnić karę za wykroczenie czy przestępstwo od tego, czy dana osoba rzeczywiście podjemie leczenie czy nie.
Mój ociec jest alkoholikiem.Codziennie wypija po 3 piwa.Nie ma dnia aby nie pił.Ostatnio zatrzymała go policja i wykryto,że prowadził auto pod wpływem alkoholu.Teraz dostał z policji “zaproszenie” na test sprawdzający czy jest alkoholikiem.Czy sąd może go zmusić do pójścia na odwyk?
Trzeba by dokładniej przyjrzeć się tej sytuacji, aby móc ocenić co takiego naprawdę jest przyczyną trudności z podjęciem lecznia. Być może jakąś wskazówką jest to, co zawiera się w słowach “próbujemy gdzieś go wcisnąć” – to pokazuje dużą motywację w rodzinie, ale nie gwarantuje motywacji osoby zainteresowanej.
Jeśli ktoś chce się leczyć zazwyczaj to się udaje, choć zgadzam się że nie zdarza się aby to było możliwe od razu. Kilka rzeczy jest konieczne aby alkoholik mógłbyć przyjęty na leczenie odwykowe:
1. musi wyrazić chęć leczenia
2. musi być trzeźwy i bez objawów odstawienia (tzw. kac)
3. niektórych miejscach zwłaszcza w ramach służby zdrowia powinien mieć skierowanie od lekarza. W prywatnych placówkach nie jest to wymagane.
4. muszą być miejsca. “pojemność” oddziału odwykowego jest ograniczona, a terapia trwa ok 7 tyg. więc oddział się szybko zapełnia. Jeśli nie ma miejsc, a osoba wyraża chęć leczenia i jest trzeźwa otrzymuje na rozmowie kwalifikacyjnej informacje o możliwym terminie przyjęcia i o sposobie utrzymywania kontaktu z oddziałem (na wypadek gdyby zwolnił się jakiś wcześniejszy termin – co jest wysoce prawdopodobne) oddziały też zazwyczaj prowadzą jakiś rodzaj spotkań dla osób oczekujących na przyjęcie tak żeby pomóc im w wytrwaniu do tego terminu. Przyjście w terminie do oddziału, ale pod wpływem alkoholu uniemożliwia przyjęcie.
Jak ktoś ma możliwości zapłacenia za leczenie sensownym rozwiązaniem jest korzystanie z prywatnych ośrodków, w których zazwyczj nie trzeba czekać z powodu braku miejsc. Nie przyjęcie na terapię w prywatny ośrodku jest możliwe gdy osoba nie wyraża zgody na lecznie lub/i jest pod wpływem alkoholu lub ma objawy odstwienne.
mój ojczym pije 6 lat bez przerwy i powiem że placówki i szpitale nie chętnie przyjmują na terapie mimo iż ma się skierowanie! to jest chore od dwóch lat próbujemy gdzieś go wcisnąć i bez skutku,ciągle tłumaczą że nie ma miejsca nawet jak chcę pokryć koszty leczenia z własnej kieszeni nie rozumiem tego…
Trzeba odróżnić leczenie (terapię, odwyk) od interwencji.
Jeśli on pijany i awanturuje się, w jakiś sposób zagraża rodzinie lub sobie, konieczna może być interwencja.
Czyli np. jeśli jest agresywny można wezwać policję, jeśli dostał padaczki lub halucynacji (jest to możliwe, gdy poziom alkoholu u osoby uzależnionej zaczyna się obniżać – zaczyna trzeźwieć) wówczas należy wezwać pogotowie.
W tym sensie możliwe jest, żeby “ktoś, go gdzieś zabrał”. Nie ma to natomiast, wiele wspólnego z leczeniem uzależnienia.
Jest to jedynie zabezpiecznie w tej konkretnej syaucji. Taka interwencja może lecz nie musi przyczynić się do tego aby osoba uzależniona podjęła leczenie.
Na to wszystko potrzeba czasu, a co zrobić jak on pije juz drugi tydzień, nie wytrzymuję z nim, chciałabym aby ktoś przyjechał i go zabrał, co robić? Kto mi może pomóc