Uważaj, jeśli lubisz swoje Noworoczne Postanowienie tak bardzo, że chcesz je zachować do przyszłego roku, to nie czytaj tego tekstu, bo może się zdarzyć, że zaczniesz je skutecznie realizować i będziesz potrzebować czegoś nowego na następnego sylwestra.
Jeśli naprawdę pragniesz zmiany ale wciąż nie możesz się za nią zabrać, nie potrzebujesz kolejnej teorii i kolejnego kursu dotyczącego formułowania celów i motywacji, ale czegoś znaczeni bardziej praktycznego.
Nie będę więc pisać o tym, że cel powinien być pozytywnie określony, zależny od Ciebie itd…
Jednak sądzę, że tak naprawdę to świetnie wiesz, co trzeba zrobić aby skutecznie realizować swoje postanowienie. Jeśli ktoś przez tak długi czas, chce jakiejś zmiany to na ogół teoretycznie dobrze wie co trzeba zrobić. Problem nie jest w tym, że nie wiesz co i jak, tylko, w tym że nie chcesz tego robić.
Chcesz efektu a nie działania. Chcesz zmiany, ale nie chcesz się zmieniać.
Niechęć do robienia, do przełamania codziennych schematów jest silniejsza niż pozytywne zmiany jakie chcesz uzyskać. Przekładanie działania na jutro… do poniedziałku… na Nowy Rok… pozwala Ci jednak zachować przekonanie, że ta zmiana jest naprawdę ważna i nadzieję, że kiedyś jednak nastąpi.
W błysku sztucznych ogni łatwo wyobrazić sobie, że tym razem naprawdę się za to weźmiesz, ale co się stało z tym przez te 3 dni? Czy wpadło Ci do głowy, że noworoczne postanowienia można realizować od poniedziałku 3.01? Czy dziś w ten poniedziałek, zrobiłeś coś dla swojego celu czy też dajesz sobie jeden dzień poślizgu?
Jeśli twoje postanowienie jest nadal tylko w głowie a nie w Twoich działaniach, jesteś na dobrej drodze do tego aby je zachować na kolejny rok.
Może tak zostać, w sumie kto powiedział, że każdy musi coś zmieniać, jest tylu ludzi, którzy nawet nie próbują nic robić i dają się nieść tam gdzie ich życie poniesie – Ty też możesz.
To jest coś co warto zrobić, pozwolić sobie na to, aby się nie zmieniać. Nie rzucać palenia, nie chudnąć, pozostać “przy starej biedzie”.
Jeśli pozbędziesz się przymusu zmiany, pojawi się więcej przestrzeni na prawdziwe pragnienia. Nie musisz się oszukiwać, że “zrobisz to od następnego poniedziałku, bo w tym tygodniu wolny czwartek przedłuża okres Świąteczny (no a kto zmienia się w Święta?!!)”. Powiedz sobie po prostu: “nie robię tego, mogę żyć szczęśliwie i bez tej zmiany” … i sprawdzaj jakie pojawią się emocje.
Jak nie specjalnie Cię to rusza, to daj sobie spokój z postanowieniami i ciesz się tym co masz.
Jeśli jednak, pojawi się bunt albo żal, że “jednak szkoda”, to jest to sygnał, że zmiana jest Ci naprawdę potrzebna. W takim razie zastosuj metodę “TERAZ TO ROBIĘ”.
Zaraz wyjaśnię Ci na czym polega, ale najpierw chcę pokazać, Ci co jest jednym z najpotężniejszych hamulców Twojego działania.
Sprawdź jak sobie wyobrażasz zmienianie się. Nie sam efekt, ale to jak do niego dochodzisz. Często ludzie w tym momencie mówią o walce, bolesnej walce z samym sobą. Wyobrażenie ogromu cierpienia, jakie trzeba przejść, aby te pozytywne efekty uzyskać sprawia, że nie angażujesz się, co najwyżej “spróbujesz” to zrobić. Próbowanie to taka dobra wymówka. Zawsze można powiedzieć “próbowałem”.
W sumie, to całkiem rozsądne, nie chcieć takiego wysiłku i trudności.
W istocie zmienianie się wcale nie musi być niczym aż tak wielkim i trudnym. Stanie się znacznie mniej obciążające jak zastosujesz PROGRAM 24 – to skuteczna metoda zamiany dobrze znana w kręgach AA (anonimowych alkoholików) . Po prostu skoncentruj się na tym, co jest w tej właśnie chwili, właśnie dziś.
Skróć swoją perspektywę zmiany do dzisiejszego dnia. Dziś zrób coś małego, coś, co jest w granicach Twoich dzisiejszych możliwości .
Pomyśl:
I zrób to jeszcze dziś.
Jeśli chcesz zacząć więcej się ruszać, pomyśl jaki ruch JEST możliwy dziś. Jeśli chcesz schudnąć pomyśl o tym, co możesz zjeść innego niż zazwyczaj co będzie bardziej pasowało do tego celu.
W ciągu dnia, w drobnych sytuacjach, zadawaj sobie pytanie – czy to co właśnie robisz lub chcesz zrobić przybliża Cię, czy oddala od tego celu. Nie musisz zawsze konsekwentnie trzymać się swoich celów, ale za każdym razem podejmuj świadome decyzje.
Decyzje na TAK nieubłaganie stwarzają zmianę, tak że za jakiś czas nie będziesz już jej więcej postanawiać.
Jeśli chcesz wzmocnić siebie w tej zmianie napisz poniżej o swoich decyzjach na TAK.
Samo pisanie a także dzielenie się z innymi, wzmocni Twoje decyzje i poczucie wpływu na siebie a zwiększy Twoje szanse na urzeczywistnienie tych postanowień.
A zatem co DZIŚ zrobiłaś, zrobiłeś dla swojego celu?
Większość noworocznych postanowień to postanowienia co najwyżej tygodniowe. Na mnie również działało to w ten sposób, ale przemogłem się w sobie i w tym roku naprawdę realizuje moje postanowienia. Dałem sobie czas do końca roku :) Wtedy pewnie dojdą kolejne.
@Fredi
czyli tajemnica skuteczności i wytrwałości jest w tym “przemogłem się” – warto by dokładnie widzieć na czym to dokładnie polega i od czego zależy, może się przydać też w innych sytuacjach.
Nigdy nie robie noworocznych postanowien. jak mam cos zmienic to poprostyu wcielam w zycie tu i teraz.
Pani psycholog jest cały szereg czynników przemawiajacych za tym że tej zmiany chcę i potrzebuję. To funkcjonowanie na najniższych obrotach(w lęku) wiąze się z tym że nie mogę się w żaden sposób zrealizować.A zrealizować się mogę tylko w kontacie z ludżmi(nigdy nie byłem w związku)a ten utrudniony jest ze względu na lęk przed dezaprobatą i wyśmianiem. Tak, skończyłem studia co może dawać nieco mylne wrażenie mnie jako osoby z wielkim potencjałem a tak naprawde moje studiowanie miało bardzo osobliwy charakter. Zycie studenckie polegało na unikaniu (ze strachu ) większosci ludzi a trzymaniu sie kurczowo tylko bardzo wąskiego grona(akceptującego mnie),bez którego nie byłbym w stanie iśc na zajecia. Zalicznie przedmiotów miało miejsce przewaznie na konsultacjach na których zaliczac także musiałem czasami całe tygodnie nieobecności spowodowane wiadomo czym. W tenże sposób przebrnąłem całe studia. Lęki i paraliż które odczuwam mają swój początek bardzo wcześnie, włacznie z okresem wczesnego dzieciństwa w którym okresie to ojciec (psychopata)znęcał się nad matką. Przez rok z siostrą mieszkaliśmy u babci i tam równiez “we znaki dał mi się” pewien wujek stary kawaler. Okres szkoły średniej(której szczerze nienawidziłem)to czas alienacji,lęku, napiecia(nienormalnie intensywnego które dało się dostrzec gołym okiem) i uczenia się sztuki unikania ale mimo wszystko zaliczania, zdawania robienia dobrej miny do złej gry. Okres studiów to juz to juz tylko właściwie udoskonalanie sztuki unikania z jednoczesnym “wychodzeniem na swoje”. Teraz gdy siedze w domu i na dobrą sprawę wszyscy są dla mnie bardzo troskliwi i dobrzy, w całej okazałości wychodzą na wierzch moje neurotyczno- nerwicowe cechy. Jestem(być juz moze byłem)drażliwym zawistnym zazdrośnikiem który chce miec zawsze rację rację i ztymi wszystkimi konfliktami kompleksami o kótrych tak pięknie pisze Pani Karen Horney w ksiązce:”neurotyczne osobowosci naszych czasów”. Wogóle 5 rok studiów to okres w którym obsesyjnie zainteresowałem się psychoterapią głownie nerwic i depresji, zacząłem nad sobą pracować….Niestety to nie wystarczy. Jestem obecnie na bardzo wahadłowej hustawce gdzie nastrój mój uzalezniony jest od najmniejszego wyrazu niecheci ze strony innych osób. Jeśli Pani pyta po co mi zmiana to odpowiadam: marze o tym zeby podjąc prace, pzrede wszystkim zeby zaczac jej szukac ale nie tak “na pól gwizdka” jak teraz tylko z pełnym zaangazowaniem(jej jakosc jest juz na 2 miejscu)i po prostu nie unikac jej bo tu nie da sie tak jak w szkole nie bac sie tak bardzo tej dezaprbaty, wejsc miedzy ludzi ale nie uciekac po chwili (Być może nawet znaleść sobie dziewczyne….). Po prostu wziąść odpowiedzialność za swoje życie o czym pisze W. Frankl( w poszukiwaniu sensu życia), dać radośc mojej mamie która kocham najbardziej na świecie i której zawdzieczam wszystko , nie byc już roszczeniowo nastawionym niewdziecznikiem który nie wiadomo kiedy wybuchnie. A na ta chwile chciałbym po prostu byc wysłuchanym i zrozumianym….i porzadnie sie komus wypłakac. Pani psycholog dziekuję za przeczytanie mojego wpisu i ewnetualnie komentarz. MOżliwe ze nie potrzebuje długtrwałych terapii tyko po prostu porzadnego wzmocnienia i wsparcia, sugestii które mógłbym uzyskac poprzez bezposrednia rozmowe. No i włąsnie problem polega na tym ,że nie moge sie zebrac………Ale Dziękuje za to że są takie strony gdzie mozna o tym chociaz napisac … Pozdrawiam
@ Grzegorzu
wszystko, czego potrzebujesz masz już w sobie. To jest tylko kwestia skupienia się na tym, co jest, wykorzystania tego i poszerzenia zasięgu tych możliwości i umiejętności. Być może, do tego właśnie potrzebujesz drugiej osoby, aby zmienić nawyk niezauważania tego co masz, traktowania tego jako nieistotne. Skupiając się na tym czego nie ma, nic nie zdziałasz, bo budować można tylko z tego co JEST, a nie z tego czego nie ma. Jeśli już coś jest, nawet w małej ilości to znacznie łatwiej i szybciej jest to rozszerzyć, powiększyć niż zdobywać coś nowego. Dlatego tak ważne są wszystkie zasoby jakie masz. To jest wyłącznie kwestia przestawienia sposobu myślenia na inny tor. Trudno to zrobić samemu, skoro człowiek przywykł do myślenia problemowego. Wiele instrukcji do samodzielnej pracy masz w kursie o którym piszesz, a także w mojej książce
Jeśli chcesz się zmobilizować do intensywniejszej pracy nad sobą, myśl jak najczęściej o tym, po co chcesz tej zmiany:
Pomyśl o tym bardziej szczegółowo, co to znaczy dla Ciebie “realizować się” – w jaki sposób jest ta realizacja ważna dla Ciebie, co będzie jeśli z tego zrezygnujesz, znajdź 10 powodów dlaczego warto żebyś się realizował.
Znowu co rzecz do rozbudowania – w jaki sposób praca z pełnym zaangażowaniem jest lepsza dla Ciebie niż taka “na pół gwizdka” – po co miałbyś się wysilać i przełamywać do tego. W jaki sposób wejście między ludzi będzie dobre, co stanie się dla Ciebie wtedy możliwe, w jaki sposób jest to ważne. Co to dla Ciebie zmieni jak zobaczysz, że mama się cieszy Twoją zmianą, co Ty wtedy poczujesz, pomyślisz
Powyższe to są mentalne zabiegi dotyczące celu Twojej zmiany – po co masz cokolwiek robić, na czym konkretnie te zmiany będą polegać, w jaki sposób zmieni się Twoje życie i dlaczego to jest ważne.
A poniżej masz pracę nad wyszukaniem i docenieniem swoich zasobów
Robisz taki sprytny zabieg aby nie widzieć tego co masz, używasz słówka ALE. Zachęcam Cię do robienia czegoś takiego jak zrobiłam powyżej dla Ciebie, jak słyszysz swoje ale zatrzymuj dalszy wywód, bo tracisz z pola widzenia to co jest naprawdę ważne.
Obroniłeś pracę magisterską – zastanów się, jak to było możliwe. Zwłaszcza dla takiej unikającej i biernej osoby jaką myślisz, że jesteś. Czyli nie tylko zrobiłeś to co na ogół przysparza ludziom problemów, ale też przy okazji pokonałeś jakieś swoje ograniczenia – jak to zrobiłeś, dzięki czemu było to możliwe. Co masz w sobie takiego, dzięki czemu to było możliwe.
Unikanie z wychodzeniem na swoje – to bardzo praktyczna umiejętność. Skąd wiedziałeś co jest “wyjściem na swoje”, dlaczego to było ważne aby osiągnąć taki efekt, jak to konkretnie robiłeś, aby Twoja sytuacja nie była tak zła jak mogłaby być dla osoby unikającej. i tak dalej w tym kierunku.
A teraz Twoje powody, dla których warto skorzystać z pomocy specjalisty zamiast robić to samemu
Myślę, że skoro masz opanowaną do perfekcji umiejętność wychodzenia na swoje mimo unikania, to będzie w stanie zrobić to co jest w tym momencie dla Ciebie “wyjściem na swoje”. Czym to “swoje” jest w tej chwili. Jak będziesz wiedział, wtedy zrobisz to, bo sam mówisz, że jesteś specjalista od efektów.
Jak chcesz więcej wskazówek poczytaj sobie mojego e-booka
witam,
Mam taki sam problem co poprzedniczka, czyli wlasnie z poczuciem wlasnej wartosci. wydaje mi sie, ze wlasnie przez jej brak czuje sie taka samotna i juz chyba nie potrafie sobie z tym poradzic i coraz czesciej mysle o wizycie u psychologa.W zwiazku z tym mam pytanie, dla mnie wazne – ile takich wizyt potrzeba by zwiekszyc poczucie wlasnej wartosci a wlasciwie je zbudodac?Bardzo mi zalezy na odpowiedzi,jak duzo czasu zajmuje budowa poczucia wlasnej wartosci, bo szczerze mowiac boje sie , ze zycia mi nie starczy…
@monika
Pytasz Moniko ile czasu zajmuje budowa poczucia własnej wartości. Rozumiem, skąd płynie takie pytanie, ale niestety nie ma na nie jednoznacznej stałej odpowiedzi. To tak jakbyś zapytała ile czasu potrzeba aby dotrzeć do Nowego Jorku. To zależy od tego, w jakim punkcie się znajdujesz, jak szybko potrafisz się poruszać, jakim środkiem lokomocji będziesz się poruszać i jakie ma kwalifikacje ten kto ten środek lokomocji prowadzi.
Tak samo jest z terapią – to zależy od tego czym dysponujesz na “dzień dobry”, od tego co już robiłaś, na ile jesteś gotowa na zmiany, na ile ta zmiana pasuje do sytuacji w jakiej jesteś teraz. Zależy też od metody jaką pracuje terapeuta – są terapie krótkoterminowe (np. 6-10 sesji) i długoterminowe (np. 2 lata). W jakimś stopniu zależy to też od umiejętności terapeuty i tego jaką relację nawiążecie.
Mam jednak jedną dobrą wiadomość, odnośnie tego, że życia Ci z pewnością starczy. Poczucie wartości nie jest czymś takim jak dom, że trzeba go do końca wybudować aby w nim można było mieszkać. Możesz cieszyć się rosnącym poczuciem wartości, nawet wtedy, gdy ono nie jest całkowicie zbudowane. Każda mała zmiana może być znacząca i choć możesz wciąż mieć dużo do zrobienia, to krok do przodu możesz zrobić już po jednej sesji.
Witam!
Od dłuższego czasu przychodzą do mnie maile od Was z kursu “zamienic problemy na cele”. Mój udział w nim ogranicza się tylko do ich przeczytania. To nie przypadek, taka bierność ma miejsce praktycznie w kazdej sferze mojego zycia. Przyczyna??? lęk i jeszcze raz lęk ….przed porażka i czyms nieokreslonym. We wrzesniu skonczyłem studia pedagogiczne i na obronie pracy mgr wszystko się skonczyło tzn. moja aktywnośc. Dla uspokojenia moich bliskich, wmawiam im że czekam na staż tej luty marzec ( ąz pojawia sie srodki w UP na jego finansowanie)i pozniej juz bedzie wszystko ok. w rzeczywistści to jestem 25 letnim facetem który praktycznie nie wychodzi z domu, fantazjującym przy słuchaniu muzyki i czytaniu ksiazek. Jestem uzależniony od użalania się nad sobą i płakania, jest to w pewien sposób metoda na egzystencje i obrone przed myslami samobójczymi. Ta moja neurotyczność ma jednak swoje przyczyny dosyc głeboko zakorzenione bo jak siegne pamiecia wstecz to kiedys byłem gosciem który potrfił rywalizowac z innymi i czesto z powodzeniem. Chciałbym prosic o jakies motywacyjne, słowa które pomogły by mi zgłosic sie w koncu na terapie, gdyż e-terapia raczej nie wchodzi tu w rachube ze względu na rodzaj mojego zaburzenie tj. jak mi się wydaje- nerwica, zaburzenie lękowe. Baradzo też prosze o Pani interpretację..!!
@grzegorz
Grzegorzu, z faktu, że ktoś ma problem np. nerwicę lękową jeszcze nie wynika to, że chce jakiejś zmiany, ani to na czym konkretnie ta zmiana by miała polegać. Jest wielu ludzi, którzy żyją ze swoim problem i jakoś im się to życie toczy. Sam zresztą piszesz, że do tej pory mimo bierności i lęku coś tam robiłeś. Napisałeś i obroniłeś pracę magisterską, z którą ludzie często mają problem… Więc życie, Twoje doświadczenie pokazuje, że możesz sobie na takich niskich obrotach funkcjonować dlaczego miałbyś chcieć to zmieniać. Prosisz mnie o motywacyjne słowa, a ja zastanawiam się, że może Ty nie chcesz zmiany…? A jeśli chcesz to właściwie po co Ci ona?
Przyjaciele są jak ciche anioły,
które podnoszą nas , kiedy nasze skrzydła
zapominają jak latać.. (Antoine de Saint-Exupery)
Z podziękowaniami Pani Eli. Agnieszka
@Agnieszka
:) pozdrawiam serdecznie
Witam Pani Psycholog. Zdecydowałam się napisać do Pani, ponieważ szukam pomocy. Moja sprawa nie dotyczy noworocznych postanowień, ale mam nadzieje, że mimo to uzyskam od Pani jakąś radę.
Mam problem z poczuciem własnej wartości co przeszkadza mi w byciu radosną, zadowoloną osobą. Szukałam nie raz porad na różnych portalach, ale powtarzanie afirmacji i wmawianie sobie, ze jestem wspaniała mi nie pomaga. Ciągle czuję się niezadowolona ze swojej osoby, zarówno fizycznie jak i psychicznie. Mam trudności z nawiązywaniem kontaktów. Niedawno rozpoczęłam studia, minęło już pół roku, a ja nadal nie rozmawiam z ludźmi z mojej grupy. Początkowo stresowałam się, że zostanę źle odebrana, a gdy już próbowałam coś mówić, to często nikt na to nie reagował, a ja czułam się żałośnie. Teraz kiedy wszyscy już spostrzegają mnie jako zahukaną cichą osóbkę nie mam odwagi się wychylać spoza tej “ramki”. Chciałabym być śmielsza, bardziej stanowcza i zdecydowana. Dodatkowo nie uważam się za osobę atrakcyjna, chociaż mój chłopak wciąż powtarza mi jak bardzo mu się podobam. Są dni, kiedy się tym nie przejmuję, ale to wraca jak bumerang i znowu jestem dla siebie brzydka i dziwna. Z drugiej strony wiem, że powinnam być szczęśliwa. Jestem w szczęśliwym związku, studiuję wymarzony kierunek, mam wiele ważnych rzeczy, których brakuje innym, a mimo to nie potrafię się z tego cieszyć. Do tego dochodzi również moja ambicja, to że bardzo staram się na uczelni, a i tak idzie mi słabo. Bardzo chcialabym żeby to wszystko sie zmieniło. Najlepiej czuję się w domu, sama, kiedy nie muszę przejmować się tym, czy inni myślą o mnie dobrze. MAm prawie 20 lat i chcę cieszyć się tym co daje mi życie.
Byłabym wdzięczna gdyby zechciała Pani udzielić mi rad.
Pozdrawiam!
@aga
Aga masz taki obraz siebie, który nie pozwala Ci na swobodne kontakty z innymi, na bycie śmiałą i radosną. Trudno się prawdziwie cieszyć, gdy wewnątrz siebie wciąż się słyszy krytykę. Odpowiedź na pytanie, jak możesz zmienić obraz samej siebie wymagałaby bardziej szczegółowej i osobistej rozmowy – z tego co piszesz, takie ogólne wskazówki nie są dla Ciebie zbyt użyteczne.
Pomysł z afirmacjami nie jest zły, ale trzeba je umieć dobrze zrobić aby zadziałały. Jeśli mówisz sobie “jestem wspaniała” i jest to, odległe o “lata świetlne” od tego co naprawdę myślisz o sobie to małe szanse aby zadziałały. Po prostu nie wierzysz w to.
Afirmacje muszą być konkretne i przekonywujące. Jeśli mówisz sobie “jestem wspaniała” to jest to bardzo ogólne i właściwie nic nie znaczy – musisz to opisać dokładniej “wspaniała” czyli konkretnie jaka. Co jest wspaniałego w Tobie?
Możesz też zacząć od tego – co sama napisałaś – jesteś w szczęśliwym związku. Super. Zatem co jest w Tobie takiego, w jaki sposób Ty przyczyniasz się do tego szczęścia w związku? Jak to możliwe, że masz taki związek? Podobnie możesz zrobić z innymi rzeczami, które masz. Przeczytaj fragment mojej książki właśnie o tym jak docenić to co masz Kliknij TUTAJ >>>